Zawody śmierci

165 9 7
                                    

Tak naprawdę "Zawody śmierci" nie były śmiertelne. Naprawdę to było coś w stylu paintballu. Adepci z roczników dobierają się w pary - mózgowiec (informatyk lub kryptolog) i siłacz (terenowiec). Mieli za zadanie "uciec" z ośrodka i dostać się do wieży obserwacyjnej w lesie. Jednak nie było to takie łatwe. Żeby to zrobić trzeba było niezauważenie wyjść z pokoju (kamery były co prawda wyłączone, ale po korytarzach chodziły patrole), później przejść przez strzeżony płot dokoła ośrodka, przejść przez patrolowany las, wejść na wieżę i "zastrzelić" strażników. Oczywiście zadanie nie było uznane jeśli wcześniej "zginąłeś". Na wykonanie zadania jest tydzień, ale, z tego co dowiedziałam się od Harry'ego, mało grup w ogóle udaje się wydostać za płot, a co dopiero dostać do wieży. W zeszłym roku udało to się tylko trzem drużyną, a udział brało 600 osób. 

Dzisiaj zaczyna się odliczanie. Dadzą nam broń (do wyboru do koloru) i specjalne kombinezony. Są w stylu moro, żeby lepiej się wtapiać w tło. Ja jestem, oczywiście, w parze z Elaine. Już zaczęłam rozglądać się za wyjściami z budynku i planować "ucieczkę".

- Ana! - usłyszałam jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Ellie. - Hej. Myślałam, że cię nie dogonię.

- Cześć. Czasami lubię tu sobie pobiegać, a dzisiaj od razu sprawdzam jak wygląda płot.

- I co? Masz jakieś pomysły jak go ominąć?

- Szczerze mówiąc to mam jeden i jest on bardzo szalony, ale o tym opowiem ci w moim pokoju, by mieć pewność, że nikt nie podsłucha.

- To chodźmy tam od razu - powiedziała, złapała mnie za rękę i pociągnęła w kierunku szkoły.

Kiedy byłyśmy już w moim pokoju dokładnie zamknęłyśmy drzwi i okna. Kątem oka coś zauważyłam, a konkretniej czegoś nie zobaczyłam. Wywróciłam oczami.

- To jaki jest plan?

- Zacznę od bramy. Nie damy radę przejść ani przez płot ani pod nim, więc co zostaje?

- Nad nim?

- Tak.

- Ale jak chcesz to zrobić?

- W zbrojowni na pewno jest miotacz linek z hakiem. Wystrzelimy go i zjedziemy po linie omijając strażników. Jeśli w ogóle zauważą linę to minie jakieś kilkanaście minut, przez które my już zdążymy przejść przez las. Jeżeli uda mi się zhakować zegarki strażników - już to zrobiłam - będziemy mogły obserwować ich pozycje przez GPS-a. 

- Bez urazy, ale wątpię, ponieważ już dużo osób tego próbowało, ale nikomu się nie udało.

- Obiecasz mi coś?

- Co?

- Nie mów nikomu co teraz zobaczysz - powiedziałam i wyciągnęłam komputer.

- Wiesz, że tu można mieć komputery, więc czemu mam nikomu o tym nie mówić?

- Nie o komputerze. Tylko o tym co na nim jest - odpaliłam i weszłam w jedną z aplikacji.

- O rany... - gapiła się na ekran z szeroko otwartymi oczami. - Masz już pełny dostęp do ich bazy danych. Ale jak?

- Dzięki wifi podłączyłam się do komputera dyrektora, złamanie firewalla zajęło mi mniej niż 20 minut - tak właściwie to 5. - Potem znalazłam hasło administratora i założyłam sobie konto na równych, a nawet wyższych uprawnieniach. Ukryłam je tak, by było niewidoczne dla innych osób. 

- Wow. Na serio jesteś dobra w te klocki. Gdzie się tego nauczyłaś?

- Trochę tu, trochę tam. Mam do tego naturalny talent. Dzięki GPS-owi będziemy mogły łatwo przejść przez las i szkołę. Zostaje tylko wieża. Nie możemy wejść po schodach, bo nas zauważą. Podpiąć liny też nie możemy, bo to usłyszą. Jedyną opcją jest to, żeby wspinać się po nogach wieży, ale to jest niebezpieczne.

- Sądzę, że dam radę, ale nie wiem co z tobą.

- Ja też sobie poradzę. Tylko jest mały problem.

- Jaki?

- Żeby nasz plan zadziałał musimy wykonać go dzisiejszej nocy, kiedy strażnicy nie będą zbytnio uważni.

***

Poszłyśmy do zbrojowni i wzięłyśmy linę z hakiem i dwie uprzęże. Z broni ja wybrałyśmy zwykłego Glocka 17, ponieważ nie będzie nam krępował ruchów. Przebrałyśmy się w stroje moro i czekałyśmy w moim pokoju na rozpoczęcie wyzwania. Zdecydowałyśmy się zaczekać kilka godzin, żeby przejść przez płot tuż przed zmianą straży. Kiedy wybiła 2 w nocy ruszyłyśmy po cichu do włazu na dach. Po drodze nikt nas nie zatrzymał, ponieważ monitorowałyśmy ich ruchy. 

Teraz zaczynała się trudniejsza część. Mamy tylko jeden strzał, ponieważ mogą nas usłyszeć. Ellie zdecydowała, że to ona będzie strzelać.

- Bądź ostrożna - przypomniałam. - Drugiej szansy nie będzie.

- Jasne - wystrzeliła. Lina przeleciała przez płot i zaczepiła się o drzewo. 

Przybiłyśmy sobie piątkę. Uprzednio zakładając uprzęże zjechałyśmy po niej na dół. Wylądowałyśmy cicho obok siebie. Rozejrzałyśmy się wokół, ale chyba nikt nie zauważył naszej małej przejażdżki. 

- Chodźmy dalej.

Przez kilka minut szłyśmy w ciszy, uważnie stawiając kroki. Nagle na moim zegarku włączył się alarm.

- Ellie, stój. Strażnicy są niedaleko. Musimy się ukryć.

- Ale gdzie?

- Jak to gdzie? Na drzewie.

Szybko weszłam na drzewo, a Ellie chwilę później siedziała obok mnie. Przyczajone czekałyśmy, aż strażnicy nas ominą i zeszłyśmy. Taka akcja potoczyła się kilka razy, ale jak na razie nasza obecność nadal nie została zauważona. Teraz musiałyśmy się tylko wspiąć na wieżę i "zabić" dwie osoby na niej. 

Podeszłyśmy do nóg. Trudno będzie się po nich wdrapywać, bo są niemal pionowe. Na szczęście mamy do tego sprzęt, w końcu przezorny zawsze ubezpieczony.

Gdy już byłyśmy na szczycie zaczęłam odliczać. 3... 2... 1... I obie na raz się podciągnęłyśmy strzelając do żołnierzy. Prze kilka chwil siedzieli nie rozumiejąc co się dzieje. 

- Gratulacje dziewczyny - powiedział jeden patrząc na nas. - Nikomu nie udało się zdobyć wieży w trakcie pierwszej nocy.

- Właśnie. Mało osób, w ogóle tu dochodzi, a jeśli tak to między nami zazwyczaj rozpętuje się strzelanina. A wam udało się nas zaskoczyć. Gratulacje.

- Dziękujemy - odezwała się Ellie. - To był plan Any.

- Ty jesteś A010M? - skinęłam głową. - Dyrektor mówił, żebyśmy na ciebie uważali, ale mimo uprzedzenia udało ci się nas zaskoczyć. Zaraz go poinformuję o waszym przybyciu. Ale może najpierw wejdźcie do środka, bo jeszcze spadniecie.

***

Po niecałej godzinie wróciłyśmy do ośrodka. Sam dyrektor po nas przyjechał. Ellie od razu poszła się położyć. A ja i Harry poszliśmy do jego gabinetu.

- Gratuluję udanej misji. Choć pewnie brałaś już udział w trudniejszych, co nie?

- Dzięki wielkie. Pozwolę sobie nie odpowiadać twoje na pytanie.

- Podjęłaś już decyzję?

- Tak. Jutro jej wszystko opowiem,

***

Witam wszystkich, którzy tu jeszcze są!

Jak sądzicie czy Ana podjęła dobrą decyzję postanawiając opowiedzieć wszystko Ellie?

Czy może jednak powinna zachować te informacje dla siebie?

Dajcie znać w komentarzach.

Mam nadzieję, że rozdział się podobał. 

Do napisania

Ana Avlynn






Agentka 00XOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz