Rozdział pierwszy

902 41 22
                                    

   Hipnotyzujący blask świateł pochłania mnie bez reszty. W jego tle dziewczyna tańczy w ramionach swojego chłopaka.On ja unosi i kręcą się wokół własnej osi.Dziewczyna odchyla głowę do tyłu, jej długie kruczoczarne włosy rozwiewają się  na boki,a ona się śmieje.Śmieje..

Dźwięk klaksonu wytrąca mnie z rozmyślań. Potrząsam głową i wciskam gaz, by ruszyć jak najszybciej  z świateł
- No jadę jadę - chrypię - chociaż w Boże Narodzenie mógłbyś być milszy - mówię z wyrzutem,ale  po chwili zdaje sobie sprawę z jednego faktu - Nie wszyscy jadą teraz do pracy. Niektórzy mają rodziny i z nimi spędzą święta-wzdycham i  klępę dłońmi w kierownice- W dodatku znów gadasz do siebie Lauren - upominam się,kontynuując monolog.

Decyduję się włączyć radio,by zająć czymś innym myśli. Czerwona dioda zapala się a zaraz za nią przestrzeń auta wypełnia głos śpiewający 'Last Christmas I gave you my hart but the very next day you give it away this..' -
O nie nie nie ! - ucinam w momencie gdy Michale chce podjąć zapewnienia,że w tym roku nie da się tak łatwo wykorzystać - to był zdecydowanie zły pomysł- warczę sama na siebie.Tracę ochotę na przeskakiwanie po stacjach .I tak zapewne nie znajdę dziś nic lepszego. Zresztą za chwilę i tak będę na miejscu.  Zastanawiam się ilu nieszczęśników zawita dziś do baru.  W samotności będą sączyć drinki i bezmyślnie dźgać papierową parasolką niczemu winną cytrynę.
Zajeżdżając na parking od razu dostrzegam,że coś jest nie tak.. Ostatnia literka nazwy baru mruga w swej świetlanej agonii. A może postanowiła pobawić się w świąteczna lampkę..Jakby nie było, z imienia właściciela, pozostało po chwili tylko SORE. -Czy można bardziej wymownie podsumować moje życie? - śmieje się bez grama rozbawienia. Soren będzie zachwycony kolejnym wydatkiem.. Już się cieszę na samą myśl o rozmowie z wiecznie narzekającym Norwegiem.
Z kieszeni mojej skórzanej kurtki rozlega się dzwonek telefonu. Wyciągam urządzenie i otwieram skórzaną klapkę po czym odruchowo przykładam do ucha i wciskam odruchowo domniemany przycisk odbioru. Telefon nadal brzęczy wprost do mojego ucha- kurwa - klnę ogłuszona i zerkam z konsternacją by zrozumieć po chwili,że umieściłam na odwrót telefon w etui - Boże czemu ty mnie nienawidzisz - prycham przez zęby i szybko odwracam urządzenie we właściwa stronę. Przesuwam palcem po zielonej słuchawce
- Czemu nie jesteś u mnie? - słyszę rozgniewany głos Dinah Jane
- Umm bo jestem pod pracą..?- zerkam na zepsuty neon . Odpowiadam jej zgodnie z prawdą choć zdecydowanie bezczelnie.Wiem,że zaraz rozegra się piekło a ja tylko dolewam oliwy do ognia imieniem Dinah Jane..
- Do cholery Lauser! Czy ja pytam gdzie jesteś czy pytam dlaczego Cie nie ma u mnie! - prawie widzę jak wymachuje przy tym dłonią, zakończoną starannie wykonanym manicurem.
- Uhu spokojnie Mamacita - śmieję się, dobrze wiedząc, że tym przydomkiem tylko rozwścieczę dodatkowo przyjaciółkę
- W tej chwili przywieź tutaj to swoje introwertyczne dupsko ty latynowski dziwaku odludku!- rzuca we mnie ciągiem wyzwisk
- Mogłabym się teraz obrazić DJ,ale wszystko co mówisz jest prawdą więc..-odruchowo wzruszam ramionami i chichoczę
- Lauren..naprawdę chciałam,żebyś spędziła z nami ten dzień- ton dziewczyny zmienia się na łagodniejszy
- Wiem Diii - przeciągam zdrobnienie jej imienia w próbie kajania się- ale wiesz,że nie cierpię świąt..
- Jak i pozostałych trzysta sześćdziesięciu czterech  dni w roku oraz dziewięćdziesięciu dziewięciu procent ludzi na świecie..- docina mi
- Widać,że koniec roku się zbliża..- uśmiecham się krzywo i kiwam przy tym głową
- Po czym?- słyszę zaciekawienie w jej głosie
-Dinah Jane statystyki robi - parskam śmiechem
- Nieśmieszne Jauregui - prycha do słuchawki
- Oh daj spokój Dinah,Ciebie kocham,to powinno Ci wystarczyć- próbuję udobruchać przyjaciółkę
- W takim razie powinnaś tu ze mną być- mówi z pretensja
- Kochanie, co roku to przerabiamy.. spędzanie czasu w ten sposób naprawdę nie jest dla mnie..
-Jesteś dziwakiem Lauren..-wzdycha ale w jej głosie nie wyczuwam już gniewu-wpadniesz jutro?..gdy już nikogo nie będzie..- dodaje po chwili
- Jasna sprawa DJ, przyjadę po pracy,więc zostaw mi coś do żarcia- kwituję rzeczowo
- No jakże inaczej, o to to się zawsze upomnisz - prycha z udawanym wyrzutem, odpowiadam jej gardłowym śmiechem - zostawię Ci.. Do jutra introwertyczny dziwaku, którego mocno kocham
- Wesołych Świat DJ.Spędź pięknie ten wieczór - odpowiadam i rozłączam telefon. Drobne płatki śniegu zaczynają wirować w powietrzu. Unoszę głowę by zerknąć na niebo. Jeden z płatków osiada na moich ustach, roztapiając się przy tym momentalnie. Odruchowo zagryzam usta,pozbywając się mokrej drobiny.Naciągam kaptur szarej bluzy,która mam pod spodem i kieruję się do budynku.
Od drzwi uderza we mnie zapach dymu papierosowego, pomieszany z odorem alkoholu. Nawet nie jestem zdziwiona widząc całkiem pokaźna ilość osób na sali. Mijam dwa rzędy stolików wymieniając się grzecznościowym skinięciem głowy z jednym ze stałych bywalców klubu
- Lauren pośpiesz się, powinnaś być dziesięć minut temu - ostentacyjnie wysuwam środkowy palec w stronę rudego chłopaka stojącego za barem. Przewieszam się przez blat by jakoś przekrzyczeć muzykę
- Lepiej zadzwoń do swojego brata że lampka w napisie wysiadła- wykonuję gest dłonią by pokazać,że chodzi mi o zewnętrzny neon
- Ja skończyłem swoją zmianę- unosi dłonie w obronnym geście - teraz to Twój problem - rzuca ściereczka o blat baru
- Jesteś dupkiem Bjorn - komentuje bez emocji
- A ty suką Jauregui, więc remis - wzruszam obojętnie ramionami,ale tego chłopak nie widzi gdyż obraca się na pięcie i udaje się w kierunku zaplecza. Wzdycham zrezygnowana
- Jake..- zagaduje - może Ty byś zadzwonił a ja pójdę się przebrać?
- Nic z tego Lauren, wystarczy,ze tu siedzę dziś. Nie mam ochoty psuć sobie humoru rozmową z szefem
- Świetnie - prycham - sama z nim pogadam - wyciągam telefon z kieszeni i udaje się do szatni. Po paru sygnałach mężczyzna zgłasza się
- Tak? - prawie warczy
- Szefie bo neon się spalił, właściwie ostatnia literka- tłumacze pośpiesznie, chcąc rozmowę mieć jak najszybciej z głowy
- Czy Ciebie pojebało Jauregui? - syczy przez zęby - wiesz jaki dziś dzień w ogóle?
Dopiero teraz dociera do mnie,że neon mógł zaczekać. Pewnie przerwałam kolacje Wigilijną. Myślę, ze lepiej powstrzymać się z komentarzem o wyciszeniu telefonu podczas ważnej kolacji rodzinnej.
- Jasne szefie,przepraszam,jakoś to się ogarnie.. - wyrzucam jednym tchem, nerwowo drapiąc się przy tym po czole - udanej kolacji czy coś tam - zanim on cokolwiek odpowie rozłączam się i uderzam telefonem po głowie - co ty masz w głowie Jauregui -  karcę sama siebie.Soren zapewne wróci do tematu mojego bezmyślnego telefonu.Jeszcze się nasłucham aż mi uszy zwiędną
Rozpinam bluzę i ściągam z siebie jeansy.Z szafki wyciągam idealnie odprasowana białą bluzkę. Zakładam ją i zapinam rząd guzików. Wciągam czarne materiałowe spodnie, do których wpuszczam koszulę. Całości dopełniają szelki,które naciągam na ramiona. Włosy, wcześniej zapięte w luźna kitkę, rozpuszczam i przeczesuję szczotką. Zerkam w lusterko,które przymocowane jest do wewnętrznej strony drzwiczek mojej szafki i dokonuje lekkiej poprawy szminki na ustach. Jestem gotowa do rozpoczęcia zmiany. 
Stanąwszy za barem od razu zabieram się za pucowanie świeżo umytych szklanek. Sądząc po ilości osób na sali, nie będę narzekać na brak roboty
- Nalej mi coś mocnego kochana - odwracam głowę by dostrzec,że melodyjny głos należy do atrakcyjnej blondynki. Jest ubrana w czerwoną, wizytową sukienkę z dużym dekoltem w którym tymczasowo mój wzrok znalazł sobie miejsce. Nie mogę powstrzymać łobuzerskiego uniesienia kącika ust,
- Highlander może być?- przenoszę wzrok na jej oczy.Też ładne.
- Jasne kotku - odpowiada siląc się na uśmiech choć w piwnych oczach widocznie czai się smutek
- Kotku? już jestem twoim kotkiem? - śmieję się chropowato nalewając kobiecie drinka
- Czy moim to się okaże..o której kończysz zmianę? -przygryza zmysłowo ładnie wykrojone usta, zdając sobie doskonale sprawę ze swojego seksapilu
- Muszę Cię rozczarować - zagryzam wargę i wyginam brwi w udawanym żalu - dopiero zaczęłam pracę
- A ja dopiero zaczęłam pić - unosi szklankę w geście wznoszonego toastu




_______________________________________________

Ho ho hooo InsaneInMe przychodzi dziś do Was z małym prezentem :D

Witam wszystkich w pierwszym rozdziale mojego nowego opowiadania :)

Czekam na Wasze komentarze. Podoba się, nie podoba? Czekacie na więcej czy kończymy na pierwszym rozdziale :P


@I_have_got_to_go starałam się z interpunkcją i numerowaniem rozdziałów XD


A Different WayOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz