"Biedronka i Czarny Kot to przeszłość, historia..."
Wszyscy błądzimy jak dzieci we mgle i szukamy swojej przystani. Marinette od kiedy skończyła czternaście lat, wie o tym doskonale, a zmiany, które zaczęły pojawiać się w jej życiu, stały się wręcz...
W telewizji zapowiadali, że ma być dziś bardzo ciepło. (błahaha! Wiem jestem zua. Jeśli ktoś liczył na coś niezwykłego, to stwierdzam z przykrością, że się przeliczył.~dop. Autorka 🙊🙈🙉 😹 (Powiem tak: Tu widać jak niski poziom sobą reprezentowałam~dop.Autorka2018))
To właśnie uwielbiam w jesieni. Ciepłe, letnie dni, które już się kończą, a ty masz jeszcze czas, aby usiąść z gorącym kubkiem, w którym właśnie zaparzyłaś swoją ulubioną herbatę i przemyśleć swoje ostatnie decyzje oraz przyjrzeć się otaczającemu cię światu.
Kiedy zjadłam tosty, szybko ruszyłam poszukać w szafie jakiegoś letniego zestawu. Już po chwili znalazłam neonowe, zielone spodenki i cieniutką, morelową bluzkę z rękawem trzy czwarte. Na szyję zarzuciłam ciemno zieloną chustę, tak na wszelki wypadek gdyby jednak zerwał się mocniejszy wiatr, a na ręce moje złote bransolety. Włosy ponownie spięłam w dwie kitki.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Zeszłam na dół. Cytrus jadł rybę z jakiejś starej miski, a mama kończyła śniadanie dla siebie i taty. Przez krótki moment przypatrywałam się jej. Wyglądała na dziwnie zadowoloną. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że się zgodziła. Ja miałabym się ochotę zabić na jej miejscu, ale to jest moja mama, zawsze wszystkich rozumie i stawia się w ich sytuacji. Zazwyczaj robię podobnie, ale czasem naprawdę już nie daje rady.
Dopijałam spokojnie swoją ulubioną, cytrynową herbatę z Liptona, ponieważ było dopiero dwadzieścia po siódmej. Nagle ktoś zadzwonił do drzwi. Nie sądziłam, żeby to była Alya, z powodu że ma do mnie za daleko, ogólnie nie po drodze. Podeszłam i nacisnęłam na chłodną klamkę. Otworzyłam drzwi, a moim oczom ukazał się wysoki blondyn. Zdawało się jakby to był sen, ale nie. On stał w moich drzwiach i zdawał się wręcz promieniować.
— Hej, słońce. Wyglądasz prześlicznie. — Słońce?! Czy jemu coś się coś pokiełbasiło?! — Hej, Adrien. Co ty tutaj robisz? — spytałam trochę skołowana. — Stoję. — uśmiechnął się głupkowato.
Odkąd się przyjaźnimy poznałam wszystkie jego możliwe uśmiechy, ale co do zachowania, to wciąż mnie zadziwiał.
— To akurat widzę, ale po co do mnie przyszedłeś? — pytałam dalej. — Pomyślałem, że przyjdę po ciebie do szkoły. Wiesz, że już nie jeżdżę limuzyną. Swoją drogą chciałem też odwiedzić Cytrusa. — Okej. — posłałam mu przyjazny uśmiech — Wejdź. Daj mi parę minut, muszę się jeszcze spakować. Cytrus leży na tapczanie.
Zeszłam z powrotem po około pięciu minutach. Złapałam w rękę kubek z resztą mojej już letniej herbaty i byłam gotowa.
— To co? Idziemy? — spytałam. — No jasne. — odpowiedział krótko Adi.
Zamknęłam drzwi na klucz, aby nie wołać już mamy i ruszyliśmy w stronę szkoły.
— Mam nadzieję, że nasza randka jest aktualna. — wypalił nagle chłopak. — Oczywiście. Dlaczego miałoby być inaczej? — spytałam pogodnie. — No wiesz... — Podrapał się po karku. Zastanowiłam się czym może się stresować. — ...myślałem...czy...no...wiesz...czy nie umówiłaś się ze mną tylko dlatego, że jest ci mnie żal, bo coś do ciebie czuję, a ty wolisz Nathaniela, a ja się wpieprzam między was.