Jechałam ulicą co chwila zerkając w lusterku, ale jak na razie pościgu nie było widać. To znaczy, że albo Gregory i jego kumpel się jeszcze nie ocknęli albo od razu pojechali obstawić lotnisko. Niestety obawiam się, że ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna. Jechałam tak szybko jak pozwalały przepisy, ale musieliśmy się dostać prawie na drugą stronę miasta. Widziałam jak Harry co chwila zerka z lekkim strachem na tylne siedzenie, gdzie byli Richard i Ellie.
- Co z nim? - zapytałam.
- Kiepsko. Ma mocno potłuczone żebra i możliwe, że ma złamaną nogę. Ta ucieczka z chaty na pewno nie polepszyła jego stanu. Musi jak najszybciej trafić do szpitala - zdiagnozowała Elaine.
- Problem jest w tym - odezwał się Harry - że ludzie z gangu Tigers na 100% obstawili wszystkie pobliskie szpitale tak samo lotniska.
- Nie możecie skontaktować się z kimś z PW z Portugalii?
- Już to zrobiłam. Obiecali załatwić nam lot wojskowy z lotniska, ale oni sami nie zdołają dotrzeć tu na czas. Samolot będzie dopiero za godzinę.
- Wtedy będziemy już martwi! - krzyknął zdenerwowany Harry. - Gdyby nie ten remont cały wydział byłby tu w 10 minut!
- Baza w Faro musiała zostać chwilowo zamknięta z powodu awarii - podjęłam się wyjaśnienia sytuacji Ellie. - Musieli się przenieść do zapasowej jednostki w Lizbonie. To jest ponad dwie godziny jazdy samochodem stąd. Przygotowanie samolotu i przylot tutaj trochę im zajmie.
- Jakby nie mogli zostawić kogoś na miejscu! - żachnął się Harry. - Nawet pięć ludzi więcej byłoby dla nas wybawieniem! Albo przynajmniej mogłoby nas eskortować na lotnisku!
- Dobrze wiesz, że to w tym wypadku było niemożliwe. Całą bazę im zalało. Cud, że nikt nie zginął przy wybuchu rury.
- Może, ale i tak uważam, że...
- Chyba coś za nami jedzie! - nagle krzyknęła Ellie.
Natychmiast spojrzałam w lusterko. Faktycznie jechał za nami mini van. Skręciłam w lewo, on zrobił to samo. Kilka razy wykonałam jeszcze skręty, ale za każdym razem auto powtarzało nasze ruchy.
- Ana, chyba czas pokazać Elaine twoje zdolności kierowcy - powiedział Harry. - Lepiej zapnij pas, Ellie i mocno się trzymaj.
Gwałtownie przyśpieszyłam. Kątem oka widziałam jak Harry został wbity w fotel. Widoki za oknem były mocno rozmyte. Nagle dostrzegłam zakład osteopatii. Zaraz potem skręciłam w prawo. Wjechaliśmy na duże, szare pole. Droga z asfaltowej zmieniła się w żwir. Co jakiś czas mijaliśmy niskie krzewy. Zjechałam z drogi na trawę. Miałam nadzieję, że pojazd goniących nas ludzi nie jest przystosowany do takich warunków jazdy. Na szczęście się nie pomyliłam, bo już po paru metrach ich koła ugrzęzły w piachu. Zawróciłam znów w stronę ulicy i wyjechałam na drogę. Po kilku minutach zdecydowałam, że możemy już zwolnić prędkość.
- Co tu się stało?! - krzyknęła Ellie.
- Właśnie zobaczyłaś prawdziwą mistrzynię Formuły I w akcji. Poczekaj aż zacznie gonić was ktoś gdy będziecie siedziały na motorze. Wtedy to dopiero będzie kaskaderska jazda.
- Ważne, że im uciekliśmy. Do lotniska zostało parę minut, ale musimy na chwilę zboczyć z kursu.
- Czemu?
- Wysłałam wcześniej wiadomość do mojej znajomej, która ma nam pomóc zmienić wygląd. Wiesz peruki, makijaż, te sprawy.
- Ale po co?
- Członkowie gangu czekają na nas na lotnisku. Mam nadzieję, że zmieniając wygląd uda nam się przedostać do samolotu niezauważonym.
- Na takie szczęście to bym nie liczył. Ale załóżmy, że się uda to co zrobimy z Richardem? Nie da rady iść w tym stanie.
![](https://img.wattpad.com/cover/268896729-288-k620330.jpg)
CZYTASZ
Agentka 00X
AksiAna Moore to 16-letnia tajna agentka PW. Niektórzy śmieją się, że jest jak skrzyżowanie Sherlocka Holmesa z Jamesem Bondem. Wraz z członkami jej zespołu i ich szefem - Michaelem Wrightem przeżywa zaskakujące i mrożące krew w żyłach akcje. Zwykła dzi...