Mitch, kino

368 39 13
                                    


Kiedy tylko weszliśmy do kina uświadomiłem sobie jak dawno tak właściwie tu nie byłem. Minęło tyle lat od jakichkolwiek moich rozrywek, wyjść czy spotkań ze znajomymi, pomijając oczywiście zakupy ze Scott'em czy poszukiwania Josha w lejącym się strumieniami deszczu (doprawdy, wspaniały sposób na spędzenie czasu). Ale oto właśnie stoimy w drzwiach kina próbując zdecydować się, na jaki film iść.

- Chcesz popcorn? - Scott odwrócił się od plakatów.

- Popcorn? - parsknąłem śmiechem - Nie wybraliśmy jeszcze filmu, geniuszu.

Pokręcił tylko głową i znów odwrócił się w tamtą stronę. Czasem zastanawiam się, gdzie ten człowiek ma głowę. Poprawiłem sweter i pociągnąłem go za rękaw, żeby zwrócił na mnie uwagę.

- Chodźmy na to - wskazałem na plakat, na którym kobieta w żółtej sukience i jakiś facet tańczyli na tle gwieździstego nieba - Wygląda ładnie.

- O Ryan Gosling! - ucieszył się - Był u nas na bankiecie jakiś czas temu... jak ten, mieszkałem jeszcze z rodziną i tak dalej.

Popatrzyłem na niego z niepokojem, ale nie wyglądał na zmartwionego przez raczej negatywne wspomnienia, a może to po prostu Ryan Gosling odwrócił jego uwagę. W każdym razie, mieliśmy chociaż wybrany film.

Zapłacił za bilety i poszliśmy w stronę jedzenia, uważając, żeby nie trzymać się za ręce. Nie tutaj i nie teraz.

- Chcesz coś? - zapytał wskazując na przekąski.

- Wszystko mi jedno - wzruszyłem ramionami - weźmy jakiś popcorn, wystarczy.

Scott kupił jeden duży popcorn i ruszyliśmy wreszcie w stronę sali.Film na szczęście jeszcze się nie zaczął, ale leciały reklamy, więc wszystkie światła były już zgaszone. Po omacku i potykając się o ludzi znaleźliśmy nasze miejsca, w jednym z tylnych rzędów. Na ekranie pojawił się wielki napis "La La Land" a wszyscy ucichli. Zaczęła się pierwsza piosenka, ale nie byłem w stanie się na niej skupić. Scott siedział zapatrzony w obraz, jakby znalazł już się w tamtym świecie, razem z Ryanem, Emmą i innymi aktorami, tak jakby on też śpiewał i tańczył ten pierwszy układ, a wszystko co było ważne gdzieś uleciało, bo oto liczyły się tylko perypetie głównych bohaterów.Zazdrościłem mu tego. Takiego nagłego przejścia, zapomnienia. Ja nigdy nie zapominałem o tym, co mnie otacza. Ulica nauczyła mnie, że jeśli zbytnio się rozmarzysz okradną cię i pobiją, a ty nie będziesz wiedział co się stało. Złapałem się na tym, że zamiast oglądać film, oglądałem jego. Jasne włosy, jasna cera, wysoki, muskularny... przeciwieństwo mnie, kruchego, niskiego chłopca z czarnymi włosami i... no dobra, teraz już bez czarnych włosów. Przejechałem dłonią po nowej fryzurze. Podobała mi się. Pokazywała, że uwolniłem się od wstydu i niepewności, akceptowałem siebie i miałem gdzieś czy inni też to zrobią.Nie do końca tak było, to fakt. Ale po części, tak. Na pewno bardziej niż parę miesięcy temu.


- Ej - jego głos wyrwał mnie z zamyślenia - Oglądasz?

- Tak, pewnie - odwróciłem głowę z powrotem w stronę ekranu.

- To co się dzieje? - zapytał podejrzliwie.

Poczułem, że moje policzki stają się czerwone, więc byłem niesamowicie wdzięczny za brak oświetlenia w kinie.

- Nie musimy oglądać, wiesz - szepnął

- Co innego można robić w kinie - powiedziałem jeszcze ciszej.

Zamiast odpowiedzi, a może w ramach jej, poczułem jego usta na moich. Nie powstrzymywałem go, wdychałem jego delikatny zapach i położyłem ręce na jego dłoniach. Odwzajemniłem pocałunek, już kompletnie nie zwracając uwagi na to, co dzieje się dookoła nas. Jego usta były delikatne, i przyjemne. Chciałem, żeby to trwało na zawsze, to była jedna z tych chwil, w których masz gdzieś czy to jest dobre, czy nie.

To jedna z tych chwil, w których nie myślisz o niczym ważnym, tylko o tym momencie.

" trwaj chwilo,
o chwilo, jesteś piękną!
Czyny dni moich czas przesilą,
u wrót wieczności klękną.
W przeczuciu szczęścia, w radosnym zachwycie,
stanąłem oto już na życia szczycie!" ["Faust" - Johann Wolfgang von Goethe]

I tak, poezja była jedna z tych rzeczy, które nie wyparowały mi teraz z głowy.

On sam był poezją. Był wszystkim, czym ja nie byłem i to było piękne.

Zanim zauważyłem, puścił, a ja ciężko oddychałem, próbując nabrać więcej powietrza, moje płuca nieprzyzwyczajone do tak długiego wstrzymywania oddechu. Ale wystarczyło jedno spojrzenie w jego stronę, a już wiedziałem, że chcę więcej.

Nachyliłem się jeszcze raz i mimo, że mój oddech nie zdążył się jeszcze uspokoić, już został przerwany. Ale tym razem to on położył swoje ręce na moim karku, przyciągając mnie bliżej, a ja czułem, że to najlepszy seans, na jakim byłem.

- Cholera - usłyszałem, jak tylko się od siebie oderwaliśmy.

Spojrzałem na niego pytająco, chociaż miałem ochotę powiedzieć to samo.

- Wysypałem popcorn - wyznał szeptem.

I nie wiem, czy to przez to, czy przez cały nastrój tej sytuacji, wybuchnąłem śmiechem powodując, że ludzie w kinie już całkiem nas znienawidzili.

- To było... - chciałem coś powiedzieć, ale nie do końca wiedziałem, jak opisać to, co właśnie się stało

Pokiwał tylko głową w odpowiedzi.

- Tak. To było.

- Czy możecie się uciszyć? - syknął ktoś z przodu - Niektórzy oglądają film a nie...

Popatrzyliśmy tylko na siebie i obaj wiedzieliśmy, że nie, nie możemy się uciszyć.


_

także ten

do następnego x

~ y

(poczytajcie sobie Goethego, świetny człowiek, świetne sztuki)




To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 04, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

scomiche. PrzeciwieństwaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz