Czy mi znowu zaufasz?

201 8 3
                                    

*Nie wiem ile się tak przytulałem z Julią, ale uspokajało mnie to. Dlaczego ona tak ślicznie pachniała? Cholera... Idiota ze mnie*

J: Przepraszam jeszcze raz za wszystko -odparła.
Mc: Nie przepraszaj, to moja wina.
J: Nie twoja... A teraz gadaj kto cię tak pobił?
Mc: Wczoraj na imprezie się wdałem w bójkę hah.
J: No weź Maciej! Czy ty jesteś nienormalny!? Żeby bić się z de- znaczy z frajerami?
Mc: Ale biliśmy o ciebie. Wygrałem z pomocą czarka.
J: Świetnie! Jeszcze Czarek był potrzebny! No to po co idziesz na policję jak ty wdałeś się w bójkę?
Mc: Bo zobaczyłem ciebie.
J: *automatycznie Juli zaszalało serce w klatce piersiowej*
Mc: No chodź - pocałowałem ją.
J: Brakowało mi ciebie - Przytuliła mnie.

*Wziołem ją na ręce i wyniosłem z komisariatu, nie wiedząc, że Sonia została*

J: Maciek co ty robisz? Sonia tam została.
Mc: Dlaczego ty jesteś taka opiekuńcza?
J: A co wolałabyś niegrzeczną kotkę?😏
Mc: Tak, wolałbym.😏

*W tym momencie Sonia wyszła na dwór*

Pov Julia

S: O tu jesteś! Myślałam, że coś ci się stało. Hm, pogodziliście się?
J: Tak, a co?
S: Nic, tak ładnie ze sobą wyglądacie.
J: Haha.
Mc: Hah, to co? Chodźcie odprowadzę was.
S: Okej
Mc: Może odprowadzimy Sonie i pójdziemy do mnie?- szepnął mi na ucho.
J: Tak!- uśmiechnęłam się i posłałam krzywy uśmieszek.

*Gdy doszliśmy do naszego domu, otworzyłam drzwi i Sonia weszła do niego. Dałam jej klucz, ja miałam zapasowy, pożegnaliśmy się i poszliśmy w stronę Maćka domu*

J: Tęskniłam za tobą- przytuliłam się do jego ramienia.
Mc: Ja też i to bardzo.
J: Dalibyśmy radę wrócić do siebie Maciejos?
Mc: Nie wiem... Zastanawiałem się już nad tym.
J: I co?
Mc: ...
J: Dam Ci czas na przemyślenie, w końcu to moja wina...
Mc: ...

Pov Maciek

*W głębi duszy cholernie chciałem do niej wrócić, ale nie byłbym w stanie potem znieść naszego rozstania. Gdy byliśmy pod moim domem, wziełem kurtkę tej pięknej blondynki i popatrzyłem się głęboko w oczy. Jaka ona była śliczna... Ehm znaczy miała bardzo ładne oczy. Tak*

Mc: To czego się napijesz? Herbaty czy wody?
J: Herbaty, jest mi strasznie zimno.
Mc: Nie dziwię się. Tutaj zawsze jest zimno w jesień i jestem do tego przyzwyczajony, ale ty nie hah. Poczekaj - poszłem do mojego pokoju po bluzę i po koc - trzymaj - dałem jej bluzę i koc.
J: Dzięki... Kochasz mnie?
Mc: 😳 No na razie się rozstaliśmy to co mam ci powiedzieć.
J: Nie wiem... Dobra, to jednak było głupie pytanie...- przetarła dłonią policzek.
Mc: ...- nie wiedziałem jak odpowiedzieć.
No jasne że ją kochem, ale to nie najlepszy moment mówienia jej tego.
J: Pójdę do toalety - zaczęła dziwnie mówić.
Mc: Dobra.

Pov Julia
W rzeczywistości chciałam tam pobyć. Sama. Bez żadnej ludzkiej duszy obok. Poszłam do toalety i usiadłam na ziemi. Zaczęłam płakać. Płakać, płakać i płakać, że go straciłam.

Pov Maciek
Julia długo siedziała w tej łazience i postanowiłem, że zapukam.

Mc: Julia. Co jest?
J: Nic, nic naprawdę.
Mc: *Jaka to była ulga, że nic sobie nie zrobiła - kiedy wyjdziesz?
J: Wtedy kiedy będę chciała.
Mc: Acha...
J: A co chcesz?
Mc: Nic.
J:To po co się pytasz? Daj mi spokój!
Mc: Julcia...

*Wiedziałem... Zraniłem ją. Nie chciałem, ale się tak stało. Co miałem zrobić? W tym był problem. Nie wiedziałem... Julia wyszła po 2 minutach. Nie widziałem co robię, ale coś zrobiłem. Gdy Julia wyszła z łazienki wziełem ją w ramiona i poszłem na górę*

J: Maciek! Puść mnie!!!
Mc: Nie.
J: Proszeeee.
Mc: Nie.
J: No Maciek no!- waliła pięściami w moją klatkę piersiową.
Mc: Nie.

*Kiedy byłem w pokoju, położyłem ją na łóżku i usiadłem koło niej*

J: I co się tak gapisz?!
Mc: Nie gapie się.
J: Gapisz!

Hejka! Podoba wam się ten rozdział?
~Kaja~

Na skraju od miłości...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz