Wchodząc do apartamentu Camili czuję się nieswojo. Mimo, że brunetka wielokrotnie mówiła, że mam sie nie krępować i czuć jak u siebie, jestem przytłoczona bogactwem oraz wchodzeniem w jej prywatną przestrzeń. Staję przy oknie i wpatrując się roztaczający widok próbuję uspokoić irracjonalny niepokój
- Lauren przyniosłam nam kawę, a teraz proszę chodź do mnie - odwracam się i dostrzegam Camilę, która wyciąga ramiona w moim kierunku i robi słodką minkę. W momencie zapominam o własnym chaosie w głowie i po chwili tulę dziewczynę do siebie. Piszczę, gdy ten diabeł wykonuje mocny ruch w efekcie którego obie leżymy na miękkiej sofie, w czym brunetka nade mną, chichocząc przy tym jak mała dziewczynka.
- Camz, tak się kawy nie napijemy - wzdycham, jednocześnie obejmując ją ramionami w pasie i dociskając do siebie. Przez ten ruch wyczuwam coś twardego na swoim podbrzuszu - Camila co to jest? - piszczę, rzucając brunetce niezrozumiałe spojrzenie i czerwieniąc się po linię włosów
- Aaa, too, zapomniałam - brązowooka szpera w kieszeni po czym wyciąga z niej figurkę uśmiechniętego banana w meksykańskim sombrero - Banan w sombrero - odpowiada - a ty co myślałaś, że tam mam? - chichocze i macha mi zabawnie brwiami
- Zboczeniec - mamroczę widząc jej minę
- Ja? to ty mnie o nie wiadomo co posądziłaś - chichocze, wyraźnie rozbawiona moim zmieszaniem
- Camila no co ja sobie mogłam pomyśleć.. na pewno nie, że masz w kieszeni - wykonuję w powietrzu nieokreślony gest dłonią - figurkę banana!
- Więc pomyślałaś, że to strapon?- jej bezpośredniość mnie zabija
- Camila! - piszczę, kręcąc się pod nią
- To nie strapon - całuje mnie w czoło - użyłabym czegoś większego niż to - chichocze i zerka krytycznym spojrzeniem na figurkę banana
- Idę stąd - rzucam pod nosem i próbuję spod niej się wydostać. Brunetka rzuca bananem w nieokreślonym kierunku po czym mocno się we mnie wtula
- Nie idziesz, tulimy się - chichocze , układając głowę na mojej klatce piersiowej
- Nic z tego Camz, straciłaś swoją szansę - chichoczę i dźgam czarnowłosą w zebra. Czuję jak jej mięśnie napinają się w obronnym odruchu i jak cała się spina chichocząc. Jeszcze przez chwilę ponawiam próby gilgotania dziewczyny w rożnych miejscach, przy okazji odkrywając, że brunetka jest niezłe umięśniona oraz, że nie mam szans w podobnych potyczkach. Camila ani na chwilę nie luzuje uścisku przez co po chwili odpuszczam próby uwolnienia się
- Chcesz porozmawiać o tym co się stało w biurze? - gładzę jej plecy i zerkam na jej twarz. Od razu żałuję pytania gdy tylko jej łagodnie uśmiechnięta twarz się lekko krzywi. Mam ochotę strzelić sobie w łeb za to pytanie, tyle co przy mnie się rozpogodziła. Naprawdę, genialne posunięcie Jauregui. Klnę na siebie w duchu
- Nic takiego, po prostu przyszedł mój brat - wzrusza ramionami. Zerkam na jej przymknięte oczy, długie rzęsy. Wypatruję w jej twarzy sygnału jak bardzo spieprzyłam sprawę tym pytaniem -Jest głupcem, tak samo jak mój ojciec Lauren. Nic, czym trzeba by się było przejmować, choć trochę czasu mi zajęło by to zrozumieć- wzdycha. Układam dłoń na jej włosach. Są rozkosznie miękkie, myślę, że już całe życie mogłabym tak przeleżeć i po prostu je głaskać. Brunetka jest wyraźnie spokojna, mimo chwilowego grymasu nie widzę na jej twarzy oznak negatywnych emocji
- Moja rodzina jest cholernie popieprzona Laur, ale to ja jestem w niej czarną owcą - chichocze i zerka na mnie- Co to za minka? - pyta gdy tylko przechwytuje mój wzrok
- Wy, wybacz Camz. Nie potrzebnie zaczęłam - mamroczę
- Hej, Lo, w porządku - podnosi się , siada. Momentalnie czuję pustkę w swoich ramionach, odruchowo siadam wraz za nią - To normalne pytanie i w sumie cieszę się, że mogę z tobą porozmawiać i że zapytałaś - cmoka mnie w czoło po czym sięga po kawę, którą mi podaje. Bierze swoj kubek i dmucha w gorący napar. Skupiam się na cudnie pełnych ustach ułożonych w dziubek po czym nieśmiało upijam łyk własnej kawy
- Jeśli kiedyś znałaś bogatych dzieciaków, którzy trwonili majątki rodziców , będąc przy tym pełnowymiarowymi dupkami to właśnie taki jest Shawn - wzdycha - w tym wszystkim jest ukochanym synkiem tatusia, który wyciągnie go z każdych kłopotów i na pociechę da jeszcze więcej pieniędzy - brunetka kręci głową i unosi wypielęgnowaną brew. Za to ja, nieważne jak bym się starała, jakie studia skończyła, jaki sukces zawodowy czy prywatny nie odniosła, zawsze byłam tą najgorszą - śmieje się bez cienia rozbawienia
- A twoja mama? - pytam, licząc, że nie popełniam tym pytaniem błędu kategorii ciężkiej. Brunetka wzrusza obojętnie ramieniem, choć w wyrazie jej twarzy nie ma cienia obojętności
- Nigdy nie sprzeciwiła się ojcu. Branie jakkolwiek mojej strony, przez choćby okazanie mi cienia uczucia byłoby opowiedzeniem się za mną w jego oczach, więc.. - ucina, zerkając przy tym w podłogę i zagryzając usta w wąską kreskę. Za dobrze wiem, co jest teraz w głowie brunetki. To na co patrzy jej wzrok to filmy z przeszłości, które teraz projektuje jej głowa. To chwile z dzieciństwa, z młodości, to mała Camila, która chciała być kochana a nie odtrącana. To dziecko, które robiło wszystko by się przypodobać rodzicom, zasłużyć na ich miłość
- Oh Camz, chodź do mnie - chwytam jej drobne ciało, które teraz wydaje się tak kruche i bezbronne i tule je szczelnie do siebie. Nie wynagrodzę jej tamtych lat. Odrzucenia przez własną rodzinę, braku miłości i bezpieczeństwa. Ale za dobrze wiem jak to jest. I choć czasu nie cofnę, zrobię wszystko by brunetka wreszcie była szczęśliwa i kochana
___
Przy okazji rozdziału, zachęcam Was,drodzy czytelnicy, do lektury nowego opowiadania u I_have_got_to_go ' Will you give in to me ' Lektura na najwyższym poziomie😍
I_have_got_to_go ! reklama płatna 😜😌
CZYTASZ
A Different Way
Fiksi PenggemarLauren ma za sobą mroczną przeszłość i traumatyczne doświadczenia. W jej świecie pojawia się Camila. Czy będzie w stanie zaufać nowo poznanej dziewczynie? Czy Camili intencje są dobre? Będzie dla Lauren wybawieniem czy też tą, która przyniesie dziew...