Rozdział dziesiąty

308 24 16
                                    

  Z racji wydania płyty przez mój ukochany zespół i przyplywu dobrego humoru, łapcie jeszcze jeden rozdział😌😌😌
(Poza tym siostra ładnie prosiła to ma czarna_pustka 😇❤❤)

---------------------

Budzę się zlana potem. W mostku czuję tak cholerny ucisk, że nie mogę złapać tchu. Podnoszę się by usiąść na skraju łóżka i walczę o każdy oddech

-Lauren co Ci jest? -z ciemności wyłania się głos brunetki. W pierwszej chwili myślę, że mam omany. Nie do końca ogarnęłam, gdzie jestem i co się dzieje. Dopiero po chwili uzmysławiam sobie, że nie jestem u siebie tylko u Dinah. Camila świeci lampkę i siada koło mnie - Lauren, co się dzieje? - Patrzy na mnie z przerażeniem i układa dłoń na moich plecach

- Atak paniki, zaraz mi przejdzie - dyszę, trzymając się nie to za serce ni to za żołądek, który mnie nagle rozbolał - Podnoszę się i rozglądam po pokoju

- Czego szukasz? Lo.. - patrzy na mnie z narastającym przerażeniem, zrywa się za mną na równe nogi

- Swojej torebki. Mam w niej leki..- mamroczę i kręcę się po pokoju. Po części dochodzi do mnie, że jej nie wzięłam. Wyszłam z domu z telefonem i kluczami,  planując dwugodzinną wizytę i powrót. Mimo wszystko rozpaczliwie jej szukam, jakbym teraz miała ją gdzieś magicznie wypatrzeć. Zaczynam chodzić po pokoju w te i we wte w bliżej nieokreślonym celu.  Cała się trzęsę, z każdą sekundą czuję, że jest coraz gorzej. Niespodziewanie coś uderza we mnie od tyłu. Sztywnieję, czując drobne przedramiona, które obejmują mój brzuch. Brunetka przylega do moich pleców całym ciałem i szczelnie mnie do siebie tuli.

- Już dobrze Lo, jesteś bezpieczna, nie dam Cię skrzywdzić - Nie mam sił się wyrywać, łzy lecą mi po policzkach, trzęsę się w jej objęciach. Nie chcę się odzywać, by nie słyszała tonu mojego głosu.Po prostu drżę w jej ramionach i pozwalam się jej tulić. Nie protestuję gdy prowadzi mnie do łóżka. Milczę, gdy kładzie się razem ze mną, okrywa mnie kołdrą i wciąga na siebie. Jej filigranowa dłoń gładzi mnie czule po włosach. Dotyka ich tak delikatnie i z taką troskliwością, jakiej w życiu nie zaznałam. Brunetka szepcze do mnie kojące słowa , a ja z każdą chwilą czuję się bardziej senna.

   Tym razem budzi mnie Toudi , który postanowił wsadzić swój mokry nos wprost w moje ucho. Spostrzegłszy, że już nie śpię,  zaczyna furczeć ,na wzór małego silniczka zasilanego kocią karmą.Śmierdzącą kocią karmą.. Podążam za nim wzrokiem. Znad mojej głowy kieruję się przez mój bark i ostatecznie układa się między moimi cyckami a Camilą- patrzę, nagle przytomniejąc-  kurwa, wtuloną we mnie. Zerkam na nią i dopiero teraz przypomina  mi się sytuacja z nocy. Brunetka śpi spokojnie. Ma tak łagodne rysy twarzy, jest tak cholernie piękna, że ciężko mi od niej oderwać wzrok. Nagle zaczyna się kręcić, nic dziwnego, kot, zadowolony z życia,  mruczy tuż koło jej ucha. Otwiera oczy, nie do końca orientując się w sytuacji. Spogląda na kota spod długich rzęs, uśmiecha się delikatnie i zaczyna gładzić kota

- Wygodnie? - prycham, mając nadzieję, że to brunetkę uświadomi w jakim znajduje się położeniu

- Bardzo - odpowiada ze spokojem i wtula się we mnie mocniej

- Cabello- piszczę. Jednak brunetka nic sobie nie robi z moich protestów. Uśmiecha się słodko i kontynuuje pieszczoty z kotem. Naprawdę nie mam słów do tej dziewczyny

- A co to za słodkie gołąbeczki? -do pokoju wparowuje Dinah. Czy ta dziewczyna kiedykolwiek źle wygląda? Zdążyła się już pomalować i uczesać. Nie ma na niej śladu wczorajszej libacji. W przeciwieństwie do Normani, która z posępną miną i potarganą fryzurą wchodzi za swoją dziewczyną i bez życia siada na końcu naszego łóżka. Ta sytuacja jest dla mnie zbyt intymna, zbyt nie do wytrzymania, zrzucam z siebie kota i Camile, zostawiając ich zszokowanych nagłym obrotem sytuacji i udaję się bez słowa do łazienki

   Rozbieram się pospiesznie i wchodzę pod prysznic. Po chwili ciepła woda dokonuje swoich czarów i pozwala mi zebrać myśli. Próbuje zrozumieć, co stało się w nocy. Z jednej strony jestem wściekła na siebie, że brunetka widziała mnie w takim stanie. Pozwoliłam sobie przy niej, nie tylko na okazanie mojej słabości ,ale także,  pozwoliłam jej na uspokojenie mnie i na wspólne spanie. Z drugiej strony, jak to niemożliwe, że przeszło mi bez lekarstw?  Co ona ze mną zrobiła?

Prysznic pomógł mi odzyskać sprawność myślenia i sprawił, że poczułam się odrobinę lepiej. Otwieram kabinę i łapę ręcznik. Wycieram nim ciało, a następnie się nim owijam. Zerkam na swoje ubrania leżące na podłodze. Najchętniej ubrałabym coś świeżego. Miarkuję chwile ryzyko. Jeśli wyjdę w ręczniku ten zboczeniec na pewno zaraz do mnie doskoczy

- Dinaah - chrypię i lekko uchylam drzwi z obawą, że ten troll waruje pod drzwiami - Chryste Panie! - podskakuję gdy zamiast czarnych pukli wyłania się blond grzywa Dinah Jane

- Tak myślałam, że możesz to chcieć - wciska mi czyste ubranie - kawa też czeka - rzuca na odchodne. Faktycznie po korytarzu roznosi się aromat świeżo parzonej kawy.Z jednej strony najchętniej bym wyszła z tego domu cichaczem. Z drugiej tak bardzo nie mam sił na te spektakularną ucieczkę, a moje myśli krążą wręcz obsesyjnie wokół kawy. Pośpiesznie ubieram się, biorę głęboki oddech - Najwyżej jej jebnę jak znów będzie czegoś próbować - kiwam głową do swoich myśli i z zapalczywą miną ruszam w kierunku kuchni, spodziewając się ataku stęsknionej brunetki

Wzrok całej trójki spoczywa na mnie gdy przekraczam próg kuchni. Żadna nic nie mówi ani nie robi. Naprawdę miałam w głowie inny scenariusz. Patrzę na Cabello wręcz prowokując ją wzrokiem. No dalej, rzuć jakimś komentarzem. Wszystko tylko nie patrz na mnie w ten sposób. Przygryzam usta, starając się jakoś wytrzymać te atmosferę i kieruję się do ekspresu, przy którym stoi moja kawa.

-Moją? - rzucam nie patrząc na żadną z nich

- Twoja -  odpowiada DJ a ja upijam łyk aromatycznego trunku - Jak się czujesz? - o nie. zaczęło się - wzdycham na pytanie blondynki

- Dobrze. A Wy? Żadnej głowa nie boli? - rzucam wymijająco. Doskonale wiem, że nie o to chodziło w pytaniu

- Odkąd znów masz napady paniki? - blondynka staje tuż koło mnie , zaplata przedramiona na pełnym biuście. Rzucam spojrzenie Cabello. Chce warknąć na nią, ale widzę jej szczerze zatroskaną twarz. Odpuszczam więc złośliwy komentarz

- A czy kiedykolwiek mi przeszło Dinah?- wzdycham i duszkiem piję kawę do dna

- A teraz robisz co? -blondynce z wrażenia opadają ręce

- Pić mi się chciało. I muszę już iść - odkładam kubek do zmywarki. Udaję, że nie odczuwam tej sytuacji, ich przerażenia. Ale  nie jestem w stanie dłużej wytrzymać tej atmosfery.  Wychodzę z kuchni i idę ubrać buty. Dinah podąża za mną

- Lauren stój. Gdzie ty idziesz teraz? - chwyta mnie za przedramie, ale się jej wyszarpuję

- Do domu, a gdzie mam iść - fukam i próbuję założyć but. W głowie mi się kręci. Dopiero teraz do mnie dociera, że nie do końca jestem trzeźwa - Co ona wie? - w końcu nie wytrzymuje. Zaciskam szczęki i patrzę w orzechowe oczy przyjaciółki

- Wiesz, że nic bym jej nie powiedziała. To ona nam mówiła, że miałaś atak paniki. Cholernie się o Ciebie wystraszyła  - patrzy na mnie z troską. Wiem, że mówi prawdę. Wiem , że nikomu by nie powiedziała. Po prostu musiałam się upewnić. Kiwam głową na znak , że zrozumiałam.

- Wezmę taksówkę i dam znać jak dotrę do domu - wzdycham z rezygnacją, otwierając drzwi

- Kocham Cię dziwaku - rzuca za mną

- A ja ciebie trolu - mamroczę w odpowiedzi

A Different WayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz