Tony odwrócił w jej stronę nieobecne spojrzenie, ale zobaczywszy jej minę jakby natychmiast trochę otrzeźwiał.
- Co ty do holery myślisz, że robisz?! - krzyknęła podnosząc do góry butelkę patrząc na nią znacząco.
- Daj spokój Pep to nic wielkiego- wymamrotała Tony. Nie znalazł lepszego usprawiedliwienia dla tego co zrobił.
- Doprowadź się do porządku - Powiedziała twardo i wyszła z pracowni zabierając ze sobą butelkę po whisky i jeszcze parę innych bardziej lub mniej pełnych.
Do zamglonego umysłu Tonyego dotarło, że tym razem przesadził. Rozejrzał się bezradnie dookoła nie wiedząc co zrobić. Chwilę później podjechał do niego dummy i niezdarnie postawił przed nim kubek z czarną kawą. -Nawet ten dureń jest lepszym opiekunem ode mnie - pomyślał.
Szczęście w nieszczęściu Tony miał doświadczenia w trzeźwieniu i 15 minut później przerażony jak nigdy wjechał windą do salonu gdzie czekała na niego Pepper, kiedy go zobaczyła wstała i przorządnie dała mu z liścia.
- No tak, zasłużyłem - Mruknął rozcierając policzek
- Co ty robisz? - Spytała przerażająco spokojnie - Pijesz przy dziecku które wychowało się z ciotką pijaczką? Wiem, że chcesz żeby poczuł się jak w domu, ale chyba nie tak? Poza tym z tego co wiem wogóle z nim nie rozmawiasz, nie spędzacie razem czasu. Tony wziąłeś na siebie odpowiedzialność za niego i on cię potrzebuje i ci ufa! - Teraz świdrowała go wzrokiem
- Nie chciałem żeby za bardzo się przywiązał, zaraz znajdzie sobie nową rodzinę ii byłoby mu przykro - Tony wyruszył ramionami
- Jemu? - Pepper spojrzała mu w oczy
Tony przewrócił oczami - Mnie - Mruknął i spuścił głowę czując falę wstydu
- Tobie - Powtórzyła Pepper - Ale nie tędy droga w ten sposób tylko pokazujesz, że ci na nim nie zależy...tak jak nie zależało jego ciotce, a wiem, że ci zależy - Zakończyła
Tony usiadł na kanapie i ukrył twarz w dłoniach - Boże, co ja mam teraz zrobić jak... Jak mogłem mu to zrobić
- Proste, teraz idziesz spać, a jutro rano na spotkanie AA dawno cię tam nie było - powdziała Pepper kładąc mu rękę na ramieniu
- Pep, przepraszam - Mruknął Tony
- Wiem, kocham cię, ale jeżeli jeszcze raz zrobisz coś takiego to słowo daję...
- Wiem.
***
Następnego dnia z samego rana Tony przeglądał blog Joanny i próbował odwzorować smacznie wyglądające śniadanie, które podobno bardzo smakowało jej synkowi Leosiowi, było nawet jego uśmiechnięte zdjęcie.
Potem Tony spojrzał na to co sam przyrządził. Wyglądało zjadliwie. Potem zrobił kanapki i opatrzył je liścikiem na którym naszkicował równanie chemiczne paliwa rakietowego - Nie wiadomo co może mu się przydać w szkole - Pomyślał dumny ze swojego pomysłu. A potem poszedł na spotkanie AA z pewnością, że teraz już wszystko będzie dobrze.***
Peter nie miał jednak tak milego poranka. Zasnął z wycięczenia około 4 nad ranem i przez ten czas nękały go same koszmary.
Rano z trudem podniósł powieki. Wciąż był we wczorajszym ubraniu i nie miał zamiaru się przebierać. Powlókł się do kuchni gdzie zobaczył przygotowane przez Tonyego śniadanie, ale zamiast oczekiwanej radości wezbrała w nim złość. Wziął talerz i roztrzaskał go na podłodze tak, że cała pokryła się jedzeniem, a kanapki najzwyczajniej w świecie wyrzucił do kosza. Nie miał pojęcia o co chodziło Tonyemu, ale na pewno nie zamierzał znów nabrać się na to jego bycie miłym, o nie nie znowu. Nie potrzebuje go, a Tony jasno dał mu do zrozumienia, że go nie chce, a skoro tak to niema sprawy, więcej go nie zobaczy. Peter nagle rozbudził się i jak burza wypadł z wieży. Nikogo nie potrzebował.
CZYTASZ
Zmiany Irondad&Spiderson
FanfictionOd śmierci w wypadku wujka Bena życie Petera Parkera nie układało się najlepiej, ciocia May nie mogła poradzić sobie ze stratą co mocno odbiło się na naszym bohaterze jednak kiedy Peter otrzymuje starz nie gdzie indziej niż w StarkIndusties pojawia...