Gdy wszyscy musieli wrócić do domów Jisung i Minho wykorzystali to, aby świętować swoje pierwsze dni w związku. To był ostatni dzień przerwy letniej, więc mogli sobie pozwolić. Zaplanowali pójście do kina, coś wszamać i zrobić sobie super romantyczny spacer… No skończyło się tak, że siedzą u Jisunga w domu, wpierdalając chipsy i oglądając jakiś w cholerę smutną dramę. Choć smutny był tylko dla Minho, który płakał od jakiejś połowy. Młodszy za to patrzył na niego z lekkim rozbawieniem.
— Wszystko okej złotko — zaśmiał się mówiąc ironicznie ostatnie słowo.
— No nie ~ — powiedział, dławiąc się łzami.
Jisung go wyśmiał i przyłożył jego głowę do siebie, aby starszy mógł się wypłakać. Uwielbiał jak mógł mieć wyższość nad nim.
— Księżniczko muszę ci coś wyznać — powiedział Minho, a Jisung zaciekawiony odwrócił w jego stronę wzrok.
— Mhm? — mruknął zaciekawiony, układając się na łóżku wygodniej.
— Słuchaj, bo ty chyba się nie skapnąłeś, ale ty mi się podobasz od jakichś 2 lat — wyznał Minho.
— COO — krzykną zdziwiony, podnosząc się do siadu.
Jisung się tego nie spodziewał. Przecież Minho go nienawidził. Do tego 2 lata?! Przecież wtedy dopiero co dołączył do szkoły. No i miał tyle dziewczyn. W tym jego starą przyjaciółkę. Nawet nigdy nie okazywał jakichkolwiek oznak, że go lubi. Te kłótnie. To naśmiewanie się. To nie znaczyło, że go nienawidzi?
— No tak jakoś wyszło — powiedział całkowicie spokojnie — Wiesz jak wszedłeś do szkoły pierwszy raz, to mi od razu wpadłeś w oko. Dosłownie. Jak spadłeś na mnie ze schodów, to dostałem w oko — zaśmiał się, a Jisung siedział z otwartą buzią nie dowierzając.
— No ale… Czemu tak to cały czas po mnie jechałeś? — spytał.
— Bo chciałem zwrócić na siebie twoją uwagę hello.
— A co z sam wiesz kim? — Jisung zapytał, mając nadzieję, że Minho załapie o co mu chodzi.
— Słuchaj teraz to cię rozjebię — powiedział, śmiejąc się za to Han, aż wstrzymał oddech — ona ze mną nie zerwała. Wiesz czemu? Bo nawet ze sobą nie byliśmy — zaakcentował ostatnie zdanie — tak naprawdę przyjaźniliśmy się tylko.
— PIERDOLISZ — krzyknął.
— Pierdolę to ja twoją matkę.
Wymienili się spojrzeniami
— Nie mam matki.
— A no tak.
…
— Dobra wróćmy do tematu.
— Em no to ogółem przyjaźniliśmy się od długiego czasu — zaczął znów — w sensie nie mówiliśmy nikomu, bo nikt w sumie nie pytał. Nasze rodziny się znały. Ja w szkole miałem w nią wyjebane ona we mnie. No i tak jakoś wyszło, że mi powiedziała, że się w niej zabujałeś.
— To ona kurwa wiedziała?!
— No skapnęła się, dopiero gdy okazało się, że wyjeżdżają z miasta. Wtedy ja w końcu nie powiedziałem jej, że ty mi się podobasz — opowiadał lekko zawstydzony.
— Minho cymbale czemu nie powiedziałeś, poznałaby nas przynajmniej? — wyśmiał go Jisung.
— No boże bałem się — przewrócił oczami — wiesz okazuję się, że ma bi przyjaciela, który ma krasza na jej kumplu. No ale jak okazało się, że długo tu nie pozbędzie, to po co miałem jej mówić? Wtedy ona jeszcze wyleciała ze swoją intrygą. Wolała, żebyś ją znienawidził i stracił uczucia, niż cierpiał. Kazała mi udawać, że jesteśmy razem, żebyś był zazdrosny. No i potem dostałem od ciebie w ryj. Ona nakrzyczała na ciebie i się wyprowadzili. Koniec historii dziękuję za uwagę.
CZYTASZ
Smell of cigarettes || minsung ||
Fanfiction- PIERDOLISZ - krzyknął. - Pierdolę to ja twoją matke. Wymienili się spojrzeniami - Nie mam matki. - A no tak sorry... 🤍🤍