Rozdział 10

261 29 1
                                    


— Nigdy nie sądziłam, że baseball jest aż tak ciekawą grą.

Wbrew pozorom, nie należałam do osób, które interesowały się sportem. Z wyjątkiem tańca oraz kilku meczy futbolowych, do sposobów spędzania czasu wolnego nie zaliczałam jakichkolwiek innych dyscyplin. Nienawidziłam siatkówki, koszykówka sprawiała wrażenie nijakiej, jedynie boks przyprawiał mnie o minimalne zaciekawienie. Mimo to bycie siostrą gracza baseball'u, chcąc czy nie chcąc zmuszało do obserwacji lub przynajmniej niesłychanie przekonującego udawania.

Tłum kibiców pochłaniał każdy ułamek sekundy gry, drąc się w niebogłosy, kiedy nadchodził sukcesywny dla naszej drużyny moment. Niewiele pojmowałam z zasad, lecz gdy zajmujący miejsca obok chłopak podnosił się z siedzenia, aby móc obdarować zawodników gromkimi owacjami, ślepo naśladowałyśmy te poczynania. Po dwudziestu minutach byłyśmy w stanie rozróżnić już kilka osób.

— Ja tu jestem tylko w celu oglądania przystojniaków —Tracy wręcz śliniła się na widok umięśnionych mężczyzn.

— Masz faceta — przypomniałam, jednak żachnęła się w ramach odpowiedzi.

— No i co z tego? To nie znaczy, że nie mogę sobie popatrzeć.

Czasem naprawdę miałam jej dość. Wydawałoby się, iż dziewczyna ta szła tokiem myślenia, który nieznany był każdej innej osobie na tej planecie. Unikatowość. Tak właśnie opisałabym Tracy Weston jednym słowem.

Sylwetka Lee zwinnie poruszała się po boisku, gdy płynnie mknął po wyznaczonych bazach. Oglądanie, jak cieszy się niczym małe dziecko z prezentu na gwiazdkę, było tak niesamowicie ujmujące. Człowiekowi aż uśmiech cisnął się na usta. Taki właśnie był Lee. Zarażał wszystkich swoimi pasjami, opowiadając o nich w taki sposób, że po prostu chciało się wiedzieć więcej. Jego charyzma oraz lekkość słowa biły po oczach. Duma rozpierała całe moje ciało, kiedy tak dane było mi patrzeć, jak brunet robi coś, co sprawia mu taką szczerą radość. Uwielbiałam cieszyć się jego szczęściem, dzielić wspaniałymi wspomnieniami i choć oboje wielokrotnie doznawaliśmy upadków, bolesnych zasinień czy urazów, szliśmy dalej ze świadomością, iż robimy to, co kochamy i nic, dosłownie nic nie jest tak satysfakcjonującym uczuciem, jak osiągnięcie upragnionego celu pomimo wyboistej drogi.

— Gdzie są chłopcy, tak właściwie? — powiodłam wzrokiem po trybunach, lecz ilość osób była zbyt pokaźna, aby dostrzec tych, na których widoku mi zależało.

— Gdzieś bliżej boiska. Matthew zapraszał nas na dół, ale kompletnie nie ogarniałam zasad, więc wolałam się nie skompromitować. Teraz przynajmniej mogę was pytać o konkretne rzeczy bez presji, że zostanę wyśmiana, bo wiem, że same ledwo ogarniacie — Tracy udzieliła mi wyczerpującej odpowiedzi, wyrywając tym samym z ust salwę niekontrolowanego śmiechu. Zniknął jednak tak szybko, jak się pojawił, gdy niebieskie tęczówki spoczęły na niezwykle zamyślonej Callie.

Nie miałam o niej złego zdania, naprawdę nie. Sprawiała wrażenie kogoś, kto lubił spędzać czas z innymi, a i Davian pomimo kłótni wspominał o niej bardzo ciepło. Nie bez powodu pokochał ją przecież miłością tak silną. Mój problem z Callie Dawson polegał jednak na tym, iż nie pozwalała mi się poznać. Starałam się, podejmowałam tematy, pytałam o różne rzeczy i choć zawsze odpowiadała bez jakiegokolwiek większego wymuszenia, nieodparte wrażenie, że nie robiła tego z przyjemnością, raz po raz dawało się we znaki, wżerając mi się w umysł. Od samego początku istniał pomiędzy nami dystans, którego zidentyfikować nie potrafiłam. Chociaż Tracy robiła wszystko, aby rozwiać te obawy, usprawiedliwiając blondynkę złamanym sercem i oschłym traktowaniem dosłownie każdego, dziwnym trafem zachowanie jej wydawało się zmieniać tylko wtedy, gdy rozmowa wychodziła z mej inicjatywy. Wszystko, co związane z tą zielonooką pięknością, zdawało się nijakie, beznamiętne. Bez życia, werwy. Nasze style bycia różniły się drastycznie, wręcz ścierały z powodu innego spojrzenia na świat. Nawet teraz, gdy obserwowała rozgrywkę, choć podążała spojrzeniem za zawodnikami, usilne wrażenie, iż znajdowała się gdzieś daleko myślami, tkwiło z tyłu głowy, przypominając o sobie co chwilę.

Skrawek Twej Duszy [krótka historia] - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz