✿Camilo✿
✿Time skip, następny dzień✿
Błękity dom w centrum, tak?
Szedłem właśnie jedną z ulic Encanto, szukając domu Luny. Dziewczyna była bardzo miła i od razu ją polubiłem. Miała w sobie coś... czego nikt inny nie miał w tym mieście.
Błękitny dom.
Znalazłem dom Luny. Dom był zbudowany z błękitnych desek, a dach był czarny. Wokół jednego z okien były wymalowane kolorowe kwiaty. Za tym oknem, krzątała się Luna. Czyli to był na pewno jej dom.
Chwilę się wahałem, ale wkońcu podszedłem do drzwi i delikatnie w nie zapukałem. Otworzyła mi señora Ana.
- Buenos Dias, jest Luna? - to pytanie było bez sensu, bo przecież widziałem ją w oknie.
- Tak, tak jest w swoim pokoju. Prosze wejdź Camilo. - powiedziała kobieta z uśmiechem na twarzy.
Wszedłem do domu. Był bardzo estetycznie zaprojektowany.
- Musisz wejść po schodach i po prawej jest jej pokój - rzekła señora Ana.
- Gracias señora!
Wbiegłem po schodach, a potem skręciłem w prawo. Zobaczyłem białe drzwi, na których były wymalowane kolorowe kwiaty. Zapukałem.
- Proszę! - usłyszałem zza drzwi.
Otworzyłem drzwi. Pokój Luny był... Wspaniały! Dziewczyna siedziała przy biurku i zapewne coś rysowała.
- ¡Hola Luna!
- ¡Hola Camilo! Czekaj co- CAMILO?!
Dziewczyna gwałtownie wstała i obróciła się w moją stronę.
- Co ty tu robisz? - spytała z zdziweniem wymalowanym na twarzy.
- Zabieram cię na spacer.
- Co-
- No chooodź, będzie miłoooo
- Czemu tak słodzisz co? - Luna zaśmiała się pod nosem.
- Oj nooo, już koleżanki na spacer zabrać nie można? Chodź. - wziąłem ją za rękę i razem zbiegliśmy po schodach.
- Mamooo, ide na spacer! - krzyknęła, gdy przebiegaliśmy obok kuchni.
- Okej, baw się dobrze!
Zamknęliśmy drzwi do domu i zwolniliśmy krok. Szliśmy spokojnie oglądając miasto. Nie odzywaliśmy się do siebie, ale ta cisza była miła.
- Camilo?
Odwróciłem twarz w stronę dziewczyny.
- Czemu nadal trzymasz moją rękę? - spytała Luna śmiejąc się.
Spojrzałem w dół i faktycznie. Trzymałem rękę dziewczyny, która za to swój uścisk już zwolniła. Poczułem, że się lekko rumienie.
- Oh, przepraszam - puściłem rękę Luny.
Doszliśmy to rzeki. Do rzeki, nad którą moja rodzina otrzymała cud. Usiedliśmy przy brzegu.
-Luna? - dziewczyna spojrzała w moją stronę. - Jak to jest możliwe, że poznałem cię dopiero wczoraj? Z tego co wiem mieszkasz tu od miesiąca...
- Wiesz ja... Raczej nie wychodzę z domu - powiedziała z wymuszonym uśmiechem.
- Czemu?
- Mam wrażenie jakby wszyscy się na mnie patrzyli i uważali za dziwadło.
- A jak szliśmy... To widziałaś żeby ktoś się patrzył?
- Noooo... Nie. Ale czułam się jakby wszystkie oczy były zwrócone tylko na mnie.
Dziewczyna westchnęła.
- Masz tu jakichś przyjaciół?
- Ja... Nigdy nie miałam przyjaciół. Jakoś nikt nie chciał się ze mną zadawać.
Co.
Jak to?
Czemu nikt nie chciał się przyjaźnić z Luną?!
Przecież ona jest bardzo miła i fajnie się z nią rozmawia!
- W takim razie - zacząłem. - ja będe twoim pierwszym przyjacielem!
- Serio?! - dziewczyna szybko wstała, a jej twarz promieniała radością.
- Tak! - też się podniosłem. Dziewczyna natychmiast mnie przytuliła. Odwzajemniłem uścisk, a z jej ust usłyszałem ciche "Gracias Camilo".
- Chodź, przejdziemy się do Casity? - zaproponowałem.
- No możemy iść
Szliśmy, rozmawiając i śmiejąc się. Casita sama wepchnęła nas do środka. Wszyscy członkowie rodziny pomagali na mieście, więc mieliśmy spokój. Weszliśmy po schodach kierując się do mojego pokoju.
- Cześć Luna!
Czyli jednak nie wszyscy.
Dolores wyszła z swojego pokoju by przywitać się z Luną.
- Kochana siostro, w tej chwili Lunka należy do mnie, więc najlepiej jakbyś się ulotniła.
- Od kiedy ja jestem rzeczą? - spytała z śmiechem "Lunka".
- Nie gadaj tylko chodź.
Otworzyłem drzwi do mojego pokoju.
- ALE TY MASZ ZAJEBISTY POKÓJ!
- Wiem. A więc... co lubisz robić?
- Wiem, że to może wydawać się dziwne, ale interesuje się człowiekiem. Wiesz np. układy, narządy...
OMYGY MOJA PSIAPSI JEST LEKARKĄ
Dziewczyna tłumaczyła mi jak działa serce, jak ono jest zbudowane, jak to jest, że żyjemy. Objaśniała mi jak działają poszczególne układy. Bardzo miło się tego słuchało. Luna mówiła z takim entuzjazmem i z takim uśmiechem na twarzy, że samo patrzenie na nią wywoływało u człowieka szczęście. A jej głos był taki miły dla ucha...
- Która jest godzina? Ojć. Zaraz mam obiad.. - powiedziała Luna, a ja natychmiast posmutniałem. Bardzo chciałem spędzić z nią więcej czasu.
- Odprowadzić cię?
- Jeśli możesz to czemu by nie!
__________________✿__________________
O JAAAA! Dziękuje za te wyświetlenia i 6 gwiazdek! To bardzo dużo dla mnie znaczy!
A tutaj macie kolejny, bardzo ważny dla mnie rozdział💗
Do następnego i jeszcze raz dzięki!👋
CZYTASZ
✿Jeszcze chwilka!✿ -Camilo Madrigal- [PORZUCONE]
FanficPiętnastoletnia Luna Almanza po 10 latach wraca do Encanto razem z rodzicami. Tam poznaje swojego najlepszego przyjaciela i całą rodzinę Madrigal. Lecz do jednego z członków tej rodziny zaczyna czuć coś więcej. ✿ ❕Akcja książki zaczyna się po akcji...