*** 18 ***

35 1 0
                                    

Dojechaliśmy pod szkołę akurat, gdy mecz się zakończył. Z tej odległości nie mogliśmy, zobaczyć gdzie aktualnie znajduje się Scott i czy zdążyliśmy przed pojawieniem się Dereka wraz z Peterem.

Przez parę minut żadne z nas nie śmiało ruszyć się z miejsca, pomimo świadomości, że to właśnie nasza dwójką powinna przekazać mojemu bratu najnowsze informacje. Jednakże w duchu czułam, że Scott został już poinformowany kto jest Alfą. W końcu Stiles nie wytrzymał i pospiesznie zaczął wychodzić z auta, nawet nie zaszczycając mnie swoim spojrzeniem. Mimo to, zanim chwyciłam klamkę, otworzył moje drzwi.

Przez moment patrzyliśmy w swoje oczy, nie wiedząc jak powinnyśmy się zachować. Pomiędzy nami nadal odczuwało się nieme pytanie, które wszystko może zmienić w naszej relacji. Dopiero gdy lekko zeszłam z siedzenia ta tajemnicza siła przyciągania opadła, przypominając nam, po co tak naprawdę tu przyjechaliśmy.

Gdy tylko dobiegliśmy do szatni gdzie znajdował się mój brat, podświadomie wiedziałam, że on już o wszystkim wie.

- Stary, mamy poważny problem - rzekł Stiles, prawie zabijając się przy próbie ominięcia ściany.

- Wiem doskonale - odpowiedział Scott.

Przytuliłam się do niego wiedząc, że tego właśnie potrzebuje. Gestem przywołałam do siebie Stilesa, który przyłączył się do zbiorowego przytulasa.

Nazajutrz przez przypadek natrafiliśmy na Jacksona wraz z ojcem Allison. Akurat, gdy gwałtownie się zatrzymaliśmy, robili coś przy samochodzie. Mimo to odniosłam wrażenie, że towarzysz naszego znajomego sprawdzał znamię na jego karku.

- Co słychać ? - spytał Stiles.

- Wszystko ok ? - dopytywał mój brat.

- Cześć, Scott. Twój kolega ma problem z autem. Rzuciliśmy na to okiem.

Jackson wyglądał na przestraszonego, jakby nie do końca wierzył w nasze dobre intencje.

- Na końcu ulicy jest warsztat. Na pewno mają holownik.

- Podrzucić cię ? - spytał Stiles, obserwując Jacksona. Scott niemal od razu otworzył drzwi.

- Wskakuj. Jesteś zbyt ładniutki, żeby się tu kręcić samemu. - Stiles próbował przekonać Jakcksona do wejścia do auta. Dopiero spojrzenie mojego brata skłoniło go do ruszenia się z miejsca.

- Dzieciaki. Mówiłem, że znam się na samochodach - powiedział ojciec Allison, gdy odpalił samochód.

Wszyscy obserwowaliśmy w ciszy, jak on odjeżdża.

- Śledzisz mnie teraz ? - spytał Jackson.

- Tak, kretynie - odpowiedział Scott, zamykając gwałtownie swoje drzwi.

- O mały włos byś się zdradził.

- O czym ty mówisz ?

- On myśli, że jesteś drugą Betą.

Razem ze Stilesem, staliśmy obok nich.

- Że co ?

- Myśli, że jesteś mną. - Scott uderzył w Jeppa, co nie spodobało się jego przyjacielowi.

- Na kilometr słychać bicie twojego serca. Wie, że coś jest nie tak, dlatego muszę cię pilnować, żeby cię nie zabił.

- Zostawmy Stilesowego Jeppa - powiedział Stiles, gdy po raz kolejny chciał w niego uderzyć.

- To twój problem, nie mój. Nic nie powiedziałem, jeśli zginę, to przez ciebie. To twoja wina - prawie wykrzyczał Jackson.

- Przestańcie nawalać w mojego jeppa.

Blood ties-Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz