|19| Twierdza boleści

179 28 5
                                    

Gdy tylko się obudziła, do jej nozdrzy dotarł szpitalny zapach leków i płynów do dezynfekcji

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy tylko się obudziła, do jej nozdrzy dotarł szpitalny zapach leków i płynów do dezynfekcji. Patrzyła nieruchomo na brudnobiały sufit, gdy widmo niedawnych wydarzeń przemknęło przez jej myśli. Na czole sperlił się pot, a klatka piersiowa zdawała się być przygnieciona ogromnym kamieniem, utrudniającym oddychanie. Nie mogła się ruszyć. Coś jakby wirowało wokół niej, jakaś ciemna postać, a ona drżała pod szpitalną kołdrą i czekała, aż kolejny koszmar ustanie.

Gdzie jest Draken!? Chciała krzyknąć, jednak z jej gardła wydostało się jedynie ciche charczenie. Nagle, jakby odzyskała władzę nad własnym ciałem, gwałtownie podniosła się do siadu i rozejrzała po małej sali. Na sąsiednim łóżku leżał góra dziesięcioletni chłopiec. Spał, a przynajmniej tak się jej zdawało. Podniosła się na rękach, później ostrożnie wstała, chwyciła drążek stojaka od kroplówki, do której była podpięta i na bosych stopach uczyniła parę kroków w stronę wyjścia. Coś poszło jednak nie tak — zakręciło jej się w głowie, nogi odmówiły posłuszeństwa a dolne partie ciała krzyknęły bólem tak silnym, że do oczu nastolatki niemal napłynęły łzy. Głośno opadła na posadzkę, której chłód przypominał o samotności. Wtedy pojawiła się pielęgniarka — może czterdziestoletnia kobieta o wyrazie twarzy surowym, acz rozsądnym, jakby z niejednego pieca chleb jadła. Nie była jednak tak niemiła, jak podejrzewała [_], że będzie, z troską pytając się dziewczyny jak ta się czuje i czy czegoś nie potrzebuje. Jak miała się czuć? Szczególnie teraz, owiana współczującym, górującym nad nią spojrzeniem przypominającym jej koszmar w którym brała czynny udział.

Pomogła jej wrócić na łóżko, od którego dziewczyna chciała znaleźć się jak najdalej.

— Gdzie jest Draken? — spytała, ale zraz się poprawiła. — Ryuguji Ken, czy jest w tym szpitalu? Jak on się czuje? — Jej głos drżał, a oczy rozszerzone w strachu biegały w tą i w tamtą.

— Niestety nie mogę udzielać takich informacji. Powiadomię twoją rodzinę, że się wybudziłaś. Leż spokojnie. Odpoczywaj.

Po tych słowach wyszła, a [_] owiała bezradność. Znów spojrzała na chłopca, z którym dzieliła salę. Leżał w tej samej pozycji, w jakiej zastaął go parę chwil temu. Westchnęła i podciągnęła kołdrę pod samą szyję.

— [_]. Dziecko... — W drzwiach stanęła jej mama. Dziewczyna poczuła rosnącą w gardle gulę.

Kobieta podbiegła i przytuliła ją do siebie, a [_] owiał zapach matczynych perfum. Znów była małą dziewczynką, tulącą się do piersi rodzicielki. To, że własna matka przytuliła ją dopiero w takiej chwili sprawiło, że coś w jej wnętrzu roztrzaskało się jak szklana kula. Nastolatka wybuchnęła gorzkim płaczem. Nie liczył się leżący obok, zdezorientowany chłopiec, myśli matki czy stojący w drzwiach Takemitchy, sam powstrzymujący zbierające się w kącikach oczu łzy. Nie zobaczyła na jego policzku odciśniętej czerwienią kobiecej dłoni, póki nie podszedł do jej łóżka. Wtedy wyprosiła ich matkę mówiąc, że chce porozmawiać z bratem na osobności. Nie była pewna czemu, ale nie chciała rozmawiać o Drakenie przy matce. Wolała przemilczeć jego rolę w tym wszystkim. Nie chciała, by winiła i jego.

𝙒𝙀 𝘼𝙍𝙀 𝙒𝙀𝘼𝙆  [draken x reader]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz