9

1.6K 100 36
                                    

Następnego dnia rano kiedy Peter wszedł do kuchni na stole leżały już dwie zapakowane w papier kanapki i jedna na talerzu, oraz tajemnicze pudełko z przyklejoną kartką. Zaciekawiony oderwał karteczkę i przeczytał "Używaj tego". Rozejrzał się za Tonym, ale nie było go, więc uważnie otworzył pudełko, w środku leżał telefon. Podekscytowany szybko wyjął go z pudełka i od razu zauważył, że to musi być technologia Pana Starka bo był o wiele lżejszy niż inne telefony. Usiadł i zjadł kanapkę jednocześnie przeglądając niezliczone funkcje i ustawienia w nowym telefonie licząc na to, że Tony jednak się pojawi, ale nie pojawił się przez co do szkoły pojechał metrem.

Stał właśnie w zatłoczonym pojeździe kiedy usłyszał znajomy głos.

- Peter! Cześć! Nie odwozi Cię dzisiaj Pan S..- Tu Ned urwał, rozejrzał się konspiracyjnie, a następnie przecisnął się do przyjaciela i dokończył szeptem - Nie odwodzi się dzisiaj Pan Stark?

- Nie było go dzisiaj, jest zajęty czy coś, ale jutro już pewnie będzie - Stwierdził Peter, ale Tonyego nie było ani następnego dnia ani jeszcze kolejnego. W zasadzie do końca tygodnia Peter widział Tonyego przez nie więcej niż 5 minut i to przypadkiem kiedy w środku nocy poszedł do kuchni po coś do picia i drugi raz w windzie kiedy Tony jechał na jakieś spotkanie. Oba te razy były dość niezręczne i oprócz wzajemnego stwierdzenia swojej obecności poprzez kiwnięcie głową lub "dzień dobry" nie rozmawiali w ogóle.

W sobotę rano wstał wyjątkowo wcześnie, musiał przygotować się do urodzin MJ. Najpierw sprawdził jak ma się czarna Dalia którą poprzedniego dnia zatopił w żywicy. Na szczęście już prawie wyschła, wystarczyło ją teraz tylko powiesić na łańcuszku którego nie miał i gotowe, problemem okazało się ubranie żadna bluzka nie wydawała się odpowiednia na tą okazję. Kiedy piąta bluzka z kolei wylądowała na ziemi ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę! - Zawołał ucieszony spodziewając się, że to Tony znalazł wreszcie czas, ale przez drzwi przeszła Pepper.

- Cześć Peter, chciałam zapytać czy zjesz ze mną śniadanie - Powiedziała z uśmiechem

- Zaraz przyjdę - pokiwał głową Peter lekko zażenowany ponieważ właśnie przymierzał bluzkę z wielkim napisem "I love Iron Man"

- To dzisiaj są urodziny twojej koleżanki? - Zapytała kiedy Peter wszedł do kuchni w innej bluzce która tym razem głosiła miłość do fizyki

- Tak

- Widziałam stertę bluzek w twoim pokoju, pomóc Ci ze strojem? - Zapytała stawiając przed chłopcem talerz z jajecznicą

- Może.. - Mruknął

Ostatecznie Peter zdecydował się na jeansy, białą koszulkę i czerwoną flanelową koszulę, a potem zapakował prezent i szybko wyszedł z wierzy aby przed urodzinami odbyć jeszcze patrol. Tym sposobem aby nie wyglądało na to, że za bardzo nie mógł się doczekać, a zarazem, że nie olał imprezy spotkał się przed domem MJ z Nedem dokładnie jedenaście minut po oficjalnym rozpoczęciu przyjęcia, kiedy weszli do środka było już parę osób i Ned od razu znalazł się w swoim żywiole. A Peter cóż...

- Um hej MJ, nie miałem okazji Ci tego wcześniej dać "Wow Peter jakie to piękne, jesteś miłością mojego życia" - Takie mniej więcej rozmowy prowadził ze sobą Peter od ponad 15 minut zamknięty w toalecie w czasie kiedy przyjaciel śpiewał karaoke (Niezbyt wdzięcznie w mniemaniu Petera), wciąż nie odważył się dać MJ prezentu i chętnie zostałby tam dłużej żeby jeszcze odwlec tą chwilę gdyby nie natarczywe pukanie z drugiej strony drzwi - Już wychodzę! - Odkrzyknął i wyszedł, teraz trzeba było znaleźć MJ.

Stała właśnie na balkonie, była sama. Peterowi mocno zabiło serce i poczuł jak zaczynają mięknąć mu kolana, ale nie wycofał się. Powoli podszedł do drzwi balkonowych i pchnął je. Kiedy znalazł się na zewnątrz nieoczekiwanie zdał sobie sprawę jak głośno było w środku i jak bardzo mu to przeszkadzało.

Zmiany       Irondad&SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz