Biegłem długo. Trzy godziny, może cztery... Jestem wytrenowany, więc to nie problem, ale co się zmęczyłem, to moje. Zatrzymałem się dopiero w zakrytej alejce. Nigdy nie bywałem w tej części miasta, więc się nie orientuję, gdzie jestem. Ojciec nigdy nie pozwalał mi zabuszczać się w biedne dzielnice. Pogoda jest średnia. Wiatr wieje, słońce się schowało, zaraz zacznie lać...
Cholera, nie wziąłem telefonu! Super, jestem w części miasta w której nigdy nie byłem, nie mam przy sobie pieniędzy, nie znam tu nikogo, a co najgorsze - nie mam telefonu! Gorzej chyba nie może być. Postanowiłem, że wyjdę z uliczki i pójdę bardziej w stronę centrum, może tam spytam kogoś o drogę, chociaż jestem wykończony, a nie mam pieniędzy na taksówkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/36866854-288-k273234.jpg)
CZYTASZ
scomiche. Przeciwieństwa
FanfictionMitch mieszka na ulicy Scott w willi pod miastem Mitch jest znienawidzony przez brata Scott ma kochającą rodzinę Mitch ma rany Scott ma nowy samochód Spotykają się w szpitalu. I ta jedna piosenka połączy ich na zawsze.