XXI

75 7 13
                                    

Czułam jak moje płuca się kurczą od braku odpowiedniej ilości tlenu. Powoli zaczynałam się dusić. Z całych sił próbowałam złapać oddech. Jak przez mgłę słyszałam głos Eryka. Bałam się otworzyć oczy. Nie, ja byłam przerażona, że uchylę powieki i będę w świecie, w którym go już nie ma... Znowu obudzę się w szarej rzeczywistości, w łóżku z moim mężem, na którego nie zasługuję. Ponownie zobaczę jego uśmiechniętą twarz, a ja będę udawać jakie to mam wspaniałe życie. Jestem pierdoloną oszustką. Oszukuję go, moje dzieci i teściów. Wszystkich...

Czułam, jak ktoś szarpie mnie za rękę, a ja dalej stałam po środku niczego. Widziałam Smitha, bawił się z blondwłosym chłopczykiem, który wołał do niego „Tato". W tym momencie nie byłam pewna, czy w ogóle jeszcze oddycham. To mogło być nasze dziecko, a ja to wszystko zniszczyłam. Mój egoizm nie pozwolił mi go kochać...

Dopiero teraz wyrwałam się ze snu. Łapczywie wdychałam powietrze, starając się jak najwięcej dostarczyć go do płuc. Obraz miałam zamazany, przez łzy w moich oczach. Po chwili zorientowałam się, że siedzę w aucie. Obok mnie siedzi wystraszony Smith, usilnie stara się mi coś wytłumaczyć. Jestem oszołomiona, na ślepo szukam klamki. Z trudem opuściłam auto. Przez emocje ledwo stałam na nogach, dygotałam przez płacz. Trzęsącymi rękami wyciągnęłam telefon, sprawdzając na nim datę. Czwartek, 7 luty 2022. Rytm mojego serca przyspieszył, oddech stał się cięższy i świadomość, że wszystko co się wydarzyło było snem. Pierdolonym snem...

Stałam na poboczu, dalej nie zwracając uwagi na Smitha, który krzyczał do mnie jakieś niezrozumiałe zdania. Wiedziałam, co musiałam zrobić i jeżeli dalej mam szansę, nie zmarnuję jej. Bez zastanowienia wybrałam numer.

-Dzień dobry, dodzwoniła się pani do firmy Nirris. W czym mogę
pomóc? -Przesłodzony głos zabrzmiał po drugiej stronie.
-Frank Nilsson, proszę mnie z nim połączyć.
-Mogę poznać pani godność? Zostawię wiadomość szefowi. Właśnie ma spotkanie.
-Posłuchaj mnie. Masz ruszyć się zza biurka, wejść do jego gabinetu i powiedzieć, że ma dwie minuty na odebranie mojego telefonu. -Nie mogę stracić szansy, którą podarował mi los.
-Spokojnie, pani godność?
-Julia Fox. Jasne? Ma pani pół minuty. -Po drugiej stronie usłyszałam niespokojny oddech sekretarki, a po chwili rozmowa została przekierowana na inną linię.

-Panno Fox, następnym razem może pani nie doprowadzać mojej sekretarki do stanu przedzawałowego?
-Mam propozycję, która powinna doprowadzić cię do wybuchu euforii. Mianowicie, sprzedam Tobie firmę. Mam świadomość, jak bardzo chcesz kupić te udziały. Cenę wyjściową pomóż dwa razy i firma jest twoja.
-Wybacz mi słownictwo, ale pojebało Cię.
-Ty chcesz tę firmę, ja nie. To już zależy od Ciebie, czy ją posiądziesz.
-Zgadzam się. Kiedy podpiszemy papiery?
-Za godzinę będę w firmie. Kasa ma być już na koncie. Wiesz, że dotrzymuję słowa.
-Miło się robi z tobą interesy. Zaraz zrobię przelew. Do zobaczenia.
-Do widzenia.

Spojrzałam w rozsierdzone zielone tęczówki, które z wielką chęcią chciałyby mnie zabić.

-O widzę, że w końcu z łaski swojej potrafiłaś na mnie zwrócić uwagę! Więc skoro znalazłaś czas dla mnie w swoim grafiku, to powiedz mi, co się kurwa stało w aucie i chwilę temu? -Czarnowłosy wręcz krzyczał. Nie potrafiłam opanować emocji, kiedy patrzyłam w jego oczy. Czuję, jakbym cofnęła się jedenaście lat do przodu. Obserwuję jego twarz, malutki pieprzyk obok lewej brwi. Delikatnie zadarty nos. Przyglądam się mu i mam złudzenie jakbym poznawała go od nowa... Łzy płynęły po moich polikach. -Hejj, skarbie,
co się stało?! -Zrobił kilka kroków do mnie i starł z zaczerwienionych policzków łzy. Chwycił mnie w talii, a ja ufnie wtuliłam się w niego.
-Eryk, obiecaj mi, że mnie nie zostawisz, że nie umrzesz. Słyszysz?! Kurwa, kocham Cię, słyszysz?! Kocham Cię. -Moje ciało zaczęło się trząść na wspomnienie ze snu. Wystrzał broni i ciało Eryka...
-Kochanie, spokojnie, co Ci się takiego śniło? -Jego silne ramiona otaczały mnie w talii.
-Śniło mi się, że Nilsson Cię zabił-ł. Zrobił to, bo nie c-chciałam sprzedać firmy. Zabił Cię, a ja nie zdążyłam powiedzieć Ci tego co czu-uje. On się tylko śmiał. Nie mogłam pogodzić się z twoją strat-ą. Zniknęłam, wyprowadziłam się i otworzyłam małą kwiaciarnię. Jedyny kontakt miałam ze Świstakiem. Co roku spotykaliśmy się w dzień twojej śmierci, pojąc się whisky. Wyszłam za mąż, miałam dwójkę dzieci, ale nigdy nie potrafiłam ich pokochać... Był tak realistyczny. -Łkałam w jego klatkę.
-Ja też Cię kocham i nigdy Cię nie zostawię. To dlatego sprzedałaś
firmę? -Jego dłoń subtelnie gładziła moje plecy.
-Wiem, że mnie kochasz. Jak myślałeś, że spałam, powiedziałeś te dwa magiczne słowa. Zaraz musimy się zbierać i jechać do firmy.
-Słyszałaś i mi nie odpowiedziałaś?
-Kochanie, przestań. -Delikatnie ucałowałam usta Smitha.
-Mhm. -Smith błądził dłońmi po moim ciele. -Hej, a ty gdzie idziesz?
-Mam być w firmie za pół godziny, musimy się pospieszyć, dokończymy to w domu. -Smith jedynie uśmiechnął się na moje słowa i gestem ręki mnie pospieszył.

Jeden dzień odbiegający od normy...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz