Marinette
Rano obudziły mnie promienie słońca. Tikki jeszcze spała. Nic dziwnego, było dopiero około szóstej trzydzieści. Miałam dużo czasu w szczególności, że zajęcia zaczynały się za pięć dziewiąta.
Usiadłam przy biurku i wyjęłam szkicownik. Musiałam skończyć jeszcze parę projektów. Postanowiłam zająć się tylko jednym, ponieważ kiedy wpadłabym w wir pomysłów wiedziałam, że nie byłoby mowy o pierwszej lekcji.Zapaliłam lampkę na moim biurku, by rozświetlić sobie miejsce mojej pracy i zajęłam się za przeglądanie ostatnich dwóch pomysłów. Brakowało im odrobiny werwy, może to dla tego, że nie mogłam poczuć wiosennego klimatu ze zbliżającą się jesienią, ale potrzebowałam już kolekcji na cały przyszły rok, jeśli chciałam zdążyć z szyciem choćby podstaw. Dużo rozmyślałam przez wakacje czy w końcu nie przyszedł moment, aby zacząć pracować nad swoją marką. To był mój ostatni rok w tych samych szkolnych murach od ładnych paru lat i po tym już nic nie trzymało mnie przed stanięciem pełną parą w świecie mody lub żeby zostawić Paryż. Nie chciałam ograniczać się już tylko do Francji, choć wiedziałam, że w niej zawsze znajdę przystań wśród epokowych projektów prawdziwych artystów. Tyle razy słyszałam o domach mody za granicą, które miał okazję odwiedzać Adrien wraz ze swoim ojcem, że byłam wstanie myśleć tylko o tym godzinami. Tak wiele inspiracji czekało na mnie na Ziemi. Wyobrażałam sobie wszystkie moje projekty, które inni ludzie mogliby nosić z dumą lub ilu osobą mogłabym pomóc dzięki swoim zarobkom. (Bycie bohaterem momentami robi z ciebie idealistę.) Nie wykluczałam też wcale opcji zawojowania Paryża, ale mimo wszystko tliła się w mnie werwa by wypłynąć poza ten poznany ląd.
Zaczęłam kreślić lekki szkic manekina, aby uzyskać podstawę do projektu. Jako motyw przewodni kolekcji wybrałam angielską różę Lady Salisbury. Kwiaty te mają w sobie nieprawdopodobny urok poprzez bycie odmianą róż starych z cechami typowymi również dla białych róż. Swój rozkwit zaczynają wczesnym latem i tak z różowych pąków roślina dąży do kwiatów o różowo pastelowym kolorze jaśniejąc wraz z przekwitaniem. Przez fakt niemal ciągłego kwitnięcia dawała mi idealne pole manewru, aby wykorzystać ją spójnie od początku do końca roku. Samo ubranie było niczym bez głębi podłoża. Wszystko musi ciągnąć za sobą jakiś sens, mniej lub bardziej ważny, ale dający sobą przekaz. Ta jedna roślinka decydowała o kolorze, fakturze czy historii, którą ktoś może przekazać, a ja miałam ubrać to w odpowiednie kroje.
***
Usłyszałam jak z werandy mojego łóżka telefon zaczyna dawać dla mnie swój prywatny, poranny koncert. Tym samym byt to znak, że powinnam przejść do zwyczajowej rutyny i ewentualnie przeczytać przy śniadaniu może z dwa razy powtórzenie w moim już dawno zniszczonym podręczniku od biologii.
Zgarnęłam dwa ciasteczka, które trzymałam w pudełku obok komputera i wbiegłam prędko na górę, aby wyłączyć cyfrowe cudo techniki.
— Dzień dobry, Tikki! — Powitałam radośnie moją przyjaciółkę, która odpowiedziała mi tym samym, choć wciąż trochę zaspanym głosem. — Przyniosłam ci ciastka z dołu. Myślę, że po tej wyczerpującej nocy zasługujesz na dzień odpoczynku. Dlatego proponuje żebyś spokojnie została w domu i najadła się za wszystkie czasy.
— Dziękuję Mari, jesteś najukochańsza... — mówiła z maślanym uśmieszkiem ciągle śpiąc na wpół.Wyłączyłam kolejne budziki i razem z komórką w dłoni, po cichu oddaliłam się ku łazience, nie chcąc już dłużej męczyć Tikki.
Zaledwie kwadrans zajęła mi moja poranna pielęgnacja i równie szybko wybrałam ubrania. Zebrałam porozrzucane w szufladach biurka podręczniki oraz zeszyty potrzebne na zajęcia i wrzuciłam je do dużej jasno-niebieskiej, własnoręcznie z przodu malowanej torby, którą zrobiłam razem z przyjaciółkami na zeszłorocznych warsztatach plastycznych. Umówiłyśmy się, że każda z nas włoży swoją drugiego dnia szkoły, aby nastawić się dobrze na rozpoczynający się pełną parą ostatni rok szkolny.
CZYTASZ
ZMIANY... | Miraculous - Biedronka i Czarny Kot ❗️W TRAKCIE KOŃCZENIA POPRAW
Fanfiction"Biedronka i Czarny Kot to przeszłość, historia..." Wszyscy błądzimy jak dzieci we mgle i szukamy swojej przystani. Marinette od kiedy skończyła czternaście lat, wie o tym doskonale, a zmiany, które zaczęły pojawiać się w jej życiu, stały się wręcz...