Chapter XX

844 51 13
                                    

Harry nie bardzo wiedział dlaczego dostał tak właściwie w twarz. Zawsze szokowało go, gdy Draco używał fizycznej przemocy. To było tak poza naturą chłopaka, że potrzebował przeważnie kilku chwil, aby zanalizować sytuację.

I naprawdę nie wiedział dlaczego został uderzony. Ta rozmowa zaczęła się jakoś kompletnie dziwnie, a potem wymknęła mu się spod kontroli. Dawno nie obraził Malfoya tak otwarcie i dotarło to do niego dopiero, gdy zatrzymał się w salonie, wsuwając na siebie sweter. Nie zdążył naciągnąć bielizny, więc spodnie drażniły go w przyrodzenie.

Hermiona spojrzała na niego zszokowana i zdał sobie sprawę, że wciąż dotyka swojej opuchniętej wargi.

- Co się stało? - spytała jego przyjaciółka.

Skrzywił się i niemal natychmiast poczuł ból. Dawno nie pobił się z nikim i musiał wyjść z wprawy.

- Pokaż to - powiedziała niemal natychmiast, więc podszedł i oddał się w jej cierpliwe ręce.

Jej dłonie były przyjemne chłodne, chociaż śmierdziała ziołami tak bardzo, że starał się oddychać przez usta.

- Nie przesadzaj - westchnęła w lot pojmując o co chodzi. - Nie jest aż tak źle.

- Wpadłaś do kociołka? Których z Puchonów wysadził jakiś? - spytał, ponieważ nie był w stanie wyobrazić sobie rozmiarów katastrofy, która mogła do tego doprowadzić.

- Albo kiedy uprawialiśmy z Severusem seks, przeturlaliśmy się po całym laboratorium - odparła i to naprawdę było wredne.

Miesiącami mógł nie wyzbyć się tej przeklętej wizji.

Tymczasem Hermiona przyłożyła mu do wargi różdżkę. Ciepło rozeszło się po ranie, a potem przestała piec. Brak bólu był kategorycznie dobry. I nawet ten metaliczny smak zaczynał znikać z jego ust.

- Co się stało? - powtórzyła Hermiona.

Wyglądała tym razem na faktycznie zaniepokojoną.

- Malfoy - odparł krótko, ponieważ to było oczywiste.

Hermiona uniosła jedną brew, najwyraźniej czekając ,aż zacznie kontynuować. Cóż mógł jej jednak powiedzieć?

- Pokłóciliśmy się? - zaryzykował.

Przewróciła oczami.

I chyba naprawdę było coś z nimi nie tak jak sugerował Draco, ponieważ faktycznie rozumiał tę dziwny dialog pomiędzy nim, a Hermioną, która prawie nie używała słów. Może powinni to opatentować.

- Pokłóciliśmy się - powiedział zrezygnowany.

Należało spojrzeć prawdzie w oczy.

- Powiedziałem trochę niemiłych rzeczy o jego ojcu... - urwał.

- Harry... - zaczęła dziewczyna.

- Nie, wiem, że nie powinienem był. Draco był dupkiem tylko z początku, ale faktycznie nam pomógł wiele - powiedział, ponieważ doskonale wiedział, co usłyszy z ust Hermiony.

- Mówisz o nim Draco. - zauważyła jego przyjaciółka.

Zamarł, ponieważ faktycznie coraz częściej zdarzało mu się myśleć tak o Malfoyu. Może Hermiona miała rację, że wojna robiła coś dziwnego z nimi wszystkimi.

- Masz gdzie spać? - spytała rzeczowo.

- Tak - odparł.

Pokłócili się, ale to nie był pierwszy i pewnie nie ostatni raz. Podobne sytuacje zdarzały się wcześniej i jakoś nie przeszkadzało im to dotrzeć do punktu, w którym znajdowali się przed kilkoma godzinami. Teraz sami nie wiedzą gdzie są. Nie metaforycznie na pewno przebywał w salonie własnej kamienicy. Draco zapewne był w drodze do piwnic, ponieważ stosunkowo często tam schodził.

Pocałunek o smaku krwi || Drarry 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz