|02| Gra w chowanego

822 70 42
                                    

Sen od zawsze był dla [_] ucieczką od rzeczywistości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Sen od zawsze był dla [_] ucieczką od rzeczywistości. Dlatego też, gdy tylko otworzyła oczy, poczuła bezlitosne uderzenie codziennej beznadziejności. Głowa bolała ją po częściowo nieprzespanej nocy, a oczy piekły przez wpadające prze okno ostre promienie słońca. Przekręcił się na drugi bok i z irytacją przykryła głowę kołdrą. Całe szczęście była sobota, więc mogła pozwolić sobie na rozwlekłe, długie wstawanie. Mogła. Tylko że [_] nie była typem osoby, która lubiła leniuchować cały dzień, bo czuła się wtedy jeszcze bardziej zmęczona i zniechęcona do robienia czegokolwiek. Wstawać wcześnie też nie lubiła, ale po dłuższym zastanowieniu doszła do wniosku, że w prawdzie mało czynności sprawia jej prawdziwą przyjemność. Nieliczną z nich było czytanie. Tak więc sięgnęła po leżącą obok łóżka książkę i otworzyła ją w miejscu, w którym ostatnio skończyła czytać.

Z czytania jednak wyszły nici, bo rozpoczynanie dnia od tak spokojnego, mało wymagającego fizycznie zajęcia nie dawało szansy się rozbudzić. Wygramoliła się z łóżka i rozłożyła na podłodze, by zrobić kilkanaście brzuszków. Z przyspieszonym oddechem poszła kuchni, by zrobić sobie kawy.

— Misiek, widziałeś gdzieś moją czarną bluzkę z długim rękawem? To ty ostatnio rozwieszałeś pranie. — [_] stała w drzwiach w samych ciemnoniebieskich jeansach i czarnym staniku. Takemitchy wiele razy mówił jej, żeby nie chodziła po domu tak ubrana, albo raczej rozebrana, bo czuje się przez to niekomfortowo, ale ona zawsze zbywała to odpowiedzią mówiącą, iż jeszcze pięć lub siedem lat temu brali wspólne kąpiele. No i jak to tak, własnej siostry się wstydzić?

Co prawda jeszcze miała tyle przyzwoitości, by od tak, bez żadnego ostrzeżenia nie wchodzić mu do łazienki, ale kto wie, jaki świetny pomysł mógłby wpaść jej jeszcze do głowy. Lepiej nie krakać.

Hanagaki nigdy bardziej się nad tym nie zastanawiał, bo byłoby to co najmniej dziwne i nieodpowiednie, ale gdyby miał obiektywnie określić, czy [_] jest atrakcyjna, odpowiedziałby bez wahania, że nie. Miała proste, lekko umięśnione uda i masywne łydki, a całościowo jej nogi przypominały raczej te należące do chłopaków, niż dziewcząt. Jej biodra były dość wąskie, a brzuch płaski, z ledwo widocznym wcięciem w talii. Biust był naprawdę mały, co we wcześniejszych latach sprawiało, iż dziewczyna spotykała się z niemiłymi żartami ze strony kolegów. Nazywali ją deską, na co ona odpowiadała: „Szkoda, że nie nosicie przezroczystych spodni. Wtedy ja miałabym się z czego pośmiać", czym szybko kończyła z nimi dyskusję. [_] była dumna. Owszem, miała wady, ale nikt nie mógł jej poniżyć. Nie, bo nie miał na to jej zgody. Takemitchy czasem myślał, że [_] prędzej byłaby dla niego miła przez cały dzień, niż pozwoliłaby komukolwiek siebie oczerniać, bądź się z niej naśmiewać. Nie to, co on.

— I gdzie patrzysz? — Usłyszał, gdy zapatrzył się w blady fragment skóry nad jej piersiami.

— Nie, nie! Nie widziałem! Nic nie widziałem! — kategorycznie zaprzeczał, machając chaotycznie kończynami.

𝙒𝙀 𝘼𝙍𝙀 𝙒𝙀𝘼𝙆  [draken x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz