11

1.4K 87 39
                                    

Tony odwrócił w jej stronę nieobecne spojrzenie, ale zobaczywszy jej minę jakby natychmiast trochę otrzeźwiał.

- Co ty do holery myślisz, że robisz?! - krzyknęła podnosząc do góry butelkę patrząc na nią znacząco.

- Daj spokój Pep to nic wielkiego- wymamrotała Tony. Nie znalazł lepszego usprawiedliwienia dla tego co zrobił.

- Doprowadź się do porządku - Powiedziała twardo i wyszła z pracowni zabierając ze sobą butelkę po whisky i jeszcze parę innych bardziej lub mniej pełnych.

Do zamglonego umysłu Tonyego dotarło, że tym razem przesadził. Rozejrzał się bezradnie dookoła nie wiedząc co zrobić. Chwilę później podjechał do niego dummy i niezdarnie postawił przed nim kubek z czarną kawą. -Nawet ten dureń jest lepszym opiekunem ode mnie - pomyślał.

Szczęście w nieszczęściu Tony miał doświadczenia w trzeźwieniu i 15 minut później przerażony jak nigdy wjechał windą do salonu gdzie czekała na niego Pepper, kiedy go zobaczyła wstała i przorządnie dała mu z liścia.

- No tak, zasłużyłem - Mruknął rozcierając policzek

- Co ty robisz? - Spytała przerażająco spokojnie - Pijesz przy dziecku które wychowało się z ciotką pijaczką? Wiem, że chcesz żeby poczuł się jak w domu, ale chyba nie tak? Poza tym z tego co wiem wogóle z nim nie rozmawiasz, nie spędzacie razem czasu. Tony wziąłeś na siebie odpowiedzialność za niego i on cię potrzebuje i ci ufa! - Teraz świdrowała go wzrokiem

- Nie chciałem żeby za bardzo się przywiązał, zaraz znajdzie sobie nową rodzinę ii byłoby mu przykro - Tony wyruszył ramionami

- Jemu? - Pepper spojrzała mu w oczy

Tony przewrócił oczami - Mnie - Mruknął i spuścił głowę czując falę wstydu

- Tobie - Powtórzyła Pepper - Ale nie tędy droga w ten sposób tylko pokazujesz, że ci na nim nie zależy...tak jak nie zależało jego ciotce, a wiem, że ci zależy - Zakończyła

Tony usiadł na kanapie i ukrył twarz w dłoniach - Boże, co ja mam teraz zrobić jak... Jak mogłem mu to zrobić

- Proste, teraz idziesz spać, a jutro rano na spotkanie AA dawno cię tam nie było - powdziała Pepper kładąc mu rękę na ramieniu

- Pep, przepraszam - Mruknął Tony

- Wiem, kocham cię, ale jeżeli jeszcze raz zrobisz coś takiego to słowo daję...

- Wiem.

***

Następnego dnia z samego rana Tony przeglądał blog Joanny i próbował odwzorować smacznie wyglądające śniadanie, które podobno bardzo smakowało jej synkowi Leosiowi, było nawet jego uśmiechnięte zdjęcie.
Potem Tony spojrzał na to co sam przyrządził. Wyglądało zjadliwie. Potem zrobił kanapki i opatrzył je liścikiem na którym naszkicował równanie chemiczne paliwa rakietowego - Nie wiadomo co może mu się przydać w szkole - Pomyślał dumny ze swojego pomysłu. A potem poszedł na spotkanie AA z pewnością, że teraz już wszystko będzie dobrze.

***

Peter nie miał jednak tak milego poranka. Zasnął z wycięczenia około 4 nad ranem i przez ten czas nękały go same koszmary.
Rano z trudem podniósł powieki. Wciąż był we wczorajszym ubraniu i nie miał zamiaru się przebierać. Powlókł się do kuchni gdzie zobaczył przygotowane przez Tonyego śniadanie, ale zamiast oczekiwanej radości wezbrała w nim złość. Wziął talerz i roztrzaskał go na podłodze tak, że cała pokryła się jedzeniem, a kanapki najzwyczajniej w świecie wyrzucił do kosza. Nie miał pojęcia o co chodziło Tonyemu, ale na pewno nie zamierzał znów nabrać się na to jego bycie miłym, o nie nie znowu. Nie potrzebuje go, a Tony jasno dał mu do zrozumienia, że go nie chce, a skoro tak to niema sprawy, więcej go nie zobaczy. Peter nagle rozbudził się i jak burza wypadł z wieży. Nikogo nie potrzebował.

Zmiany       Irondad&SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz