Chapter XI

1.1K 56 7
                                    

Sytuacja w domu ustabilizowała się, odkąd bariery zostały założone i nareszcie wszyscy rozlokowali się w pokojach. Terry Boot przywiózł ze sobą dwóch kolejnych Puchonów, którzy delikatnie podpytani powiedzieli, że Malfoy jest zaskakująco cichym współlokatorem. Większą część czasu spędzał czytając, robiąc notatki i rzucając kolejne zaklęcia na pokój, który jakiś cudem rozszerzył się jeszcze bardziej, niż po ingerencji Molly i z łatwością pomieściłby kolejne cztery osoby. Nikt jednak nie wspomniał o tym Ślizgonowi. Byli pewni, że na pewno nie zgodziłby się na wepchnięcie mu kolejnych współtowarzyszy niewoli. Cudem, obecnie nie sprawiał zbyt wielu problemów. Fatalnym trafem sprowadził Stworka, który nieustannie przemykał do kuchni przygotowując mu jedzenie, gdy Malfoy nie miał ochoty wychodzić z pokoju, co stało się niemal zwyczajem.

Ginny, Gabriel i Steve, który okazał się całkiem interesującym rozmówcą i strategiem, starali się jak mogli, by doprowadzić dom do porządku. Wreszcie, pod koniec tygodnia udało się uprzątnąć śpiwory z salonu i zorganizować biuro, w którym mieściły się zegary z wszystkimi członkami Zakonu. Raz na godzinę Molly sprawdzała czy wszyscy są bezpieczni i gdzie dokładnie się znajdują. Pierwsze dni były niezwykle spokojne - dopiero doprowadzali do ładu wszystkie sprawy i zbierali materiały. Trzy dni później jednak odezwał się pierwszy alarm, gdy Moody natknął się przez przypadek na grupę Śmierciożerców, którzy przeszukiwali ulicę Śmiertelnego Nokturnu. Całym szczęściem znajdował się między nimi Snape i obezwładnił trzech z siedmiu, nim doszło do właściwej potyczki. Od tamtej pory nigdy nie poruszali się w pojedynkę - nieważne jak bardzo doświadczonym Aurorem byli i jak wiele bitew mieli za sobą.

Złota Trójca rozdzieliła się definitywnie. Ron zajmował się wraz ze Stevem, Lupinem i Moodym strategią i planowaniem przyszłych działać. Hermiona natomiast pogrążyła się w kolejnych badaniach, tym razem nad eliksirem, który pozwoliłby im zwielokrotnić swoją moc. Jak na razie ponosiła notoryczne porażki, które wcale nie motywowały do rozmowy ze zbyt nerwową dziewczyną coraz częściej wyżywającą się na otoczeniu. Gryfonka nie miała nikogo do pomocy, bo choć Terry Boot był zaledwie dwie pozycje poniżej niej przy zestawieniu najlepszych uczniów Hogwartu, nie posiadał wymaganej wiedzy o eliksirach. Niestety jedyny Mistrz w Zakonie nie mógł poświęcać jej też wiele czasu, skutkiem czego badania stały w miejscu.

Harry w tym całym galimatiasie starał się jak mógł orientować się w tym, co robią poszczególni członkowie. Balansował pomiędzy nimi, znajdując czas na wszystko i na nic. Dochodziły do niego wszystkie informacje, które przekazywał Snape. Każda uwaga Rona zostawała zapamiętana i wszystkie rośliny, które wykluczyła Hermiona zostały wytrzebione z ogródka za kamienicą, zastąpione innymi, bardziej przydatnymi. Czas naglił. Voldemort wciąż nie pojawił się w rezydencji, ale Śmierciożercy byli coraz bardziej niespokojni. Częstsze niż zwykle ataki na mugoli podnosiły ciśnienie po obu stronach cichego frontu. Tym bardziej, że nie wszystkim udało się zapobiec i liczba ofiar rosła w oczach. Nie mogli pozwolić sobie na pokazywanie w każdym miejscu z zaplanowaną w pełni odsieczą, bo zdradziliby istnienie szpiega w szeregach Czarnego Pana, ale jednocześnie nie mieli sumienia zostawiać niemagicznych na pastwę tych potworów.

Ministerstwo jak zwykle milczało. Prorok Codzienny ograniczył się do drukowania wyłącznie kronik towarzyskich, tak więc pewnego dnia, gdy siedzieli przy śniadaniu i Ron przeglądał gazetę, zachłysnął się po prostu herbatą. Nie mogąc jeszcze nic powiedzieć, wbił oskarżający palec w którąś z dalszych stron pokazując ją Harry'emu.

- Jak donosi nasz wieloletni współpracownik, Dracon Aleksander Lucjusz Amaryliusz Malfoy, spadkobierca rodu i tradycji, syn Lucjusza Malfoya - członka wielu komisji ministerialnych i Narcyzy z domu Black, niedługo ma poślubić bułgarską księżniczkę Sofię. Jak wspomina przyjaciel rodziny ceremonię planowano już od dawna i obie rodziny zgadzają się co do wysokości... - Harry przestał czytać, nie wiedząc, co zrobić z tą informację. Dojadł tosta, zabrał Proroka i ruszył w kierunku pokoju Ślizgona, ignorując ciekawe spojrzenia.

Pocałunek o smaku krwi || Drarry 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz