❀ chapter 1 ❀

172 19 21
                                    

          Jake siedział na poczekalni, czekając na przylot swoich rodziców, którzy na połowę wakacji mieli wrócić do Korei

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

          Jake siedział na poczekalni, czekając na przylot swoich rodziców, którzy na połowę wakacji mieli wrócić do Korei. Chłopak stęsknił się za nimi przez ten czas, kiedy mieszkali osobno, z dala od siebie i nie mógł się doczekać, aż w końcu ich zobaczy. Jake nie był osobą cierpliwą, jednak kiedy nagrodą miało być spotkanie z rodzicami, chciał dać z siebie wszystko by jego wytrwałość znacznie wzrosła i przez cały rok szkolny doskonale sobie z tym radził, aż do dnia dzisiejszego. Dzisiaj Jake nie potrafił się opanować i z każdą minutą był coraz bardziej podekscytowany jak i zdenerwowany. Chciał już zobaczyć swoich rodziców, a czas cholernie mu się dłużył, tym bardziej że aktualnie mogł być w szkole i gdyby wiedział, że tak długo będzie to trwało, poszedłby odebrać świadectwo ukończenia drugiej klasy liceum i nie zawracałby głowy rodzicom swojej przyjaciółki.

- Proszę. - dziewczyna podała Jake'owi wodę, którą kupiła po drodze na lotnisko. Zdawała sobie sprawę, że jej przyjaciel musi być bardzo zmęczony ciągłym czekaniem i znając jego, nie mógł też spać w nocy. Chłopak podniosł głowę znad telefonu.

- Somi. - uśmiechnął się i wziął od niej butelkę - Dziękuję.

          Somi usiadła obok chłopaka i założyła nogę na nogę, głęboko wzdychając. Przybyła tu najszybciej jak tylko mogła, uprzednio wracając do domu, by się przebrać w jakieś wygodniejsze ubrania, bo nie wytrzymałaby kolejnych godzin w szpilkach.

- Naprawdę mają aż takie opóźnienie? - mruknęła znudzona, opadając na krzesło i patrząc na chłopaka.

- Niedługo powinni wylądować. - oznajmił, spoglądając na telefon - Nie musisz ze mną czekać, na pewno jesteś zmęczona.

- A ty nie? Czekasz tu mój drogi od rana, pewnie oka w nocy nie zmrużyłeś, a siedzisz tu już dobre cztery godziny...

- Jak ty mnie dobrze znasz. - Jake także wyłożył się na krześle i uśmiechnął się odwracając głowę w kierunku Somi.

- Nie. - dziewczyna kiwnęła głową - Po prostu wyglądasz jak zombie. - dodała - Co ty tydzień nie spałeś? - zaśmiała się, po czym wstała z krzesła i przeciągnęła się.

- Jesteś okrutna. - zaśmiał się chłopak, choć doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Somi miała rację. Musiał wyglądać fatalnie, skoro nie spał całą noc, jednak mimo że był zmęczony, czuł się bardzo dobrze, wiedząc po co tutaj siedzi.

- Wstawaj, Jake! - Somi złapała go za rękę - Głodna jestem, chodźmy gdzieś.

          Całe szczęście, że niedaleko znajdowała się pizzeria, bo inaczej Somi umarłaby z głodu. Nie zdążyła rano zjeść śniadania i żołądek wręcz błagał ją o cokolwiek, co nie było cieczą ani niczym słodkim.

          Jeon Somi znała Jake'a od dobrych dziesięciu lat, kiedy to chłopak przeniósł się tutaj ze Stanów i, jak się potem okazało; mama Jake'a była przyjaciółką jej mamy ze studiów i kiedy ta wyszła za mąż, przeprowadziła się razem z mężem do Stanów, gdzie urodził się Jake. Potem rodzina przeniosła się z powrotem do Korei, by chłopak mógł poznać kraj, w którym wychowali się jego rodzice i by, kiedy dorośnie, mógł sam podjąć decyzję odnośnie tego gdzie chce mieszkać, studiować, czy zakładać rodzinę. Jego rodzice przez parę lat mieszkali w Korei, ale musieli z powrotem przenieść się do Salt Lake City, stolicy Utah. Nie chcieli, by Jake po raz kolejny zmieniał szkołę szczególnie, że znalazł tu przyjaciół i gołym okiem można było zauważyć, iż przywiązał się do Korei. Z resztą Jake sam nie chciał się znów przenosić i Somi doskonale pamiętała to, jak chłopak próbował zatrzymać tu rodziców. Oczywiście małżeństwo wzięło pod uwagę niezadowolenie ich syna i po wielu dyskusjach i przemyśleniu wszystkich ''za'' i ''przeciw'' zdecydowali, że chłopak zostanie w Korei i zamieszka u pani Jeon - mamy Somi. Taką historię przynajmniej usłyszała Somi od swojej mamy.

Just A Little Bit ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz