1

3.4K 119 78
                                    

- Peter to ty? - W korytarzu rozbrzmiał głos May Parker. Peter od razu poznał, że znowu piła, to nie był dobry znak szczególnie, że był spóźniony pół godziny.

- Tak - Odpowiedział jej cicho

- Wiesz która godzina? - Zapytała zdenerwowana

- Tak, przepraszam, zagapiłem się - Powiedział jeszcze ciszej spuszczając głowę

May wstała z kanapy i podeszła do chłopca, który natychmiast zesztywniał i spojrzała na niego.

- Wiesz dobrze, że nie możesz się tak spóźniać! - Powiedziała patrząc na niego ostrym wzrokiem.

- Bob! chodź Peter się spóźnił - Zawołała w głąb pokoju. Bob był nowym chłopakiem May i nie był miłym gościem. Peter widział go nawet kilka razy w jednej z ciemnych uliczek robiącego różne podejrzane interesy, dlatego kiedy May zawołała go poczuł, że kolana zaczynają trząść mu się ze strachu.

- Peter przecież wiesz, że ciocia bardzo się o ciebie martwi kiedy tak znikasz, a ja nie lubię kiedy ona się martwi - usłyszał szorstki głos, a zaraz potem do pokoju wszedł wysoki, barczysty, łysy mężczyzna z butelką piwa w ręce.

- Odwróć się tyłem - Rozkazał, a Peter posłusznie wykonał polecenie. Wiedział, że im szybciej się zacznie tym szybciej się skończy.

- Podwiń bluzkę - Mruknął bob, a Peter posłusznie wykonał polecenie.

- Ile się spóźnił? - Zapytał bob zdejmując pasek od spodni

- pół godziny - Odpowiedziała May patrząc na chłopca z dezaprobatą. Potem padło 30 uderzeń po których plecy Petera wyglądały jakby ktoś po nich przejechał, były całe czerwone i gdzieniegdzie było widać pęknięcia na skórze.

- Teraz możesz iść do pokoju - Powiedziała May i wraz z Bobem wrócili na kanapę.

Peter stał jeszcze przez chwilę w korytarzu opierając się ręką o ścianę próbując opanować ból który promieniował z jego pleców. Czuł się okropnie, nie tylko dlatego, że chłopak ciotki przez ostatnie 5 minut okładał go pasem, ale też dlatego, że wiedział, że to jego wina, to on zawiódł, nie powinien był się spóźniać, ale tak dobrze czuł się kołysząc się na pajęczynach nad miastem, gdzie czuł się wolny i może nawet szczęśliwy i tak bardzo nie chciał wracać do domu w którym czekała na niego pijana ciotka i jej agresywny chłopak.

Kiedy wreszcie udało mu się opanować ból powoli i najciszej jak potrafił poszedł do swojego pokoju i równie cicho cicho zamknął za sobą drzwi. Spróbował spojrzeć na swoje plecy w lustrze. Widok nie był przyjemny i zdecydowanie uczucie też nie będzie przyjemne przez kilka następnych dni - dobrze, że mam szybką regenerację - Pomyślał, chociaż ta też ostatnio działała gorzej. Usiadł na swoim starym skrzypiącym łóżku w którym kilka sprężyn zdążyło pęknąć i kłuły nieprzyjemnie kiedy się na nich położyło. Czuł, że to będzie długa noc, położył się na łóżku na boku, w średnio wygodniej pozycji próbując uniknąć siniaków jeszcze z poprzednich razów kiedy spóźnił się, zapomniał pozmywać naczynia, albo zjadł coś co nie było dla niego. Na samą myśl o jedzeniu jego żołądek ścisnął się. Tego dnia zjadł tylko jabłko w szkole które dostał od swojego przyjaciela Neda. Tak, bez Neda pewnie umarłby z głodu bo u niego w domu prawie nigdy nie było nic do jedzenia, a jeżeli było to zazwyczaj nie było przeznaczone dla niego. Kiedy jego opiekunowie mieli dobry humor dostawał coś, ale nie był wstanie się tym najeść, więc po prostu chodził głodny.

***

Następnego ranka ze snu wybudziło go powiadomienie z telefonu. Otworzył zaspane oczy i usiadł na łóżku i  sięgnął po telefon. To był mail, ale nie zwykły. To był mail ze Stark Industries. Serce zabiło mu mocniej szybko wszedł w powiadomienie i przeczytał:

Zmiany       Irondad&SpidersonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz