Blake postanowił mnie zaskoczyć. Zupełnie nie spodziewałam się, że po opuszczeniu mojego miejsca pracy, czekać będzie przy swoim Jeepie. Nie mieliśmy okazji do spotkania odkąd wrócił z rodzinnego miasta, dlatego z całą pewnością pojawiły się tematy do przerobienia.— Hej, co za niespodzianka — uśmiechnęłam się szeroko, a i on odwzajemnił ten gest. — Co ty tutaj robisz?
— Przejeżdżałem akurat i przypomniało mi się, że kończysz pracę o tej godzinie. Nie byłem pewien czy dzisiaj jesteś, ale uznałem, że poczekam chwilę i sam się przekonam. Dawno się nie widzieliśmy — wyjaśnił, zostawiając następnie krótkiego całusa na mym policzku. — Chodź, podrzucę cię do domu. No chyba, że masz już plany.
Zaprzeczyłam ruchem głowy.
— To wsiadaj.
Niewiele myśląc, zajęłam następnie miejsce na fotelu pasażera, gdzie od razu uderzył we mnie podmuch ciepłego powietrza, minimalne rozgrzewając zziębnięte ciało. Blake, okryty czarną, grubą kurtką, z uśmiechem na twarzy odpalił silnik, robiąc dziś tym samym za mojego szofera. Odczuwałam wdzięczność. Jazda zatłoczonym autobusem o tej porze roku niekoniecznie należała do najprzyjemniejszych czynności.
— Jak Święto Dziękczynienia? Podobno twoja przyjaciółka przyleciała.
— Och, tak. Naprawdę świetnie spędziliśmy czas, no i mogłam zobaczyć Valerię po przerwie. Uznaję to za udane święto — odparłam. — A jak twoje?
— Dobrze, zjawiła się cała rodzina, więc możesz wyobrazić sobie, ile roboty i harmidru było. Nie ciężko zwariować w takim gronie, zwłaszcza z moimi siostrami. Przysięgam, naprawdę nie zliczę, jak często miałem ochotę pozbyć się tych dwóch małych diabełków, aby otrzymać w zamian chociaż minutę spokoju.
Parsknęłam śmiechem, zaciekawiona kolejnych historii, którymi z chęcią się też podzielił. Przy niektórych wręcz śmiałam się do rozpuku, lecz przedstawiał je w sposób tak komiczny, że nie dało się zareagować inaczej. On po prostu miał to specyficzne poczucie humoru, docierające do ludzi bardzo naturalnie.
A mimo to, im dłużej jechaliśmy, tym coraz bardziej zaczynało męczyć mnie wrażenie, że Blake pragnąłby zmienić temat na nieco poważniejszy. Wyraźnie odczuwane napięcie unosiło się bowiem w powietrzu. Tym razem nie potrafiłam jednakże przewidzieć, co takiego zawalało jego umysł. Z całą pewnością myśli te dotyczyły naszej relacji, stojącej pod dużym znakiem zapytania z powodu odbytej w ostatnim czasie randki, lecz co konkretnie miało miejsce w jego głowie? Na to pytanie nie znałam już odpowiedzi.
Byliśmy kawałek przed właściwym budynkiem, kiedy przełamałam się w celu oczyszczenia nieco atmosfery.
— Czy jest coś, co chciałbyś ze mną obgadać? Wybacz, jeśli jestem zbyt bezpośrednia, ale czuję, że coś jest nie tak...
Szatyn westchnął ciężko, a chwilę później jego czekoladowe tęczówki utkwiły w mojej twarzy.
— Nie daje mi spokoju nasza randka... — przyznał i nawet się nie zdziwiłam. Szczerze mówiąc, naprawdę nie trudno było się domyślić. Zdziwiłabym się, gdyby chodziło o coś innego. — Nie mieliśmy okazji zbytnio potem porozmawiać, ale... Dobrze się bawiłem, Saphiro. Jesteś świetną dziewczyną, lubię cię, chciałbym dalej utrzymywać z tobą kontakt, jednakże...
— Tylko po przyjacielsku — dokończyłam, na co zerknął na mnie kątem oka. Wydawał się całkowicie zmieszany trafnym spostrzeżeniem.
— Chyba tak. Nie jesteś zła?
Chciało mi się śmiać, bo prawdę mówiąc, wyświadczał mi tym ogromną przysługę. Chyba oboje wiedzieliśmy już po pierwszej randce, że nic głębszego z tego nie będzie.
![](https://img.wattpad.com/cover/297209511-288-k360871.jpg)
CZYTASZ
Skrawek Twej Duszy [krótka historia] - ZAKOŃCZONE
Ngẫu nhiênIch historia już od samego początku zapowiadała się w sposób tak banalny, jak tylko było to możliwe. Ona, tancerka, zmagająca się z bolesną kontuzją, która nagle, całkowicie spontanicznie wprowadza się do oddalonego o wiele mil brata, aby spróbować...