4

2.1K 126 55
                                    

Czwartkowa noc nie była dla Petera przespana. Szalała straszna ulewa, więc przez nie szczelne okna do pokoju wpadał mu nie tylko świszczący wiatr ale też deszcz. - No tak, jesień - Pomyślał Peter. Nie lubił jesieni, podobnie jak zimy cały czas padał deszcz albo śnieg i było zimno, a nie miał oczywiście żadnej zimowej kurtki, o płaszczu przeciwdeszczowym nie wspominając. W związku z czym te pory roku dla niego były sezonem nieprzyjemnego zimna. Dlatego właśnie kiedy budzik obudził go rano, nie był w najlepszym humorze. Wyszedł z pokoju i zauważył, że nikogo niema, pomyślał żeby skorzystać i wziąć z lodówki coś do jedzenia, ale jak tylko przypomniał sobie co było ostatnio, zrezygnował i po prostu poszedł ubrać buty. Kiedy ubierał lewy zauważył, że podeszwa z przodu jest prawie całkiem odklejona - Świetnie, co jeszcze - westchną. Z braku innych butów po prostu skleił czubek taśmą. Nie wyglądało to zbyt dobrze, ale nie miał większego wyboru. Znalazł jeszcze w szafie najcieplejszą bluzę jaką miał, która też była już mocno poobcierana i miała nawet parę dziur.

Tak jak się spodziewał kiedy wyszedł już po kilku krokach był cały mokry co dodatkowo pogorszyło jego nastój, który poprawił się jednak trochę kiedy Ned powitał go radośnie i pochwalił się, że wczoraj odwiedziła go ciocia i dostał od niej lego sokół milenium.

- Musisz koniecznie do mnie przyjść na noc to złożymy go razem - Cieszył się przyjaciel

- Ciocia w życiu mi nie pozwoli iść do kogoś na noc - Zgasił jego entuzjazm Peter

- Too złożymy go na kilka razy - Posmutniał trochę Ned. Szkoda mu było przyjaciela. Ciocia nigdy mu na nic nie pozwalała, ogólnie miał wrażenie, że tylko mu wszystkiego zabraniała i przy tym nie dbała o niego za bardzo. Widział, że ciągle chodzi w starych ubraniach, a w zimie nigdy nie nosił ciepłej kurtki i bardzo chciał mu pomóc, ale nie miał pojęcia jak...

- Ten cały Spider-Man chyba chce zginąć - Odezwała się nagle MJ która pojawiła się obok nie wiadomo skąd

- C-Co? - Zapytał zaskoczony Peter

- Napisali tu, że skonfiskował kontrabandę jakimś bandziorom w hells kitchen, na pewno będą chcieli się zemścić - Odpowiedziała wskazując na gazetę którą trzymała w ręku

- Przecież oddał ich policji - Zauważył Peter

- Na pewno nie złapał szefa - MJ wciąż nie była przekonana

- Noo to na pewno ma plan - Próbował bronić swojego alter-ego Peter

Debata trwała jeszcze przez chwilę do puki dzwonek nie oznajmił początku lekcji i lekko upokorzony Peter, MJ i Ned nie musieli iść na chemię.

***

Podczas przerwy obiadowej MJ znów dosiadła się do ich stolika

- Trzymaj ta jest z tym pasztetem którego nie lubię - Powiedział Ned podając Peterowie kanapkę z pasztetem, który jak najbardziej lubił.

- Dzięki - Mruknął Peter, nie lubił tak okradać przyjaciela

W trakcie jedzenia Ned zauważył, że Flash dawno nie nękał Petera swoimi pracami domowymi co MJ skwitowała krótkim "Niema za co" i kiedy Peter miał uznać, że ten dzień może nie jest aż tak beznadziejny po ostatniej lekcji, zaczepił go nie kto inny jak Flash i z braku lepszego zajęcia zaczął wyśmiewać jego ubrania.

- Flash zostaw mnie, proszę - Jęknął Peter, nie chciał wdawać się z nim w bójkę. Przed wczoraj na patrolu jeden ze złodziei którego zatrzymał trochę go poturbował, a później Bob postanowił dać upust swojej frustracji kiedy jego drużyna przegrała mecz w telewizji w związku z czym bardzo bolało go ramię i żebra, ale Flash nie zamierzał przestać był na coś zły i zamierzał to okazać, dlatego kiedy Peter nie dał się sprowokować docinkami na temat jego garderoby uderzył go w twarz. Normalnie pajęczy zmysł Petera ostrzegł by go o nim, ale ostatnio nie działał jak trzeba. Na szczęście tyle wystarczyło Flashowi do szczęścia i mruknąwszy jakąś groźbę poszedł sobie.

Zmiany       Irondad&SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz