7

2K 110 121
                                    

Tony najszybciej jak mógł znalazł się w pokoju Petera. Kiedy otworzył drzwi zastał ta dokładnie to czego się spodziewał, Peter siedział na łóżku z nogami podwiniętymi pod brodę i twarzą opartą na kolanach i oddychał szybko. Tony podszedł do Petera, usiadł obok niego i  delikatnie położył mu rękę na plecach równocześnie zdając sobie sprawę z tego, że nie bardzo wie co dalej zrobić. Jasne doskonale znał to uczucie kiedy budzisz się w środku nocy, zlany zimnym potem, przerażony i niby podświadomie wiesz, że nie stało się to na prawdę, ale emocje są zbyt silne i prawdziwe by ta podświadomość przedarła się do świadomości, problem polegał na tym, że chodź uczucie nie było mu obce nie miał pojęcia co z nim zrobić.

- Wszystko jest w porządku młody, to był tylko sen - Powiedział w końcu najspokojniej jak umiał. - Spróbuj się uspokoić, jestem tu, oddychaj ze mną - Mówił Tony

Po chwili Peter uspokoił się trochę i podniósłszy głowę spojrzał na Tonyego czerwonymi i mokrymi od płaczu oczami z których wciąż ciekły mokre łzy.

- Chcesz mi opowiedzieć co się stało? - Zapytał Tony.

Peterem na samo wspomnienie targnął szloch i z powrotem zwinął się w kulkę, nagle poczuł, że Tony przyciąga go do siebie i obejmuje, szybko zrobił to samo i wtulił się w niego czując się prawie tak samo bezpiecznie jak czuł się przy wujku Benie. Siedzieli tak przez chwilę do puki oddech chłopca nie uspokoił się zupełnie.

- Już w porządku? - Zapytał Tony, a Peter nie odrywając się od niego pokiwał głową. Teraz kiedy się uspokoił było mu strasznie wstyd i nie chciał patrzeć mu w oczy.

- To dobrze. W takim razie może się wykąpiesz, jesteś cały mokry - Powiedział Tony wracając do swojego normalnego stanu również lekko zażenowany ilością czułości jaka się z niego wylała.

Peter poderwał się i nie myśląc dużo zdjął koszulkę. Tony głośno wciągną powietrze

- Boże młody co... - Tonyemu zabrakło słów, całe plecy Petera pokryte były starymi bliznami, niektóre wyglądały jak po oparzeniach, a niektóre przypominały nawet blizny od dźgnięcia. Peter natychmiast zrozumiał swój błąd, ale było już za późno. Jeżeli Tony wcześniej tego nie zauważył teraz już wiedział, że był żałosny i nie potrafił obronić nawet siebie.

- To wszystko przez nich? - Zapytał spokojnie Tony, chodź wcale nie był spokojny, był zły nie był wciekły, najchętniej zabiłby tych ludzi i to nawet bez zbroi.

Peter tylko pokiwał głową, a potem szybko znalazł się w łazience. Kiedy z niej wyszedł Tonyego już nie było, a na łóżku leżało świeże prześcieradło, kołdra i poduszka. Normalnie Peter nie poszedłby już spać, ale jutro musiał iść do szkoły i wolał być przytomny.

***

W poniedziałek o 6:00 Tony Stark odkrył, że nienawidzi wstawać rano, z trudem otworzył oczy i usiadł na łóżku. Tak zdecydowanie była różnica między zmęczeniem po nieprzespaniu całej nocy lub kilku, a byciem obudzonym rano i to drugie było zdecydowanie gorsze, ale chciał odwieźć Petera do szkoły więc nie miał innego wyboru jak skazać się na te tortury, siłą woli podniósł się z łóżka, które nigdy w życiu nie wydawało mu się tak wygodne i poszedł pod prysznic, a kiedy spod niego wyszedł był już jakby trochę bardziej żywy. Skierował się do kuchni i kazał Friday włączyć ekspres do kawy, a sam usiadł na krześle za blatem, zdał sobie wtedy z dwóch rzeczy po pierwsze, że będzie musiał wypracować sobie jakąś rutynę, a szczerze mówiąc jeżeli chodziło o to to był w tym beznadziejny, zawsze wszyscy na niego czekali bo był najważniejszą osobą w pomieszczeniu, ale szkoła Petera na pewno nie zamierzała przełożyć godzin lekcji, a po drugie niemiał zielonego pojęcia o dzieciach w tym nastolatkach co się z nimi robi, ile jedzą, czego potrzebują zrobił więc jedyną rzecz jaka przyszła mu do głowy.

Zmiany       Irondad&SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz