Dziesięcioletnia dziewczynka zarzuciła swoje dwa warkoczyki na plecy i cicho westchnęła. Od paru minut szukała nożyczek. Potrzebowała ich, by wyciąć z wycinanek parę kształtów, po to, by nalepić je na laurkę. Robiła ją z okazji nadchodzących urodzin taty i starała się, jak mogła, by wyglądała ona tak samo pięknie, jak w jej wyobraźni.
Niestety nie mogła nigdzie ich znaleźć. Jej różowe i małe nożyczki, gdzieś się zapodziały, a tych w kuchni, nigdzie nie było. Możliwe, że mama je gdzieś upchała w niewidoczne dla niej miejsce, bo były one większe i ostrzejsze, niż jej te małe, zaokrąglone. Jej mama była uczulona w stosunku do tego przedmiotu, ponieważ niecałe dwa lata temu, brunetka skończyła przez nożyczki w szpitalu.
Spojrzała się na swoją bliznę na lewym kciuku i zmarszczyła brwi, przypominając sobie szwy, jakie musiała nosić. Chciała jedynie wtedy uszyć sukienkę dla swojej lalki, ale była zbyt mało ostrożna.
Wstała z obracanego krzesła, które było umieszczone przy biurku i poprawiła swoją żółtą sukienkę w kratkę. Przygryzła wargę, spoglądając na swój pokój. Był w odcieniach jasnego fioletu, a na jednej ze ścian, miała różne napisy i rysunki. Swój wzrok przeniosła następnie na okno, spoglądając za nie. Nie dostrzegła na podjeździe, ani auta taty ani mamy. Jej mama była w pracy, a tata miał wolne, a jedynie właśnie na chwilę pojechał do sklepu, a ona uparła się, że zostanie, bo i tak jest już na tyle duża, że potrafi zaopiekować się sama sobą.
Przynajmniej tak uważała.
Ruby chcąc znaleźć nożyczki, wybiegła ze swojego pokoju i po schodach, pognała na dół. Tam udała się do sypialni rodziców. Wiedziała, że na pewno gdzieś mają tam nożyczki lub coś, czym mogłaby powycinać kształty. Brunetka otworzyła jedną z szuflad, która była najmniej widoczna, bo mieściła się za drzwiami. Mebel był zakurzony, co znaczyło o tym, że nikt do niego nie zaglądał od dłuższego czasu, tak jakby całkiem ktoś zapomniał o jego istnieniu.
Dziewczynka jednak w środku nie znalazła nic, oprócz koperty. Wzięła ją do dłoni, a kiedy przeczytała na niej swoje imię, zmarszczyła brwi. Czyżby przyszedł do niej jakiś list, a rodzice go schowali? Może to było od Suzan? Blondynki, którą Ruby, poznała w wakacje nad morzem?
Brunetka zaciekawiona usiadła na ziemi i otworzyła kopertę. W niej jednakże znajdowało się kilka listów. Kartki były już lekko pożółkłe, zresztą tak jak koperta, co świadczyło o tym, że nie były to nowe listy. Dziesięciolatka jednak nie zwróciła na to uwagi i każdy z listów, wyciągnęła z koperty. Było ich pięć. Wszystkie listy były ponumerowane, jakby w kolejności, więc brunetka wzięła do dłoni ten z numerem jeden.
Usłyszała otwieranie się drzwi od domu, jednak się tym nie przejęła. Otworzyła pierwszą kopertę, wyciągając list. Słyszała nawoływanie swojego imienia, lecz to również zignorowała, pogrążając się w czytaniu. Zdążyła przeczytać już pierwsze dwie linijki tekstu i zorientowała się, że to wcale nie jest list do niej, a pismo... To było pismo jej taty. Nagle do pokoju wszedł mężczyzna. Ubrany był w jeansy i czarną koszulkę, a kiedy zobaczył siedzącą córkę na ziemi w sypialni, zmarszczył brwi.
Chciał się zapytać, co robi, lecz zauważył w jej dłoni list, a obok inne. Przymknął na chwilę oczy. Wiedział co to za listy. Zbyt doskonale wiedział. Pamiętał każde zapisane słowo, każdą łzę wylaną nad nimi i każdy krzyk z jego gardła, gdy tak bardzo był bezsilny, pisząc je i czytając.
Jego dłonie zaczęły drżeć, a on sam usiadł na łóżku. Dziewczynka przeniosła wzrok na ojca, widząc jego zmartwioną minę. Nie miał zamiaru na nią krzyczeć, iż znalazła jego listy, przecież i tak miał zamiar kiedyś jej o tym powiedzieć, ale nie sądził, że ten dzień nadejdzie tak niespodziewanie, więc po prostu zamilkł.
CZYTASZ
Cześć, jestem Ruby i umieram
Romance"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się ironicznie, mając łzy w oczach." Dla wszystkich, którzy kogoś stracili I dla tych, którzy boją się st...