Szczerze mówiąc, po tylu tygodniach, nawet już miesiącach obfitujących w ciszę między Hanagaki a Pachinem, dziewczyna nie spodziewała się jakiegokolwiek odzewu związanego z przysługą, którą miała chłopakowi wyświadczyć. Nie tyle o tym zapomniała, bo obawy o to, czego mógłby zażądać dręczyły ją przed snem częściej, niż była niemiła dla brata. Raczej odsunęła od siebie myśl, że chciałby od niej czegoś po tak długim czasie. Inaczej mówiąc, myślała, że to on o tym zapomniał. Dlatego też, gdy nastolatek odezwał się do niej właśnie w tej sprawie, ogarnęła ją lekka panika.
Chciał, by spotkali się w parku. Zdziwiło ją to, ale może nie była to przysługa do omówienia przez obdarte z uczuć wiadomości, bo wątpiła, że chodzi o pozbycie się potencjalnych dowodów takich jak screeny, bo te wcześniej wymienione przez nich wiadomości i tak były już dosadne i mogły przysporzyć im obu problemów.
Próbowała nie pokazywać niepokoju, który towarzyszył jej zawsze wtedy, gdy ktoś miał nad nią przewagę. Pachin bez wątpienia ją posiadał. Zamiast tego zacisnęła wargi i spojrzała na niego twardo.
— W ramach przysługi chcę, byś zdystansowała się od Mikey'ego i Drakena.
Teraz już [_] nie potrafiła ukryć zdenerwowania. Nie, po usłyszeniu tych imion w takim kontekście. Przełknęła ślinę, a stróżka potu spłynęła jej po skroni. Chłopak jednak, nie zważając na jej reakcję, mówił dalej.
— Nie chodzi mi o to, że jesteś dla nich złym towarzystwem czy Cię laska nie lubię, ale przez to, że sporo czasu spędzają z tobą, nie starcza im czasu by wychodzić ze starą paczką. — Powędrował myślami w przeszłość, gdzie założyciele wychodzili gdzieś razem, by powspominać początki tworzenia gangu średnio raz w tygodniu. Chciał, by było jak kiedyś. — Chyba nie proszę o tak wiele, prawda?
Chwilę stała w bezruchu, jakby nie rozumiejąc sensu wypowiedzianych przez niego słów. Gdy otrząsnęła się z transu, oznajmiła:
— Mogę to przemyśleć? Do środy dam ci odpowiedź.
Nadeszła środa, a ona dalej prowadziła zażartą dyskusję ze swoimi myślami.
Nie proszę o tak wiele, prawda?
Może i w istocie była to prawda. Chociaż nie. Dla niej było to wiele. Bardzo wiele. Mogłaby rzec, że było to dla niej wszystko. Ta dwójka blondwłosych osiłków była jej całym światem. Nie zrezygnowałaby z ich wspólnych wygłupów, docinek i wszystkiego, co robili razem. Byli jej przyjaciółmi — pierwszymi od kilku dobrych lat, a może nawet pierwszymi prawdziwymi, jakich zdobyła. Szczególnie Draken był osobą, która świadomie bądź też nie, zajęła stosunkowo ważne miejsce w jej życiu i nie potrafiła wyobrazić sobie tego, by ich spędzony wspólnie czas miał nie zostać pomnożony dziesiątki, jak nie setki razy, a zatrzymać się w tym momencie. To było dla niej nierealne, a jednak stanęła przed taką opcją.
Haruki mógł więc chcieć czegokolwiek. Dlaczego musiało zależeć mu akurat na tym samym, co jej? Zupełnie tak, jakby z premedytacją chciał wyrwać jej to, co najcenniejsze i to, czego strata zaboli ją najbardziej. Mimo tych skrajnie wrogich, negatywnych myśli, nie potrafiła przyjąć do wiadomości tego, że Pachin mógłby był tak wyrachowaną osobą. Może sama to sobie dopowiedziała, a wytłumaczenie, którym ją uraczył było szczere. To było teraz bez znaczenia. Musiała coś zrobić, zanim to on wziąłby się za wywiązywanie z umowy.
CZYTASZ
𝙒𝙀 𝘼𝙍𝙀 𝙒𝙀𝘼𝙆 [draken x reader]
Fanfiction"- Nawet nie wiesz, Takemitchy, jak bardzo mam sobie za złe to, że w porę nie zauważyłem jej cierpienia - wyszeptał Draken. - Gdybym tylko wiedział... - Nie obwiniaj się za to. Ona okłamała nas wszystkich. - Odwrócił wzrok. Przypomniał sobie jej su...