pozwolę sobie pominąć fakt, że ostatni rozdział wstawiłam prawie rok temu i po prostu przejdę do opinii. fajnie będzie poczytać wasze komentarze, tęskniłam :)
jedyną smaczną potrawą wigilijną jest barszcz z uszkami. w mojej rodzinie je się jeszcze ziemniaki, które ofc są wspaniałe, ale nie są tradycyjną potrawą.
jedzenie wielkanocne też jest niedobre, ale chociaż normalnie pałam nienawiścią do jajek, to uwielbiam takie faszerowane.
ta opinia jest dość popularna, ale taylor swift jest music industry.
mam trochę dziwną relację z wesem andersonem. oglądałam dwa jego filmy, moonrise kingdom i the french dispatch. pierwszy znienawidziłam (i utrzymuję tą opinię do dzisiaj) i byłam już trochę zrażona do wesa, ale jak poszłam na tfd do kina to, mimo, że jest to film określany często zbyt wesandersonowym, bardzo mi się podobał. także nie wiem, co mam myśleć.
nie wiem jaki jest sens jedzenia gofrów bez bitej śmietany, są wtedy takie suche.
evermore > folklore jako całość, ale folklore > evermore patrząc na pojedyńcze piosenki. evermore stanowi spójniejszą całość.
uważam że od mężczyzn w przemyśle muzycznym oczekuje się za mało. w sensie, mi samej nie przeszkadza jeśli ktoś ma na przykład małą skalę głosu, jeśli tworzy fajną muzykę, ale często ludzie porównują niektórych przeciętnych (w kwestii muzyki) mężczyzn do niesamowicie utalentowanych kobiet, które poświęciły długie lata pracy na wyszkolenie swojego głosu i traktują ich, jakby byli na tym samym poziomie. może trochę inaczej to sformułuję – kobieta w przemyśle muzycznym, żeby zostać uznana za dobrą wokalistkę musi starać się trzy razy bardziej i umieć trzy razy więcej, niż mężczyzna.
rocketman to najlepszy film jaki widziałam w życiu. ogólnie powinnam zrobić jakiś rozdział z polecajkami filmowymi, bo mnóstwo oglądam.
smak truskawkowy > smak malinowy. i to odnosi się praktycznie do wszystkiego.
agrest jest naprawdę bardzo dobry.