Rozdział siedemnasty

273 25 5
                                    

   Brunetka wychodzi, zostawiając mnie z przeraźliwą pustką w środku. Część mnie miała ochotę błagać ją ,by nie zostawiała mnie samej. Druga część, ta, którą jej wtedy pokazałam, bez słowa wypuściła ją z domu. Szybko wracam do łóżka, zanurzam się w stercie koców. Przytulam się do poduszki ,na której leżała Camila. Staram się na niej odnaleźć resztki zapachu dziewczyny. Choć przez chwilę odnaleźć wspomnienie ciepła i bezpieczeństwa. Co ta dziewczyna ze mną robi. Jestem tym tak bardzo przerażona. Tym, jak przy niej się czuję. Tym spokojem, bezpieczeństwem, które czuję za każdym razem gdy trzyma mnie w ramionach. Nie mogę pojąć tego, jak z tej trzpiotki, która o wszystko się potyka, ciągle gada i nie przestaje mnie irytować , nagle potrafi zmienić się w moją ostoję. I gdy mówi ' jesteś bezpieczna, zajmę się Tobą, nikomu nie pozwolę Cię skrzywdzić ' - wierzę jej. Moje serce w całości jej ufa. Za to głowa bez końca podpowiada złe scenariusze. Prosiłam Dinah by jej wszystko powiedziała. Ja nie byłam w stanie. Żeby powiedzieć, chociaż część musiałabym się upić do nieprzytomności. Dlatego Dinah musiała to zrobić. A ja byłam pewna, że brunetka ucieknie. Każdy na jej miejscu by to zrobił. Przecież to moja wina. Rodzica tak mówili, Jenna też to powtarzała' Jesteś dziwką Lauren. Nic dziwnego, że potraktowali Cię jak dziwkę' Widzę jak szarpie mnie za włosy i syczy mi to w twarz. To wspomnienie ciągle do mnie wraca. Camila też to w końcu powie. Nie, ona nie jest taka. Zakrywam przedramionami głowę, w której toczy się zażarta walka dwóch głosów. Zaraz oszaleję, tak bardzo potrzebuję jej tutaj. Nie okazuj słabości Lauren! Nikt nie może wiedzieć, jak słaba jesteś. W końcu to wykorzysta, zniszczy cię, nie będzie co zbierać. Nie, ona nie jest taka, obiecała, że się mną zajmie. Nawet ty nie potrafisz się sobą zając. Co masz jej do zaoferowania. Tę ruderę a może swoje ciało, które nie potrafi dać bliskości. Głos w głowie nie przestaje ze mnie drwić. Nienawidzę jej i pragnę jej bliskości. Walczę ze sobą na skraju obłędu, po raz kolejny przełykając gorzkie łzy, których powstrzymać nie potrafię

   Do pracy jechała zimna, bezuczuciowa Lauren. Ta noc mnie wykończyła, a poranek nie był lepszy. To uczucie, gdy obudziłam się i szukałam brunetki w mieszkaniu, chociaż doskonale wiedziałam, że jej tam nie ma. Muszę to zakończyć. Skoro tak czuję po tak krótkiej znajomości, co będzie później? To nie ma sensu, szans ani przyszłości. To mnie zabije, chociaż już teraz jestem martwa w środku. Jednak przy niej.. Oddalam od siebie te myśl. Zrobię to, co konieczne. Po prostu powiem, żeby się do mnie nie zbliżała. Powiem, że tego nie chcę, nie życzę sobie jej bliskości i starań. Wchodzę do baru z zacięciem na twarzy, które odzwierciedla cały proces myślowy, który zachodził w mojej głowie od rana. Jestem tak nakręcona własnymi myślami, że czuję autentyczną niechęć do brunetki.  Gdy staje przed moimi oczami, z tym swoim uśmiechem pełnym ciepła, po prostu jej nie wierzę

- Lauren! - wyskakuje do mnie, zrzucając przy tym szczotkę do włosów, która jakimś cudem wylatuje z jej szafki. W zwolnionym tempie obserwuje , jak ją podnosi, mijając się na milimetry z otwartymi drzwiczkami. Wyraz mojej twarzy zostaje jednak nie zmieniony

- Camila - witam ją bez grama uśmiechu, nie okazując w najmniejszym stopniu radości z jej widoku. Widzę jak zamiera w uśmiechu - chciałam Ci podziękować za ogarnięcie mnie ostatnimi dniami. Doceniam, ale proszę, nie próbuj się do mnie zbliżać. To naprawdę nie ma sensu. Nie dam Ci szczęścia

- Lauren.. jeśli teraz próbujesz zadecydować za mnie .. - widze jak błyszcza jej oczy

- A możesz to zrozumieć, że ja Ciebie nie chcę? - kłamię, tak bardzo kłamię. Serce pęka mi na milion kawałków gdy mówię te słowa

- Nic się nie zmienia Lauren - odpowiada smutno - Obiecałam Ci , że będę się o Ciebie troszczyć a ja słowa zawsze dotrzymuję - wzrusza ramionami, widzę, że z trudem powstrzymuje łzy

- Głupia jesteś  - zaciskam mocno szczęki. Tak bardzo mam ochotę ją błagać o przebaczenie. Przyznać, że wcale tak nie myślę. Powiedzieć jak bardzo ją chcę w swoim życiu. Rzucić się w jej ramiona i prosić by już nigdy mnie nie puszczała 

- Możliwe Lauren, możliwe - gryzie swoje pełne usta. Widzę, jak próbuje się nie rozpłakać. Nie mogę znieść tego widoku ani chwili dłużej. Odwracam się na pięcie i kieruję do swojej szafki by sie przebrać

- I uważaj na te cholerną szafkę Camila. Nie będę z Tobą jechała na pogotowie jak ten pusty łeb rozwalisz - warczę

- Będziesz Lauren - odpowiada z pewnością. Mając świadomość, że mnie nie widzi, kiwam głową i szepczę ' będę'

---------
Miłego i spokojnego weekendu moi drodzy ♥️

A Different WayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz