ROZDZIAŁ DWUNASTY

234 9 15
                                    

FELIX 2:30 AM 28 LIPCA

obudziłem się przez mój okropny koszmar, znowu Kai... Wszędzie tylko Kai i Kai! Przestań o nim myśleć! Ughhh mam tego wszystkiego dość !!

MICHAEL 2:30 AM 28 LIPCA

Zadzwonił mi telefon, jako iż nie mam go wyciszonego na noc to się nie dziwie. Kto może dzwonić o takiej porze? Albo Felix albo Maya, spojrzałem na ekran.

- halo? - powiedziałem do słuchawki

- hej - usłyszałem z drugiej strony

- wiesz jestem trochę zaspany, kto mówi ? - zapytałem

- nikt ważny mam tylko jedno pytanie - powiedziała nieznana mi osoba - jesteś pewien że z Felixem wszystko w porządku?

- o czym ty mówisz ? - nie miałem zielonego pojęcia o co jej chodzi

- lepiej idź sprawdzić czy z twoim chłopakiem wszystko gra - usłyszałem cichy chichot po czym ten ktoś się rozłączył

Nie wiedziałem o co chodzi, sprawdzić czy z Felixem wszystko w porządku? Z czym to ma związek. Pewnie ktoś sobie robi żarty, ludzie naprawdę są porąbani. Spojrzałem na godzine

- że im się chce dzwonić o takiej godzinie - westchnąłem i odłożyłem telefon na szafkę obok łóżka

Zamknąłem oczy i próbowałem dalej zasnąć, lecz znowu rozległ się dźwięk z telefonu. Wziąłem go do ręki i przeczytałem wiadomość.

- naprawdę nie zamierzasz sprawdzić co u niego? Nie sądzisz że rano będzie za późno?

Co ten człowiek wyprawia, niby żarty żartami ale szybko wybrałem numer do Felixa, nikt nie odebrał. Wiadome było że nie odbierze jest druga w nocy! Szlag co ja mam z tym zrobić? Będą mnie prześladować czy co?
Wstałem z łóżka i spojrzałem przez okno, lampa świeciła prosto na coś, a raczej na kogoś. Stał i patrzył się w moje okno, było to przerażające. Szybko je zasłoniłem i odsunąłem się trochę, po chwili znowu podszedłem do okna i tym razem nikogo nie było. Cholera nie mam wyboru, zbiegłem na dół po schodach jak cicho mogłem ubrałem buty i odkluczyłem dom. Zanim nacisnąłem klamkę poczułem dreszcze, przełknąłem ślinę po czym otworzyłem drzwi. Rozejrzałem się dookoła czy nikogo nie ma, szybko zakluczyłem drzwi i ruszyłem pieszo w stronę domu Felixa.

Było zimno i to nawet bardzo, deszcze trochę padało a ja bałem się o życie swoje jak i Felixa. Czy to moment w którym główna postać umiera a jej kochanek rozpacza? Nie! Nie jesteś w fikcji Michael ogarnij się. Gdy byłem bliżej lasu zwolniłem kroku, nie wiem czy chce tam wchodzić sam. Zadzwoniłem do Mai mając nadzieję że uzyskam jakieś wsparcie, lecz nici nikt nie odebrał. Pewnie śpi szlag by to trafił. Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem przed siebie, na początku było w porządku szedłem normlanie przez las w ciemnościach. Gdy byłem mniej więcej w połowie usłyszałem szelest, odwróciłem się, rozejrzałem dookoła lecz niczego ani nikogo nie było. Przyśpieszyłem trochę kroku, czułem jak ktoś chodzi mi po piętach. Znowu usłyszałem szelest, tym razem nie obróciłem się tylko zacząłem biec przed siebie. Nawet nie wiem ile już tak biegnę, poprostu przed siebie jak najdalej z tego okropnego miejsca. Zobaczyłem czerwone bloki i zacząłem biec jeszcze szybciej, jeszcze nigdy się tak nie spociłem. Szybko się odwróciłem i wszedłem do bloku Felixa, podszedłem pod jego drzwi. Numer 12, grzecznie zapukałem i nie ma odpowiedzi, to raczej oczywiste ale przypomniało mi się, że Felix jakimś cudem zostawił swoje klucze u mnie w domu. Wyciągnąłem je i włożyłem w zamek, powoli przekręciłem klucz a drzwi się otworzyły. Po cichu wszedłem do środka starając nie zrobić żadnego hałasu, zamknąłem za sobą drzwi i ruszyłem w stronę pokoju Felixa. Otworzyłem je i podszedłem do jego łóżka żeby zobaczyć, że nikogo na nim nie ma. Co to ma znaczyć ? Może poszedł do łazienki? Wyszedłem z jego pokoju i ruszyłem z stronę łazienki ale nagle poczułem powiew wiatru. Udałem się w tą stronę i zobaczyłem postać stojącą na balkonie, jej włosy rozwiewał wiatr. Stanąłem za postacią i przyjrzałem jej się,
tak to on ten dla którego tu przyszedłem..

FELIX 2:57 AM 28 LIPCA

Kocham siedzieć na balkonie kiedy mnie coś dręczy, wiatr teraz przyjemnie wieje i rozwiewa mi włosy. Czuję się wtedy naprawdę przyjemnie, zamknąłem oczy i uśmiechnąłem się do książyca. Był wyjątkowo piękny dzisiaj, westchnąłem poczułem ulgę. Mogę wracać do pokoju i na spokojnie położyć się spać. Odwróciłem się i zobaczyłem jakąś postać stojacą przed wejściem do balkonu, bardzo się przestraszyłem, krzykłem i zrobiłem kroki w tył tak, że prawie wyleciałem przez barierkę. Zamknąłem oczy czkając na upadek lecz jakieś silne ręce chwyciły mnie za talie i podnosły. Otworzyłem oczy, żeby tylko zobaczyć mojego chłopaka uśmiechniętego od ucha do ucha.

- czy ty do reszty oszalałeś?! - krzyknąłem na niego - skąd ty tu? Dlaczego mnie straszysz po nocach? Chciałeś mnie zabić? - próbowałem się wyrwać z jego uścisku ale był zbyt mocny

- no już spokojnie - pogłaskał mnie po głowie co mnie trochę uspokoiło - nie odebrałeś telefonu więc przyszedłem osobiście - uśmiechnął się

- po co dzwoniłeś do mnie o drugiej w nocy?! - nadal byłem zły - i jak ty tu wszedłeś ?

- Lixie uspokój się, po pierwsze dzwoniłem bo stało się coś niepokojącego a po drugie zostawiłeś u mnie klucze więc wszedłem

- co niepokojącego? - udało mi się wyrwać z jego uścisku

- zaraz ci wszystko opowiem, chodźmy do twojego pokoju

Usiedliśmy w moim pokoju, Michael wyglądał na smutnego. Położyłem swoją głowę na jego ramieniu i spojrzałem na niego a on na mnie.

- co się dzieje ? - zapytałem z troską w głosie

- jakiś obcy numer dzwonił do mnie dzisiaj o drugiej w nocy

- no i? Co ja mam z tym wspólnego?

- właśnie mówił o tobie - spojrzał na mnie

- o mnie? Co takiego mówił ?

- kazał mi sprawdzić czy wszystko z tobą w porządku i się śmiał, po czym jakiś gościu stał mi pod oknem, zaczynam się powoli bać tego wszystkiego - przytuliłem chłopaka i wtuliłem się w jego ramię

- nie rozumiem dlaczego ktoś by miał ci mówić takie rzeczy ? Ze mną wszystko okej nie wiem o co mu chodziło, czy działo się coś jeszcze ? - zapytałem

- gdy szedłem do ciebie czułem jakby ktoś szedł za mną słyszałem szelesty i inne rzeczy

- gdzie dokładnie?

- w lesie - zamknął oczy i czułem że zasypia

Po tym co usłyszałem od Michaela, nie dałem mu odpowiedzi. Nie chce żeby coś się mu stało więc wtulony w niego położyłem się na łóżku i pozwoliłem sobie zasnąć.

MICHAEL 8:03 AM 28 LIPIEC

Obudziłem się w ramionach mojego chłopaka, czułem bicie jego serca. Podniosłem się do pozycji siedzącej i chwyciłem telefon w rękę, pierwsza rzecz jaką rzuciła mi się w oczy to jedna wiadomość. Otwarłem ją

- ciesz się, że dotarłeś na czas inaczej nie byłoby tak kolorowo

Odrazu wyłączyłem telefon i spojrzałem na Felixa, śpi i to chyba dobrze. Odetchnąłem z ulgą i rzuciłem się spowrotem na łóżko, zakryłem twarz moim rękoma i myślałem co się może zdarzyć. W głowie miałem najczarniejsze scenariusze, nie chciałem o tym myśleć ale musiałem. Może powinieniem powiedzieć o tym rodzicom? Albo na policji? Nie mam pojęcia co robić w końcu mam tylko 18 lat nadal jestem dzieckiem. Spojrzałem kątem okna na śpiącego Felixa obok mnie, dotknąłem jego policzek. Jest naprawdę śliczny, co ja bym bez ciebie zrobił. Uśmiechnąłem się do siebie mając nadzieję, że te wszystkie złe rzeczy to tylko sen i wszystko minie. Miałem też nadzieję, że mi i Felixowi nic nie grozi, przecież nie chodzi za mną jakiś morderca haha.

Lecz któż to wie?

KONIECCC mam nadzieję, że trzymam w napięciu haha jest aktualnie 23 i dalej mam wene do pisania leczzz już mi się nie chce LOL dobranoc wszystkich bayuu <3333
1217 słów

a co jeśli umrę?- BL storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz