rozdział 7. Opieka nad dziećmi

441 12 144
                                    

✿Luna✿

Promienie słońca wpadające przez okno do pokoju mojego przyjaciela obudziły mnie. Obok mnie leżał Camilo w zapewne wygodnej pozycji, bo wyglądał jakby spadł z 11 piętra. Poszłam do łazienki. Umyłam zęby, twarz, itp. Podeszłam do swojej torby i wyciągnęłam z niej jakieś ubrania. Przebrałam się w lawendową sukienkę. Założyłam czarne balerinki i naszyjnik. Rozczesałam włosy i zaplotłam warkocza, którego związałam lawendową wstążką. Wyszłam z łazienki i zobaczyłam, iż mój przyjaciel nadal znajduje się w krainie snów ( jak poetycko XDD). Postanowiłam, że zrobie mu jakąś cudowną fryzurkę. Przecież takie piękne loczki nie mogą się marnować, prawda? Wyciągnęłam z torby jakieś kolorowe gumeczki do włosów. Usiadłam na skraju łóżka i zaczęłam związywać małe kucyki z włosów Camilo.

Będziesz wyglądał jeszcze bardziej bosko niż zwykle.

Chłopak połowę włosów miał związane. Drugiej połowy nie mogłam zrobić, bo na niej leżał. Wyszłam z pokoju i udałam się w stronę kuchni. Weszłam do pomieszczenia wypełnionego pięknymi zapachami potraw. Po kuchni krzątała się Julieta.

- Buenos Dias, señora Julieta! - powiedziałam.

- Buenos Dias Luna! - odpowiedziała mi kobieta.

- Pomóc pani?

- Nie, nie już prawie skończyłam. - rzekła odwracając się do mnie z ciepłym uśmiechem na twarzy.

- A tak z ciekawości... Co dziś na śniadanie?

- Przygotowałam arepy, buñuelos, ... - kobieta zaczęła wyliczać potrawy, które przygotowała.

- Gracias! - powiedziałam i wyszłam z kuchni.

Pora obudzić Camilo.

Wróciłam do pokoju bruneta. Usiadłam na skraju łóżka i nachyliłam się nad uchem chłopaka.

- Camilo - zaczęłam czułym szeptem. - pora wstać.

Chłopak nawet nie drgnął. Pora wykorzystać moją wiedzę na temat tego, co będzie dziś na śniadanie.

- Słyszałam, że dziś na śniadanie będą arepy. - tutaj Camilo lekko się poruszył. - Podobno mają być też buñuelos i kakao~

Chłopak zaczął otwierać oczy. Odwrócił głowę w moją stronę tak, że nasze nosy stykały się czubkami.

- Idziesz na śniadanie?

- Jeszcze pięć minut. - powiedział i wrócił do poprzedniej pozycji.

Złapałam kraniec kołdry i ściągnęłam ją z chłopaka. Ten jednak nadal pozostał niewzruszony. Złapałam więc go za rękę i zwaliłam z łóżka. Chłopak pisnął.

- EJ CO TO MIAŁO BYĆ?! - krzyknął.

- Nie drzyj się tak, bo Dolores uszy pękną.

- Masz rację! - usłyszałam z pokoju obok.

- Słyszysz? Idź się ubrać i idziemy na śniadanie.

Chłopak podniósł się z podłogi i leniwie przemieszczał się w stronę łazienki.

- LUNAA!!!!!! - krzyknął chłopak.

Ojoj, chyba zobaczył swoją piękną fryzurę.

- Tak? - zapytałam niewinnym głosikiem, próbując się nie śmiać.

- Chodź tutaj.

Otworzyłam drzwi do łazienki. Chłopak stał z założonymi rękoma i z miną jakby chciał mnie zabić. Wybuchłam śmiechem. Dosłownie śmiałam się jak opętana.

✿Jeszcze chwilka!✿ -Camilo Madrigal- [PORZUCONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz