- 2 -

438 17 32
                                    


AAAhhh, Czemu do diabła ten budzik nie chce przestać dzwonić?!

Jisung naprawdę próbował go już wyłączyć na wszystkie sposoby - spokojnymi próbami, waleniem ręką, zrzuceniem telefonu z szafki, ale wszystko na nic, więc oto otworzył oczy, zamrugał kilka razy i podniósł wreszcie ciało do siadu. Położył nogi na ziemi, ocierając przy tym oczy, po czym wyciągnął rękę w stronę leżącej na ziemi komórki i wyłączył dzwoniący budzik. Wziął wdech, wstając, a następnie, idąc do łazienki potknął się o swoje nogi, lądując na twardej ziemi.

— KURWA MOJA DUPA!

Dzień, jak co dzień.

W łazience miał zamiar wziąć szybką kąpiel, ale zapomniał, że wrzucił tam brudne pranie, więc został mu zlew. Zrezygnował też z mycia zębów no, bo przecież ma gumy, a swoje blond włosy tylko parę razy przeczesał. Potem poszedł do kuchni zrobić sobie kawę. Wyciągną i podłożył kubek pod ekspres i nastawiał na dużą czarną. W czasie, kiedy się ona robiła wyją kostki lodu z zamrażarki. Poczekał jeszcze chwilę, aż kawa się dokończy i mógł je wsypać. Nalał wody w już pustą foremkę na lód i włożył z powrotem tam, skąd wyjął. Dolał trochę wody zamiast mleka, aby wyszło „americano" i wrócił do pokoju. Tam usiadł na łóżku i włączył telefon, klikając na YouTube'a. Wybrał pierwszy lepszy film z głównej i tym razem padło na dinozaury. Niestety trochę zbyt mocno go wciągnęły i kiedy zobaczył na ekranie, która jest godzina pokazująca, że jego zajęcia zaczynały się za pół godziny od razu złapał plecak i wybiegł jak najszybciej z domu.

Wiedział, że na autobus już stanowczo za późno, ponieważ zazwyczaj był on godzinę przed jego lekcjami. W fakcie nie miał daleko do szkoły, więc ogólnie rzecz, biorąc mógł z niego kompletnie zrezygnować, ale także unikał sprawności fizycznych, takich jak długi spacer. Dochodząc do wniosku wolał wstać wcześniej i tylko przejść na drugą stronę ulicy przy jego bloku na przystanek autobusowy. Niestety dziś się spóźnił, więc wziął swój dawno nieużywany rower i zaczą pędzić na nim do szkoły, nie patrząc w ogóle na drogę. Prawdopodobnie potrącił staruszkę i chyba trójkę małych dzieci, ale no cóż, życie. Czasem trzeba być potrąconym przez spieszącą się wiewiórkę.

Kiedy dotarł pod szkołę odstawił rower w odpowiednie miejsce, po czym spojrzał na telefon, aby upewnić się, czy na pewno się nie spóźnił. Na szczęście okazało się, że zostało mu jeszcze 10 minut. Rozejrzał się wokół siebie i zauważył zapewne czekającego na niego Felixa, więc od razu od razu podbiegł w jego stronę.

— Stary co ci? — zapytał Lix, jakby zobaczył ducha.

— Prawie się spóźniłem — wydyszał.

— Okej to widać, ale ty wiesz, że masz nadal na sobie piżamę?

— Nie pierdol — spojrzał na swój strój przerażonym wzorkiem i niestety okazało się, że Felix miał rację.

Młodszy chłopaka pokręcił głową i powiedział — Choć słońce może przebierzesz się w strój na w-f — spojrzał na niego z żalem, zarzucając rękę na jego ramię.

Jisung zastanawiał się jak można być takim debilem jak on.

— Hanni... Hannie mój ty... no cóż, ja z tobą mam — westchną — powiedz no ile dziś spałeś?

— No wiesz — podrapał się po karku — dziś z 3,5 godziny.

— Ile! — wykrzyczał mu prosto w ucho — musisz coś z tym zrobić, bo się wykończysz ziom.

— Wiem... wiem — przewrócił oczami — Choć szybciej, bo ludzie się na mnie gapią, a lekcja zaraz się znacznie.

Obaj ruszyli swoim „szybkim" krokierm do łazienki na szczęście była ona bardzo blisko wejścia, więc dojście do tam nie zajęło im sporo czasu. W łazience Han przebrał się jak najszybciej mógł, a Felix w tym czasie ułożył swoją nieskazitelne także blond kosmyki włosów.

Smell of cigarettes || minsung ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz