***5***

236 8 14
                                    

W ciszy myślałam nad tym jak w przeciągu jednego dnia,  wszystko się zmieniło. Mój brat stał się wilkołakiem,  a ja powoli zaczynałam przypominać sobie niektóre wspomnienia z dzieciństwa.

— Nie powinnaś tutaj przebywać — powiedział ostro mężczyzna.

Słysząc jego słowa,  momentalnie powróciłam do rzeczywistości.

— Niby dlaczego nie powinno mnie tu być? — zapytałam z sarkazmem.

— Jak już mówiłem,  jest to teren prywatny.

— Dlaczego w takim  razie nie jest on ogrodzony ? 

Obserwowałam go uważnie,  nie wiedząc czego mogę się po nim spodziewać. Nie należał zapewne do osób,  które można wykorzystać lub bez większych problemów dowiedzieć  się czegoś konkretnego.

— To raczej nie twoja sprawa. Idź do domu,  to nie jest bezpieczne miejsce dla nastolatki.

Żadne miejsce nie jest bezpiecznie dla innej osoby. Nawet jeśli wydaje się,  że dzień jest w miarę bezpieczny,  lecz nawet w nim czai się zło,  które tylko czeka na odpowiedni moment,  aby wyjść z ukrycia. Dla wszelkiego zła nie istnieje możliwość uniknięcia go pod osłoną dnia czy też nocy. Prędzej czy później upomni się o swoje,  niezależnie od tego jak bardzo będziemy się starać unikać jego pojawienia się w naszym życiu.

— Nigdzie nie jest bezpiecznie. Coś musisz o tym wiedzieć — odpowiedziałam, wstając powoli ze ściółki leśnej.

— Więcej niż myślisz — szepnął prawie niesłyszalnie.

Nie dałam po sobie poznać,  że usłyszałam jego słowa. Jakoś trudno było mi uwierzyć w to,  że powiedział prawdę. Czasami zdarzało mi się wyczuwać czy ktoś kłamie lub jest całkowicie szczery.

Instynktownie czułam, że powinnam jak najszybciej zmienić swoją lokalizację. Nawet nie wiedziałam,  czym może być to spowodowane. Może po prostu jakaś część mnie wyczuwała niebezpieczeństwo czające się w ciemności. Byłam tylko jednego pewna,  to nie miało nic wspólnego z mężczyzną stającym naprzeciwko mnie. 

— Powinnam już wracać do domu — powiedziałam z lekkim uśmiechem. 

Nie czekając na jego ewentualną odpowiedź,  ruszyłam w stronę lasu. Po paru krokach przystanęłam,  obserwując uważnie najbliższą okolicę. Kiedy miałam pewność, że nic mi nie grozi,  zaczęłam powoli biec.

Mniej więcej w połowie drogi usłyszałam szczekanie psów. Policja raczej o tej porze nie zajmowała się przeszukiwaniem lasu. W takim razie co mogły robić tutaj psy. Prawdopodobnie jakieś bezpańskie pieski szukały pożywienia.  A może po lesie biegały wilkołaki,  które tylko czekały na zaatakowanie każdej osoby,  którą spotkają na swojej drodze.

Z lasu można było usłyszeć czyjeś nawoływania. Nie mogłam określić,  do kogo one należały ponieważ były one zbyt ciche. Dopiero po pewnym czasie mogłam,  wyraźnie usłyszeć o kogo chodzi choć wydawało mi się bardzo dziwne.

— Aria! — krzyczał niedawno poznany Derek. Słyszałam w tym pewien rodzaj tęsknoty oraz smutku,  choć wydawało się to niemożliwe. Jestem niemal pewna, że nigdy wcześniej się nie spotkaliśmy.

Nie wiedzieć czemu,  byłam ciekawa skąd zna moje imię. Nigdy nie należałam do popularnych osób w szkole,  o których dużo osób mówi na swoich kontach społecznościowych. Odkąd Lydia zaczęła chodzić ze swoim chłopakiem,  stałam się tłem dla ich szkolnej popularności. Szczerze wątpiłam w to,  że kiedyś się znaliśmy lub przypadkiem o mnie słyszał. A przynajmniej go nie kojarzę.

Blood ties-Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz