Tym razem na spotkanie Toman Takemitchy wyszedł sam. Nie oznaczało to jednak, że [_] nie miała się na nim zjawić. Postanowiła pojechać tam kolejnym pociągiem. Póki co, stojąc przed lustrem podzieliła włosy na dwie części i wolno odcięła jedną, potem ich drugą połowę tuż przy uchu. Nie czując ani grama żalu po utracie kilkudziesięciu centymetrów wspomnień, bez namysłu wyrzuciła je do kosza. Odłożyła nożyczki i odłożyła je na umywalkę. Odkręciła wodę i patrzyła, jak kilka pojedynczych, pozostawionych na niej włosów znika w spływie.
Po co to zrobiła? To nie tak, że wierzyła w to, że ścięcie włosów pozwoli jej stać się zupełnie inną osobą. Że w magiczny sposób odmieni ją i jej życie. Chodziło o coś innego — o chęć pozbycia się tej części siebie, która kojarzyła się jej, ale też innym z kobiecością; czyli poniekąd też ze słabością. Teraz wyglądała bardziej męsko, co z racji, iż chciała należeć do gangu, było jej zdecydowanie na rękę. Spojrzała w lustro, analizując rezultat swojej pracy. Mówiąc szczerze, wyglądało to beznadziejnie. By choć częściowo ukryć brak fryzjerskich umiejętności powywijała część kosmyków przy pomocy uprzednio rozgrzanej prostownicy. Do fryzjera, który naprawi te nieudolne próby skrócenia włosów pójdzie przy okazji. Teraz nie było czasu na przejmowanie się własnym wyglądem. Znów spojrzała w zwierciadło, lecz tym razem skupiła wzrok na swojej twarzy. Patrzyła na swoje odbicie pewnie, jakby to miało dodać jej odwagi przed czynem, którego miała się podjąć w ciągu następnej godziny. Absurdalnym, tak bardzo niepodobnym do niej występkiem. Stresowała się, to było nieuniknione, lecz ten strach paradoksalnie dodawał jej sił. Jak silny wiatr pchał do przodu. Pierwszy raz poczuła się tak, jakby szła zgodnie z jego kierunkiem. Nieistotne, czy silniejszy powiew miał wyrwać coś z jej rąk — była gotowa na poświęcenie. Jeśli taka była cena zmian, pozostawało jej tylko przyjąć ją z godnością.
Przy każdej następnej czynności towarzyszyło jej wyczuwalne napięcie. Suwak zamka bluzy wydał jakby głośniejszy dźwięk, a stawiane przez nią kroki zdawały się ciężkie, niemal odbijające się echem po całym pomieszczeniu. Może po prostu popadała w paranoję, ale to nieistotne. Póki miała w sobie odwagę by działać, była silna. Była przygotowana na każdą ewentualność — a przynajmniej tak kazała sobie myśleć. Otwierając jedną z szafek w swoim pokoju, zawahała się. Chwilę patrzyła na owijki, towarzyszące jej na każdym treningu, ale zrezygnowała z nich. W końcu tam nikt nie używał takich rzeczy. Będąc już w kuchni odkręciła kran, napełniając szklankę po brzegi. Wzięła kilka dużych łyków, a z nerwów stróżka wody wyśliznęła się spomiędzy jej warg. Powędrowała po żuchwie, kończąc swą podróż wsiąkając w szary materiał, tym samym pozostawiając po siebie mocno widoczną, mokrą plamkę. Odetchnęła głośno i wylała resztę cieczy do zlewu. Otarła usta wierzchem dłoni i wyszła z domu. W tych czterech ścianach zostawiła całą swoją niepewność.
CZYTASZ
𝙒𝙀 𝘼𝙍𝙀 𝙒𝙀𝘼𝙆 [draken x reader]
Fanfic"- Nawet nie wiesz, Takemitchy, jak bardzo mam sobie za złe to, że w porę nie zauważyłem jej cierpienia - wyszeptał Draken. - Gdybym tylko wiedział... - Nie obwiniaj się za to. Ona okłamała nas wszystkich. - Odwrócił wzrok. Przypomniał sobie jej su...