Pierwsze co Somi zobaczyła po przebudzeniu to była wiadomość od jej chłopaka z prośbą o spotkanie. Zgodziła się. Musiało to być coś ważnego, skoro tak pilnie chciał z nią porozmawiać. Bez zastanowienia wstała z łóżka, przebrała się i nawet mentalnie przygotowała się na tą rozmowę. Poczuła dziwny ścisk żołądka, jakby była przed jakimś ważnym egzaminem, mimo że teoretycznie nie powinna się stresować spotkaniem ze swoim chłopakiem, ale wiedziała iż poprzedniego dnia, czy nawet ostatniej nocy sprawiła mu przykrość i czuła się z tym bardzo źle.
Sunghoon nie przespał pół nocy zastanawiając się nad tym, co powinien zrobić. Kochał Somi aż zbyt mocno i chciał, by była szczęśliwa. Starał się wypierać te myśli jak tylko mógł, ale ostatnie sytuacje wyraźnie pokazały mu to, że ona nie czuła tego samego, mimo że mówiła wielokrotnie iż jest inaczej. Według niego po prostu nie zdawała sobie sprawy z tego co czuła i powinien jej o tym powiedzieć. Co jednak jeśli to on się mylił? I tym razem to on ją zrani?
Od pewnego czasu jednak jego dziewczyna zaczęła się dziwnie zachowywać i jak na początku wszystko było bardzo dobrze, według niego aż zbyt, chociaż bardzo go to cieszyło, tak teraz w to zwątpił. Sam stresował się tą rozmową, ponieważ pierwszy raz był w takiej sytuacji, w dodatku kochając tą drugą osobę chyba aż zbyt mocno, ale musiał to zrobić. Nie przychodziło mu do głowy inne wyjście...
Somi uśmiechnięta zeszła do kuchni, jednak tamten widok ją zaskoczył i zdecydowanie zasmucił. Miała nadzieję, że zje śniadanie w miłym towarzystwie swojej mamy i Jake'a. Gdy zobaczyła jednak siedzących ich przy stole w totalnej ciszy na przeciwko pani Sim, zmartwiła się.
- Co to ma znaczyć? - zapytała prosto z mostu. Jej głos delikatnie zadrżał - Jake?
Chłopak jednak nie odezwał się. Pierwsze o czym pomyślała, to że chłopak chce ją znów zostawić. Jej oczy zaszkliły się. Musiała wyjść. Przecież była umówiona ze swoim chłopakiem. Szybkim krokiem ruszyła w kierunku drzwi, starając się tam nie rozpłakać. Ocierała łzy, nim jeszcze całkowicie zdążyły zepsuć jej makijaż. Wzięła tylko do ręki płaszcz i wyszła.
- Somi, zaczekaj! - krzyknął za nią, wstając od stołu, jednak głos jego matki go zatrzymał. Usłyszał tylko głośne trzaśnięcie drzwiami. Westchnął głęboko, chowając twarz w dłonie. To nie tak miało wyglądać. Musiał z nią porozmawiać.
- Jake, ja nie wyjdę bez ciebie. - oznajmiła kobieta. Chłopak ponownie westchnął. Było mu już obojętne.
- Będziesz musiała. - powiedział pewnie - Ja się nigdzie nie wybieram.
- Myślisz, że jak jesteś dorosły to możesz robić co tylko chcesz!? - zakpiła
- Myślę, że jestem na tyle dorosły, żeby wiedzieć co chcę robić w życiu i gdzie i z kim chcę być! - krzyknął, ponownie wstając od stołu. Był zdenerwowany. Nie tak miała wyglądać ta rozmowa. - Mogliście zrobić sobie drugie dziecko i to jemu niszczyć życie, nie mi!
CZYTASZ
Just A Little Bit ✔
FanficJake dziękował losowi, że był na tyle upartym dzieciakiem, by jego rodzice w końcu pozwolili mu zostać w Korei i mieszkać pod dachem jego przyjaciółki - Somi. Dorastał jednak ze świadomością, że pewnego dnia będzie musiał wszystko zostawić w Korei...