Chapter XVII

996 62 14
                                    

Zasypianie w laboratorium Hermiony nie wydawało mu się jakoś zaskakująco odpowiedzialne, ale magia wypompowała z niego ostatkai zdrowego rozsądku. Ułożył się na plecach, wsłuchując się w miarowy oddech Draco, który również dochodził do siebie. Malfoy nie powiedział nic odkąd skończyli, cokolwiek by to nie było.

Mógłby nazwać to seksem, ale nie wydawało mu się to właściwe. Blada klatka piersiowa chłopaka znów nie nosiła ani śladu po wcześniejszym ataku, więc Draco musiał jakoś nad tym panować. I cokolwiek stało się przed chwilą było dowodem, że Malfoy nie miał kontroli nad wszystkim.

Harry w tej chwili nie wiedział czy go to obchodziło.

Leżeli w przyjemnej ciszy, co mogłoby wydawać się dziwne. Harry z pewnością nie nazwałby wielu rzeczy, które dzielił z Malfoyem komfortowymi, ale ta cisza była szczególna. Wszystko wokół uspokoiło się, nie atakowało jego zmysłów. I to po prostu musiało mieć coś wspólnego z ich magią, która szalała od kiedy Malfoy eksperymentował z ich krwią.

Ron zapewne powiedziałby, że to było nierozsądne z jego strony, oddawać Ślizgonowi tak ważną cząstkę siebie, ale atak Śmierciożerców udowodnił im, że stało się to w zasadzie w samą porę. Potrzebowali ochrony i dostarczył im kilka kolejnych spokojnych tygodni. Nie było to idealne, ale nie mieli czasu na najbardziej dogodne formy.

Oddech Draco stawał się coraz płytszy i Harry zaczął zastanawiać się czy na mapie bliźniaków pojawiłoby się coś żenująco odsłaniającego ich. Jak Harry Potter i Draco Malfoy. Piwnica. Postorgazmiczny odpoczynek.

Z bliźniakami nigdy nie było nic wiadomo.

- Skąd wiedziałeś, że tu jestem? - spytał Draco, sprawiając, że Harry otworzył oczy.

Sądził do tej pory, że Ślizgon zasnął. Albo jest na dobrej drodze do tego.

- Też mam swoje tajemnice - odparł Harry krótko.

Wiedział, że nie powinien był zbliżać się do Malfoya, ale w zasadzie nie potrafił jednocześnie się tym jakoś przejąć. Hermiona może spojrzałaby na niego z przyganą we wzroku. A może nie. Realia ich życia zmieniły się. Może uznałaby, że jest na tyle dorosły, żeby igrać z ogniem, bo seks z Malfoyem po raz pierwszy mógł być uznany za pomyłkę. Drugi błąd tego typu świadczył tylko o tym, że obaj mieli poważne problemy ze sobą. Nie chodziło bowiem tylko o to, że Harry całował, ale Draco był cały czas tym, który te pocałunki oddawał.

Obrócił się na bok, spoglądając na posklejane od potu włosy chłopaka. Leżeli na swoich pozwijanych ubraniach, a jednak nie czuł chłodu. Pewnie powinien czuć się też skrępowany tym, że był kompletnie nagi.

- Dlaczego nie marzniemy? - zainteresował się.

Draco prychnął.

- Jesteśmy czarodziejami - przypomniał mu chłopak. - Używamy czarów ogrzewających - wyjaśnił.

Harry poczuł jak zaczyna wzrastać mu ciśnienie.

- Hermiona nas zabije - stwierdził z pewnością w głosie.

Od tygodni jej grupa badawcza marzła, bo bali się używać czarów grzewczych, aby nie zniszczyć ingrediencji. A tym jednym małym wybrykiem mogli zniweczyć ich badania na całej linii.

- Już biegnę przepraszać Granger - warknął Draco.

- To tak samo eksperyment Snape'a - poinformował go Harry bezlitośnie i miał ochotę się zaśmiać, gdy Malfoy przeklął pod nosem, a potem niezwłocznie się podniósł.

***

Potter szedł koło niego i nic nie mówił. Nie było to normalne dla Gryfonów, a przynajmniej nie powinno być. Cholerne Lwiaki powinny mamrotać pod nosem i zdradzać dokładnie o czym myślą po to, aby każdy szanujący się Ślizgon, mógł to dobrze wykorzystać. Tymczasem Potter milczał. I co dziwniejsze wydawała się ta cisza całkiem normalna.

Pocałunek o smaku krwi || Drarry 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz