MAYA 12:00 AM 25 LIPCA
Siedziałam w mojej ulubionej kawiarni na rogu obok szkoły. Skoro już wyszłam ze szkoły nie mam zamiaru do niej wracać. Piłam ulubioną kawę patrząc jak mocno pada na dworze, przy okazji chowałam się przed deszczem. Zadzwonił mój telefon.
- Halo? - powiedziałam do słuchawki
- Dzień dobry moje imię Alexander Smith Dyrektor szkoły ****** czy przy telefonie jest Maya Hashimari z klasy *?
miałam przerąbane, nie odezwałam się. Rozłączyłam sie i schowałam telefon, dostałam wiadomość.
Dzwonie po twoich rodziców, proszę natychmiast stawić się w szkole albo poniesiesz konsekwencje
Gorzej być nie mogło, wstałam z miejsca zapłaciłam za kawę i wyszłam z kawiarni. Nie, nie wracałam do szkoły idę do domu. Rodzice pewnie już jadą mnie szukać, jestem zdecydowanie za blisko szkoły muszę się ewakuować jak najdalej. Ale żeby trafić do domu muszę przejść obok szkoły w końcu jestem na końcu ulicy. Szłam przed siebie, nie musiałam się rozglądać za ludźmi bo i tak nikogo nie było. Puściłam sobie muzyczkę na słuchawkach i szłam w jej rytm, krople deszczu spadały na moje prawie, że czarne włosy czułam podmuchy wiatru, było naprawdę przyjemnie. Z mojego transu wyrwał mnie głos
- Maya! co ty wyprawiasz!
Głos mojej okropnej matki, nienawidziłam go. Była zła. Bardzo zła, nie pozostało mi nic jak tylko uciekać. Zrobiłam w tył zwrot i zaczęłam biec, spojrzałam na niebo. Ciemne chumry zrobiły się prawie czarne a deszcze padał jeszcze mocniej niż chwilę temu. Szybko spojrzałam na droge czy nic nie jedzie, obejrzałam się za się siebie żeby zobaczyć matkę która krzyczy na ojca, że ma mnie gonić. Zaśmiałam się pod nosem, nikt nie umiał lepiej biegać odemnie. Czułam się jak w pościgu, chyba nie będą wzywać policji prawda? Jako, że to był koniec ulicy pomyśleli sobie, że nie mam gdzie uciekać ale się mylą. Zobaczyłam Tatę i mamę Felixa oni chyba mnie też.
- Dzień dobry! - krzykłam i biegłam dalej
Ojciec biegł za mną a mama jechała samochodem, prawdziwy pościg tylko, że bez policji. Byłam na końcu drogi ale nie mogłam się poddać. Na końcu znajdował się dom, postanowiłam zaryzykować i przeskoczyłam przez płot. Tak skoczyłam i wylądowałam w kałuży błota, ble. Rozejrzałam się za wyjściem ale go nie widziałam, musiałam zrobić hałas, bo nagle jakiś chłopak wybiegł na swój ogródek.
- Kim ty jesteś! co tu robisz?! - zapytał
- przpraszam najmocniej! uciekam przez rodzicami - powiedziałam próbując nie upaść znów w kałużę
- wejdź - powiedział i zaprosił mnie do środka - i tak nie mam nic do stracenia
Weszliśmy do środka i odrazu wiedziałam gdzie jestem. Na kanapie leżał a może raczej spał, Felix. Jakim cudem mieszka tak blisko? Zdjęłam buty po czym chłopak pokazał mi łazienke. Na całe szczęście byłam przygotowana na takie rzeczy i miałam ubrania na przebranie. Tak więc się przebrałam i wyszłam z łazienki.
- Powiedz mi skąd znasz Felixa? - zapytałam podchodząc do niego
- a skąd ty go znasz? - odpowiedział pytaniem na pytanie
- okej czyli tak się bawimy - usiadłam na blacie kuchennym - znałam się z Kaiem bardzo dobrze dla tego go znam, teraz twoja kolej
- napisałem do niego niedawno i tak się poznaliśmy - powiedział nalewając herbatę do kubka - trzymaj - podał mi kubek z gorącą herbatą

CZYTASZ
a co jeśli umrę?- BL story
Romance17-letni Felix po śmierci swojego najlepszego przyjaciela chowa się w domu. Nie chcę widzieć nikogo, nawet swoich rodziców. Przez 3 lata uważał, że jego życie nie ma sensu bez jego przyjaciela lecz wtedy pojawił się on...