Rozdział 10 "Alone"

628 43 1
                                    

Z wielu depresyjnych memów, które oglądałam w internecie, kiedy zupełnie nie miałam co robić, dowiedziałam się, że najbardziej smutnym okresem, jest noc.

Kiedy to już jesteśmy gotowi, by narzucić na siebie wszystkie możliwe koce i poduszki, i po prostu zamknąć się na świat i udać to innego wymiaru, w którym twoje codzienne zmartwienia nie istnieją, to nie potrafisz. Noc wydaje się idealnym momentem na rozważenie tego, co będzie dla ciebie dobre w przyszłości oraz wszystkich „za i przeciw”. Kolejną rzeczą, której nauczyłam się w bogatej rodzinie jest to, że kiedy na prawdę nie masz na nic czasu i tylko wieczorem, kiedy leżysz w łóżku, masz moment na zastanowienie się i zapytanie samej siebie o wiele spraw, o których nie myślisz nawet przez chwilę, w biegu ciągłych zadań. Mając 14 lat napisałam wielkimi literami na suficie - „Jestem perfekcyjna”. Jak większość nastolatek miałam „kryzys”, a moja samoocena spadła prawie do zera, więc postanowiłam, że będzie to doskonały pomysł. Do teraz nie wiem, czy był on dobry, ale prawdą jest, że wyszłam z nastoletniej depresji, więc może nie powinnam narzekać. Teraz, kiedy miałam prawdziwe problemy, leżałam na łóżku i próbowałam dojść do tego, jaki był mój zamysł twórczy, kiedy grawerowałam to ścierwo na moim suficie, nic nie denerwowało mnie tak bardzo, jak to. Jak można być tak głupim, żeby napisać na ścianie, że jest się perfekcyjnym? Czy to jest normalne?

Nicole? - Usłyszałam głos mojej mamy. Tak bardzo, jak potrzebowałam jej w każdym trudnym momencie mojego życia, tak zawsze ją odtrącałam. Była i jest szaleńczo zakochana w moim ojcu, a ja jestem ostatnią osobą, która chciałaby ją zranić. 

Tak, mamo? - Spytałam i w szaleńczym tempie chowałam zasmarkane chusteczki pod poduszki. W myślach powtarzałam sobie tylko, że wszystko jest okej. Nigdy nie pytała się, czy może wejść, jeśli odpowiadałam, to znaczy, że żyje, a jeśli żyje, to nie robię nic, co chciałabym ukryć przed swoją matką. Święta zasada mówienia prawdy, była jeszcze bardziej święta ( o ile to jest możliwe ) dla mojej matki, niż w rzeczywistości. Ja natomiast wyznawałam zasadę braku kłamstwa, ale również braku potrzeby mówienia wszystkiego. Po za tym rozmowy z moją mamą zawsze wyglądały tak samo, nie zależnie od sytuacji. Ona pytała się, czy wszystko w porządku, ja zmyślałam, bądź też nie, mówiąc, że jest w jak najlepszym. Właściwie na tym się kończyło, kochałam ją, ale nie znała mnie, nigdy nie chciała poznać, tak samo, jak ojciec. Może nigdy nie chcieli mieć dzieci? W każdym razie, mojemu ojcu raczej to nie przeszkadzało. Od zawsze byłam idealnym łącznikiem, jeżeli chodzi o interesy, a od pewnego czasu zabawką do bicia. 

Od: Harry <3

Do: Ja

„Przepraszam, Nici, zachowałem się jak dupek”

Pomyślałam tylko, że nim jest i odpisałam.

Do:Harry <3

Od: Ja

„Tak, wybaczam ci.”

Od: Harry <3

Do: Ja

„Spotkajmy się. Będę czekał pod twoimi domem o 19.”

Nawet nie dał mi szansy, by odpowiedzieć, ale nie przejmowałam się tym, chciałam się z nim zobaczyć, dowiedzieć, co się dzieje.

*Harry*

 Nerwowo wybijałem rytm palcami, o karoserię mojego samochodu. Próbowałem przy okazji ułożyć jakąś melodię, ale oprócz zwyczajnego nucenia, nic nie przychodziło mi do głowy. Zwykle pisałem piosenki na poczekaniu, kiedy napadała mnie wena twórcza. Nawet jeśli zbyt bałem się, żeby ujawnić swój talent to i tak byłem zirytowany faktem, że nie napisałem nic od ostatniego tygodnia. To krótki czas, ale z reguły nie miałem najmniejszego problemu, żeby wymyślić coś codziennie, wtedy jednak moje myśli były zbyt rozbiegane, bym mógł je skleić w idealną całość. Kamyki, pod moimi butami zdawały się być bardzo interesujące, przynajmniej nie przypomniały mi o tym, że Nicole powinna już wyjść z domu. Była równo 19.15, spóźniała się już dobry kwadrans. Może po prostu nie chciała się ze mną widzieć? Mimo, że to nie w jej stylu, również rozważałem taką opcję, w końcu zachowałem się, bez zbędnych ceregieli, jak chuj. 

Harry! - Usłyszałem jej krzyk i szybko się odwróciłem. Z tonu jej głosu nie mogłem określić, czy ten krzyk był bardziej radosny, czy przestraszony. Jednak gdy podeszła bliżej jej wyraz twarzy wskazywał obojętność. Może czasami ukrywanie emocji wychodzi mi dobrze, ale ta sytuacja sprawiła mi ból, nawet jeśli zasłużyłem. 

Nicole, tęskniłem za tobą. - Palnąłem. Biorąc pod uwagę okoliczności, na serio nie mogłem powiedzieć nic głupszego. 

Tak, Hazz, ja też. - Uśmiechnęła się lekko, co odwzajemniłem. Nie spytałem, co ma zamiar robić, ale ona idąc w kierunku parku, wybrała za nam oboje. Nie odzywała się do mnie, może tak samo, jak ja chciała obmyślić plan doskonały? Mimo, że myślałem ( i to bardzo długo ) nad tym co jej powiem, to teraz miałem kompletną pustkę w głowię. Bo niby jak miałem się wytłumaczyć?

Za nim cokolwiek powiesz, chciałabym zacząć pierwsza. - Poprosiła, a ja skinąłem głową. - Nie wiem co się dzieje, Harry, na prawdę. Myślę, że zaczynam cię lubić, tak, jak lubić powinno się swojego męża. Nie chce tego zaprzepaścić, tym bardziej, że nie mamy dużego wyboru. Chciałabym być szczęśliwa i wierzę, że ty też. Jeśli nic do mnie nie czujesz, to po prostu to powiedź. - Ból w jej głosie dział na mnie strasznie, zalało mnie poczucie winy, a w tym napad gorąca. Miałem jej powiedzieć? Teraz, wszystko? 

To dość długa historia. - Zacząłem, mając nadzieję, że ją to zniechęci, ale ona tylko patrzyła na mnie wyczekująco.

Jak wiesz, kiedy miałem 10 lat mój ojciec odszedł ode mnie, mojej mamy i sióstr. To dość.. skomplikowane. Gemma miała wtedy 15 lat i pierwszego chłopaka, ja byłem typowym rozrabiaką, a Molly.. miała raka, Nicole. Był wielki, praktycznie w każdym miejscu w jej małym i słabym organizmie. Ojciec pił, bił moją mamę Gemme i mnie, odkąd dowiedzieliśmy się o chorobie Mols. Uważał, że to nasza wina. Nie wiem dlaczego, ale tak po prostu było. Molly była jego oczkiem w głowie, więc gdy jej stan się pogorszył on odszedł. Mówił, że nie może tego znieść, ale moja siostra nie umarła, lekarze dali jej więcej czasu, nie wiem, może ktoś tam na górze chciał, by jeszcze zobaczyła świat? W każdym razie żyła i miała się dość dobrze. 7 lat później poznałem moją dziewczynę, o czym też już wiesz. Wtedy był już z nami mój ojczym, mama wyszła za niego nie długo po odejściu taty. Po tym, jak ona, kolejna osoba na której mi zależało, odeszła popadłem w, krótko mówiąc, nałóg alkoholowy. Piłem tak, by nie pamiętać niczego. I tak przez cały rok, od odejścia May. Moi przyjaciele mnie z tego wyciągnęli, bo matki i ojczyma nie obchodziło to, jak się mam i jaki jestem. Ja.. nie dzwoniłem, bo.. Nicole, ona umarła. Moja mała Molly, ona miała tylko 15 lat! 15, pieprzonych, lat! - Z moich oczu leją się łzy, których nie potrafię zamaskować. Jak bardzo bym chciał, nie potrafię powstrzymać emocji, które targają mną, gdy o niej myślę. Była moją małą siostrzyczką, tak mądrą, piękną i bezinteresowną. Idealną. Płaczę, dopóki nie słyszę głosu Nicole, mojego anioła, który zawsze czuwa przy mnie, nawet jeśli o tym nie wie. Bo myśl o niej zawsze mnie ratuje.

Nie płacz, Harry. Jedyną rzeczą, jakiej nauczyłam się wystarczająco dobrze, jest to, że nigdy nie warto być sam, a ty masz mnie i zawsze będziesz miał. 

* * * * * 

Taki trochę ckliwy i kiepski, 

pisany na szybko, ale mam nadzieję, że się spodoba.

Opinię wyrażajcie w komentarzach :D

no bo ten, motywacja, kochani, motywacja

a tak btw

co ten Harry płacze?

Nicole go uspokoi, no nie ma co

Order || hs.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz