- Moje tabletki do kurwy nędzy! - syczy szatynka w moich ramionach. Mija chwila nim zrozumiem, że te słowa nie były kierowane do mnie
- Lauren, co się stało? Oddzwaniałam , ale nie odbierałaś - przyjaciółka Lauren wpada do kuchni , roztaczając po pomieszczeniu intensywny zapach swoich perfum. Dziewczyna puszcza mnie, by doskoczyć do blondynki
- Suko musiałaś mi wszystko zabrać? -chce ją uderzyć, ale blondynka bez trudu łapie jej nadgarstek i w odpowiedzi mocno do siebie przytula. Zielonooka na nowo płacze. Dinah zerka na mnie pytająco. W odpowiedzi bezgłośnie wymawiam ' Tay' Blondynka rozszerza orzechowe oczy w zdziwieniu , dociska Lauren mocniej do siebie, gładząc przy tym jej plecy
-Dalej potrzebujesz tabletkę? - pyta dziewczynę, która momentalnie szybko kiwa głową - dobrze, dam Ci, ale pójdziesz się grzecznie położyć - szatynka ponawia ruch głowy. Blondynka zaczyna grzebać w swojej torebce
- Dam jej wody - oferuję i natychmiast rozglądam się za szklanką. Słyszę jak Dinah zagaduje coś do Lauren, tamta jej odpowiada, kiwa przy tym zawzięcie głową i na nowo płacze
- Proszę - podchodzę z naczyniem pełnym chłodnej wody. Szatynka pospiesznie wrzuca tabletkę do ust i przepija zawartością szklanki
- Teraz idziesz spać - zarządza Dinah, tonem nieznoszącym sprzeciwu. Zielonooka posłusznie idzie w kierunku sypialni. Przez chwile miotam się co mam zrobić. Ostatecznie ryzykuję i rzucam
- Położę Cie Lauren - siląc się na stwierdzenie faktu, a nie pytanie. Brak jakiejkolwiek reakcji ze strony dziewczyny, biorę za zgodę. Pospiesznie idę za nią. Leży, zwinięta w swoją standardową pozę. Okrywam ją kocem, łagodnymi ruchami. Siadam koło niej i zaczynam gładzić jej plecy. Jestem zdziwiona, gdy odwraca się szybkim ruchem i wtula w moja nogę - Już dobrze Lauren, śpij, a jak się obudzisz, to ja tu dalej będę, obiecuję - Schylam się, by cmoknąć ją we włosy. Po jakimś czasie usypia. Schodzę z łóżka, najostrożniej jak mogę i idę do Dinah, która ciągle siedzi w kuchni. Po drodze zbieram z szafki kartkę od Tay i kładę ją przed blondynką. Otwiera ją i marszy brwi
- Babcia musiała jej powiedzieć - wzdycha, oglądając napis
- O czym? - zerkam bez zrozumienia na wciąż zamyśloną blondynkę
- O tym, że Lauren jest jej matką - wzdycha ciężko - Taylor była wychowywana w przeświadczeniu, że Lauren jest jej starszą siostrą - DJ odkłada kartkę na stół i z powagą na mnie patrzy
- Nic nie rozumiem Dinah - kręcę głową. Blondynka chwyta łyżeczkę, która leżała nieużyta przy kubku Lauren i zaczyna się nią nerwowo bawić
- Camila..są rzeczy, o których powinnaś wiedzieć.- zaczyna - Widzę, że Ci zależy na Lauren, widze jak o nią dbasz i jaki masz na nią wpływ..- spogląda pewnie w moje oczy - Musisz wiedzieć, że ona wiele przeszła w życiu. Zasługuje wreszcie na szczęście., ale przede wszystkim na spokój. Jest mi jak siostra - dodaje ciszej - Taylor się urodziła gdy Lauren miała 16 lat. Była dzieckiem z gwałtu - blondynka pauzuje, a ja czuję, że odpływa mi cała krew z twarzy - Camila, to był zbiorowy gwałt - widze jak oczy Dinah napełniaja się łzami. Przez chwile zastanawiam się co kapie mi na dłoń. Po chwili dochodzi do mnie , że to moje własne łzy - Lauren po urodzeniu Taylor próbowała się zabić. To ja ją znalazłam.. - blondynka ucina i nawet nie próbuje ukryć łez wywołanych wspomnienie m tamtych traumatycznych wydarzeń - Po tym zdarzeniu trafiła do psychiatryka. Gdy z niego wyszła po pół roku, okazało się, że jej rodzice zabrali prawa rodzicielskie, opierając się na tym, że jest chora psychicznie i niezdolna do wychowywania własnej córki. Lauren wróciła do domu, opiekowała się Tay jak tylko mogła, godząc się na to, że będzie dla małej siostrą. Ale oni ja wyrzucili z domu. Tuż po jej 17 urodzinach, w święta Bożego Narodzenia.. Powiedzieli, że sama jest sobie winna tego gwałtu i kazali jej sie z domu wynosić
- Sama sobie winna gwałtu? - kręcę głowa w niedowierzaniu
- Najprawdopodobniej grupka gwałcicieli dowodził chłopak, któremu dała kosza. Ot, taka zemsta..- Dinah zagryza usta, które drżą jej przez cała opowieść - Lauren od dziecka wiedziała, że woli dziewczyny, to naturalne, że nie chciała się z nim spotykać - wzrusza ramieniem
- A co z tymi gwałcicielami? Trafili do więzienia, prawda. - oznajmiam bardziej niż pytam
- Nie Camila - blondynka kręci głową - Ojciec Zacka jest szanowanym sędzią- sprawa została bardzo szybko zamieciona pod dywan. Poza tym rodzicom Lauren tez nie było pilno do tego, by ukarać sprawców - Zaciska dłoń na łyżeczce tak mocno, że widzę jak bieleją jej kłykcie
- Nie wierzę w to, po prostu nie wierzę - krecę głową. Całe śniadanie podchodzi mi do gardła i z trudem powstrzymuję mdłości - Przecież teraz ona może próbować odwołać się od tej decyzji - zauważam przytomnie
- Próbowała.. ale sędzia podtrzymał wyrok. Dalej leczy się psychiatrycznie, poza tym widzisz gdzie mieszka - szerokim gestem pokazuje mieszkanie, które faktycznie bardziej przypomina spelunę niż miejsce nadające się do wychowywania dziecka - Camila i jeszcze coś - spogląda na mnie nagle złowrogo - ona już raz w życiu myślała, że wyjdzie na prostą. A potem kurewsko długo musiałam ja przywracać do stanu jakiejkolwiek użyteczności. Lubię cię, ale przysięgam, jeśli ją skrzywdzisz, to własnymi pazurami wydrapię ci te śliczne oczka - patrzy na mnie tak, że wiem, że na samym wydrapaniu oczu się nie skończy - Jeśli to co usłyszałaś, to dla Ciebie za wiele, to po prostu odejdź. Odejdź teraz i nigdy nie wracaj - mówi trzęsącym się głosem, ponownie na granicy łez
- Obiecałam jej, że będę tutaj gdy się obudzi a ja słowa dotrzymuję Dinah - mówię z pewnością i stanowczym naciskiem. Blondynka kiwa głową
- Muszę jechać do pracy - podnosi się z krzesła - błagam, dbaj mi o nią..- rzuca, patrząc na mnie żałośnie
- Będę - odpowiadam z pełnym przekonaniem
--------
Miłego i spokojnego weekendu ♥️
CZYTASZ
A Different Way
FanfictionLauren ma za sobą mroczną przeszłość i traumatyczne doświadczenia. W jej świecie pojawia się Camila. Czy będzie w stanie zaufać nowo poznanej dziewczynie? Czy Camili intencje są dobre? Będzie dla Lauren wybawieniem czy też tą, która przyniesie dziew...