Rozdział 7 "We don't have a time for this."

583 36 0
                                    

   WAŻNA NOTKA POD ROZDZIAŁEM :))

   - Kurwa. - Syczę i schylam się by podnieść, jak się okazuje, zniszczonego iPhone. Cała przednia szybka jest zbita, co tylko wzmaga moją irytację na chłopaka stojącego w progu. Wiem, że nie powinnam się na niego złościć. Sama się sobie dziwię, że nie wyszłam, zanim Harry się obudził, ale pewnie to dlatego, że za cholerę nie mogłam znaleźć wyjścia z tego domu! Mimo to, nie potrafię opanować swoich emocji i robię się cała czerwona. Mam ochotę go uderzyć, choć nawet nie wiem za co. 

- Po co tu przyszedłeś? - Pytam głupio. Przecież to jego dom!

- Przeprosić. - Mówi, widocznie nie zwracając uwagi na mój nie grzeczny ton. 

- Nie zachowałem się tak, jak powinienem. - Tłumaczy dalej. - Nicole, lubię cię, ale cała ta sytuacja odrobinę mnie przerasta. - Mówi, a ja kiwam głową. Ma rację - jak zwykle. Od małego byłam przygotowana na taką sytuację, a poza tym Harry na prawdę mi się podobał i nawet gdybym miała cokolwiek do powiedzenia w tej sytuacji, raczej zgodziłabym się na ślub. 

 - Nie, to ja przepraszam. jestem idiotką. Wydawało mi się, że skoro ja nie mam z tym problemu to ty też nie będziesz mieć. - Przyznaje się, a ja unosi brwi.

- Nie rozumiem. - Mówi.

- Ten nasz ślub.. Cóż, nie przeszkadza mi. - Wyrzucam z siebie, a on patrzy się na mnie zaskoczony. Przez tydzień naszej znajomości udało mi się zauważyć, że nikt nie ukrywa tak dobrze emocji, jak robi to Harry. Drapię się w kark, jakby chciał pokazać mi, jak wiele trudu sprawia mu odpowiedzenie, na niezadane pytanie.

- Nicole, nie chodzi o to, że ten ślub mi przeszkadza, że przeszkadzasz mi ty. Ja po prostu.. - zaczyna.

- Opowiedź mi o niej. - Przerywam mu, a on sprawia wrażenie jeszcze bardziej zdzwionego, niż wcześniej.

- Miała na imię May. - Poddaje się i siada na kanapie, obok mnie. - Była ode mnie dwa lata młodsza, chodziła ze mną do szkoły. Musisz wiedzieć, że wszystko co ma jakiekolwiek, nawet najmniejsze, znaczenie dla mojej rodziny, musi mieć pieniądzę. Bez nich jesteś niczym i nikim. A May nie była bogata. Była najlepszą rzeczą, jaką mnie spotkała, dla mnie była warta oddania wszystkiego, czego miałem. Dla moich rodziców była kimś, za kim nie dali by nawet centa. Dopięli swego. Nie wiem, jaka była prawda. Czy od początku jej o to chodziło, czy zmusili ją do tego moi rodzicę. W każdym razie May okradła mnie i wyjechała z miasta. - Kończy. Mina Harrego nadal jest zbolała, jakby jego uczucia odżyły na nowo, albo jakby bił się z myślami, chciał powiedzieć coś jeszcze. 

- Kiedy to było? - Pytam.

- Trzy lata temu. - Odpowiada i zaciska zęby. - Wiesz, Nici, całe nasze życie jest ustawione. Jeśli kiedyś nasi rodzicę będą chcieli, żebyśmy się rozeszli - będziemy musięli to zrobić. Nie ważne, czy będziemy szaleńczo zakochani, czy będziemy obrzydzeni nawet spojrzeniem na siebie. 

- Wiem o tym. Do ślubu został tydzień, obawiam się, że nie mamy na to czasu.

----

  Wracając do domu zastanawiam się nad tym, co powiedział Harry. Ma rację, zawszę będziemy uzależnieni od tego, czego chcą nasze matki i ojcowie. Mimo wszystko boli mnie to, że nawet nie próbuję mnie poznać! Moglibyśmy być razem szczęśliwi, gdyby tylko chciał, gdyby tylko spróbował.

* Harry * 

  Siedzę w barze od piętnastu minut i zastanawiam się, czy powinnienem się napić. Ból, który odczuwam po opowiedzeniu Nicole historii o mojej byłej dziewczynie oraz mina Wood, kiedy skończyłem, cały czas odtwarza się w mojej pamięci. Nie powinnienem pić, nawet jeśli pomaga mi to zapomnieć. Muszę pamiętać o tym, co mówili moi przyjaciele - nie potrzebuję tego, jestem ponad to. W końcu podnoszę się z niewygodnego krzesła przy płycie barowej i wychodzę ze stęchłego pomieszczenia. Świeże powietrze stanowi miłą odmianę, gdyż ostatnio wdycham sam dym papierosowy i odór alkoholowy. Wzdycham i rozglądam się w poszukiwaniu samochodu. Nawet nie wiem, po co go wziąłem, skoro i tak planowałem się upić. Pewnie podświadomie wiedziałem, że tego nie zrobię. Za bardzo się bałem, że wróci to, co tak długo ukrywałem.

****

Jezu, przepraszam bardzo ;(

Jestem straszna, okropna, mówcie co chcecie, bo zasługuje!

Rozdział nie jest długi, ale chciałam go skończyć w jakimś w miarę fajnym momencie xd

Następny postaram się dodać, jak najszybciej i obiecuję, że nie będziecie musięli czekać całej wieczności ;p

Order || hs.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz