Mitch

1.7K 68 12
                                    

Mitch, pamiętnik.

Mam na imię Mitch. Mam 19 lat. I nie mam rodziców. To  sumie od dawna. Odkąd skończyłem 13 lat. Byłem wtedy u jedynego z moich przyjaciół, Kevina, na urodzinach. Jak przystało na dwunaste urodziny nie było zabawy do białego rana, alkocholu itd. Było jedzenie muzyka... i trochę ludzi. Co nie zmienia faktu, żesiedziałem tam dość długo. Mój jedyny brat, Phillip, o pięć lat starszy ode mnie był wówczas ze swoją dziewczyną na mieście, czy coś w tym stylu. W każdym razie na randce. A moi rodzice? Byli w domu. Mama siedziała ze złamaną  nogą, a tata po prostu tam pracował. Phillip miał zabrać mnie od Kevina i zawieźć do naszego domu. Domu, jak to pięknie brzmi. Wtedy go mieliśmy. Kiedy podjechaliśmy, było już za późno. Przy wejściu stała straż pożarna, karetka i grupka ciekawskich sąsiadów. 

Dom spłonął, rodzice razem z nim. 

Uratowaliśmy się tylko ja i Phil. Więcej rodziny nie mamy. Na szczęście jako pełnoletni, mój brat dostał mieszknie zasiłkowe. Małe, ciasne i brzydkie jak cholera, ale nasze. Mieszkaliśmy tam najpierw we dwójkę; ja i on. Wtedy jeszcze mnie kochał, tak po bratersku. Żartowaliśmy razem, wymyślała różne przezwiska... Rekompensował mi brak przyjaciół i rodziców. Był kochanym, miłym bratem. Do czasu. Parę lat później, w wieku 18 lat postanowiłem powiedzieć mu prawdę. Myślałem, że zrozumie. Że dla niego nic to nie zmieni.

Zmieniło.

Powiedziałem mu. O wszystkim. O tym, że się ciąłem. O tym, że prawie popełniłem samobójstwo. To zrozumiał. Nie zrozumiał ostatniego; że jestem gejem. Bił mnie. Krzyczał, wyrzucił z mieszkania. Popadłem w depresję. Nadal nie mogę się pozbierać. Gdzie mieszkam? Tam, gdzie wcześniej. Z Phillem. Ale wracam do domu gdy śpi, a wychodzę zanim się obudzi. Idę gdziekolwiek. Do lasu, na przystanek, do parku. Tnę się. To jedyna ulga w moim cholernym, zawszałym życiu.

Bez miłości.

Bez rodziny.

Bez nikogo.

Sam, mały kruchy Mitch.

scomiche. PrzeciwieństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz