Rozdział 12

203 31 0
                                    


— To było najlepsze Święto Dziękczynienia pod słońcem.

Zapach karmelowej kawy roznosił się po całej sypialni, gdy okupowałyśmy łóżko. Zegar wskazywał czterdzieści minut po północy, lecz w nawet najmniejszym stopniu nie przejmowałyśmy się późną godziną. W spokoju sączyłyśmy gorący napój, gawędząc o minionym dniu, a był on dobry, choć wcale na taki się nie zapowiadał. Jedzenie wciąż spoczywało w brzuchu, natomiast potrzeba zwrócenia go chwilowo nie nagabywała umysłu. Mimowolny uśmiech próbował wtargnąć mi na wargi, gdy przypominałam sobie kalambury oraz kolejne, coraz to głupsze gry, kończące się za każdym razem niezbyt poważnymi kłótniami.

— Szkoda, że wracam już pojutrze — smutek przesiąkał przez głos mojej najlepszej przyjaciółki. — Muszę przyznać, że dobrze się bawiłam. Ci ludzie są naprawdę świetni.

— Prawda? — zgodziłam się. — I szkoda, że brakowało Blake'a, jego też byś polubiła. Jest naprawdę zabawny.

Valeria obdarowała mnie spojrzeniem pełnym sceptycyzmu, a kiedy rozchyliła wargi w celu udzielenia odpowiedzi, od razu wiedziałam, co się święci.

— Nie, nawet nie zaczynaj. Mam prawo do posiadania kolegów płci męskiej.

— Poczekaj, po prostu mnie wysłuchaj. Minuta — uniosła obronnie ręce. Przez moment po prostu mierzyłyśmy się wzrokiem, aż w końcu wykorzystała chwilę ciszy. — Nie wiem, jak Blake, ale troszkę poobserwowałam ciebie, Daviana oraz Callie i wysunęłam parę wniosków. Po pierwsze, może wciąż coś do siebie czują, ale w ogóle nie widzę pomiędzy nimi tego żaru. To przypomina bardziej walkę rozwścieczonych kogutów. A jeśli chodzi o waszą dwójkę... Przypomina mi to nieco takie nastoletnie potyczki. Ty jesteś nim zainteresowana, on jest tobą zaciekawiony, ale na razie to takie... rozeznanie. Oboje nie chcecie być w związku, jednak kusi was znajomość i poznanie lepiej tej drugiej osoby. Saphiro, potrzebujesz bardzo dużo czasu, żeby kogoś poznać, wiem. Znam cię całe życie. Zdaję sobie sprawę, że to, co do niego czujesz, to nie wielka miłość, ale intryguje cię, przyznaj.

— Oczywiście, że tak. Przecież mówiłam — ostatkiem sił powstrzymałam się od przewrócenia oczami. — Nic z tego jednak nie będzie, bo lubię Callie i nie chcę zachować się chamsko w stosunku do niej.

— Kochana, w pewnym stopniu masz rację — wymamrotała. — Byłby to cios, ale jeśli byłabym na jej miejscu i po jakimś czasie wyleczyłabym się z tego faceta, to jasna cholera, czemu nie? Nie każdy związek wypala, czasem po prostu dwójka ludzi do siebie nie pasuje i może okazać się, że ta druga, właściwa, podstawiona była nam dosłownie pod nosem. Callie na pewno nie jest głupia. Jeżeli ją okłamiesz, z całą pewnością zacznie chować do ciebie urazę, ale jeśli szczerze wyznasz jej, co czujesz, to w końcu pojmie, jak bardzo zależy ci na uczciwym rozwiązaniu i na tym, aby nie zranić jej uczuć.

Słowa Valerii wprawiły mnie w całkowitą konsternację. To wszystko wciąż wydawało się niewłaściwe. Na tyle niewłaściwe, że mogłam jedynie dusić to wszystko w sobie, choć przecież nie należałam do tego typu osób. Och, nie. Lubiłam mówić to, co myślę.

Telefon zawibrował w kieszeni, sprawiając, że moje ciemne brwi natychmiast się zmarszczyły.

— Kogo nosi o tej porze? — szepnęłam pod nosem, odblokowując ekran.

— Proste, Daviana.

Przysięgam, nie miałam już na nią siły.

Szybko jednak przekonałam się, że choćbym wyklinała Valerię Parker na milion różnych sposobów, nie zmieniłoby to faktu, iż... Miała rację. Rzeczywiście gapiłam się na wiadomość od wspomnianego faceta.

Skrawek Twej Duszy [krótka historia] - ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz