Rozdział 1 | Tu N'es Plus Là

118 1 0
                                    

Marinette
CZERWIEC - OSTATNIA KLASA GIMNAZJUM...

Dyszenie chłopaka wypełniało całe pomieszczenie. Miałam się już zbierać do wyjścia, ale jak zwykle zasiedziałam się nad projektem. Lubiłam spędzać czas na kółku plastycznym, same zajęcia odbywały się w przyjemnej atmosferze, a sala miała świetne oświetlenie i design. Szczególnie lubiłam ten specyficzny zapach farb i płócien, których ciągle przybywało. Również pan Patrick nigdy nas stąd nie wyganiał, a czasem nawet zostawał, żeby pomóc nam przy naszych pracach. Mówiąc „naszych", mam na myśli Lilę, ona często dotrzymywała mi towarzystwa, ale nie tym razem.

— Tak myślałem, że jeszcze tu jesteś — odezwał się w końcu, wciąż lekko dysząc.
— Ach, tak? — spytałam trochę zaskoczona.
— Ostatnio często to robisz. W szczególności jak wracasz do tego projektu z motywami bohaterów.

Nathaniel chyba się zawstydził, bo dziwnie się wycofał, przez co włosy jeszcze bardziej osłoniły jego twarz. Policzki i tak miał czerwonawe od biegu, ale spojrzenie uciekło mu daleko od moich oczu.

— No dobrze... — Obserwował mnie... i trochę to dziwne, ale chyba dalej lubił mnie tak mocno, jak w pierwszej klasie. — Właśnie miałam się zbierać, więc masz szczęście. O co chodzi?
— Zastanawiałem się Marinette, czy może nie chciałabyś ze mną pójść na komers?

Jego klatka piersiowa wciąż unosiła się niespokojnie, a dłonie były zaciśnięte w pięści. Mając już mu odpowiedzieć, podniósł na mnie swoje spojrzenie. Nawet spod okrytych, czerwoną zasłoną oczu, dało się wypatrzyć zdeterminowanie. Język splątał mi się, a głos utopił w morskich falach.

— Och... to bardzo miłe Nathaniel, ale idę z bratem Juleki.
— Nie było sprawy — odezwał się gwałtownie. — Będę leciał!

Próbując szybko uciec, uderzył się w drzwi. Odruchowo zasłoniłam usta.
Zrobił się bardziej zawstydzony niż przed chwilą, ale uśmiechnął się krzywo i wymknął się już sprawnie.
Zachichotałam cicho sama do siebie.

— Był nawet słodki — stwierdziłam.
— Tak i wygląda na to, że ciągle mu się podobasz — powiedziała Tikki, wynurzając się z mojej torebki.
— Czyli nie tylko mi się tak wydaje.

Spojrzałam na blat i westchnęłam na widok porozwalanych przeze mnie rzeczy podczas pracy. Zabrałam się ociężale za zbieranie tego wszystkiego i schowałam je z ostrożnością do pudrowo-różowego plecaka.

Chyba powinnam go zmienić przed nowym rokiem — pomyślałam, zamykając zamek w moim wieloletnim przyjacielu.

— Przypadkiem nie planowałaś zadzwonić do Luki? — spytała kwami.
— Rzeczywiście. Dziękuję, Tikki.

Zamykając za sobą drzwi od sali, wyciągnęłam telefon z torebki i wybrałam numer do chłopaka. Rozejrzałam się po pustym korytarzu i nie zwlekając, ruszyłam w stronę wyjścia.

— Znowu ustawił tę piosenkę... — wymamrotałam pod nosem słysząc "Tu N'es Plus Là" (czyt.: tune plu la) Dicka Rivers'a. Mam słabość do tego utworu, a on za dobrze o tym wie. — Hmm... nie odbiera.

Po drodze prawie trzy razy wpadłam na ścianę, ale kiedy udało mi się wydostać na zewnątrz, usiadłam na ławce przed szkołą i ponowiłam połączenie. Wzięłam głęboki oddech i skupiałam się na melodii po drugiej stronie. Zazwyczaj odbiera, gdy piosenka ma się kończyć, ale ponownie przywitał mnie dźwięk poczty głosowej.

Hej, Luka. Z tej strony Ma-Ma-Marinette — zaśmiałam się. — Dzwonię, ponieważ jutro jest komers i skoro idziemy razem, to chciałam wiedzieć co u ciebie, i o której się spotkamy. Ech... oddzwoń, jak będziesz mógł. Paaa.

ZMIANY... | Miraculous - Biedronka i Czarny Kot ❗️W TRAKCIE KOŃCZENIA POPRAWOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz