Rzeczywistość j3bła mnie w twarz jak jeszcze nigdy dotąd, a że pisanie jest dla mnie jak terapia, to powracam. Dokończymy tę książkę.
Książka cały czas cieszyła się zainteresowaniem, dziękuję więc wszystkim czytelnikom, którzy czekali na ciąg dalszy. Ja też czekałam.
Zależy ci na nas.
Chodzi o mnie, czy o Mikey'a?
— Zawsze chodziło o Ciebie, Draken — dopowiedziała cichutko sama sobie, twarzą opadając na poduszki.
Przyjęcie do świadomości faktu, że zauroczyła się w Ryuguji'm była dla niej tak zawstydzająca, jakby co najmniej równała się z automatycznym wysłaniem chłopakowi wiadomości o treści "Podobasz mi się. Chcesz ze mną chodzić?".
Cała sytuacja była jej obca, niezrozumiała. Miała swoje lata, ale jeszcze nigdy nie miała okazji skonfrontować się z wylęgającymi się w jej brzuchu motylami, aktualnie rodzącymi się w odpowiedzi na każdą myśl związaną z Drakenem.
Nie sposób było je złapać, zadusić czy na stałe uśpić. Były poza jakakolwiek kontrolą i to szczerze przerażało [_].Jeszcze głupszym było to, że uświadomiła sobie ich istnienie dopiero w momencie w którym zaistniało duże zagrożenie swoistej utraty przez nią blondyna. Znaczne odsunięcie go od nastolatki, a taka możliwość, jakby będąca odstawieniem używki wywoływało w niej stan bliski paniki. Dotychczas nie miała pojęcia, że był dla niej tak ważny. Przerażało ją to — oznaczało, że go potrzebowała. Że w jakimś stopniu była od niego zależna, a potrzeba zawsze była słabością. [_] wystrzegała się tego, by jakiekolwiek posiadać.
Problemem były tylko to, że gdzieś tam w środku wiedziała, że przy nim czuje się kompletna. Odnosiła wrażenie, że jej istnienie ma głębszy sens, a jego obecność idealnie wypełnia wyrwę w jej duszy. Może to nie była miłość. Może egoistycznie chciała, by dalej tamował jej łzy. To wszystko było nie do pojęcia; nie dla jej młodzieńczego głupiego jeszcze umysłu.
Dziewczyna rozlała sok pomarańczowy do dwóch szklanek, z czego jedną podała Drakenowi, usadawiając się obok, na wolnym skrawku kanapy. Upiła parę łyków, podejrzliwie patrząc na blondyna.
CZYTASZ
𝙒𝙀 𝘼𝙍𝙀 𝙒𝙀𝘼𝙆 [draken x reader]
Fanfic"- Nawet nie wiesz, Takemitchy, jak bardzo mam sobie za złe to, że w porę nie zauważyłem jej cierpienia - wyszeptał Draken. - Gdybym tylko wiedział... - Nie obwiniaj się za to. Ona okłamała nas wszystkich. - Odwrócił wzrok. Przypomniał sobie jej su...