Leżałam na leżaku w cieniu, wpatrując się w pustą szklankę, która jeszcze niecałe pięć minut temu, była wypełniona po brzegi jabłkowym zimnym sokiem.
Spojrzałam się w bok, gdzie również na leżaku obok leżał Nathaniel. Miał na sobie okulary przeciwsłoneczne, ciemną fioletową koszulkę oraz czarne dresowe spodenki.
Razem leżeliśmy na leżakach w moim ogrodzie, odpoczywając. Od samego rana postawiliśmy na luz i wygodę, więc nic nie robiliśmy. W międzyczasie jedynie rozmawialiśmy, czy graliśmy razem w jakieś gierki na telefonach.
Nie zostało wiele do końca wakacji, więc praktycznie każdy dzień spędzamy razem, by wykorzystać ten czas przed wyjazdem chłopaka. Zdążył mi już nawet obiecać, że na pewno przyjedzie tutaj na święta, byle się ze mną spotkać.
Oh, gdyby tylko wiedział...
- Mam pomysł - odparł nagle, podciągając się na łokciach. - Zabiorę cię gdzieś. Idź weź, potrzebne rzeczy i od razu pojedziemy - powiedział, zadowolony ze swojego pomysłu.
- Co? Gdzie? - zapytałam, marszcząc brwi. Nie wiedziałam, co chłopak kombinuje, lecz ten chyba uwielbiał po prostu być taki tajemniczy. Często wpadał na jakieś pomysły nie mówiąc mi dokładnie, o co chodzi i dopiero dowiadywałam się o wszystkim po fakcie.
- Weź strój kąpielowy. Widzimy się za pięć minut w moim aucie - wstał, przeciągając się. - I nie chcę słyszeć żadnego sprzeciwu! - pogroził mi palcem, lekko się uśmiechając. Nic więcej nie mówiąc, skierował się do wyjścia z ogrodu.
- Ej! - Chciałam go zawołać, by chociaż bardziej doprecyzował swój pomysł, lecz ten tylko odwrócił się na chwilę, patrząc się na mnie z cwanym uśmiechem.
- Masz pięć minut, Ruby! - krzyknął.
Cicho westchnęłam, zeskakując z leżaka. Wejściem tarasowym weszłam do domu, zamykając je za sobą. W domu nikogo innego nie było, oprócz mnie, więc nawet nie kwapiłam się o to, by kogoś powiadomić, że gdzieś jadę. Poza tym rodzice zdążyli się już nawet do tego przyzwyczaić, że co chwilę jestem gdzieś z Nathanielem.
Poszłam do swojego pokoju, biorąc do ręki strój kąpielowy i skierowałam się do łazienki. Załatwiłam swoją potrzebę, ponownie wysmarowałam się kremem z filtrem i ubrałam na siebie strój kąpielowy. Na niego narzuciłam jedynie za dużą koszulkę i luźne spodenki. Wracając ponownie do pokoju, wzięłam do ręki plecak i zaczęłam się pakować. Domyśliłam się, że chłopak chce jechać gdzieś na plażę, więc wpakowałam dwa małe ręczniki, koc oraz książkę, którą od jakiegoś czasu czytałam. Zeszłam na dół i wpakowałam do plecaka jeszcze butelkę wody, po czym założyłam trampki i wyszłam z domu, uprzednio go zamykając.
Od razu skierowałam się do auta brązowowłosego. Otworzyłam najpierw tylne drzwi i wrzuciłam tam plecak, a następnie wpakowałam się na przednie siedzenie, zapinając pas. Nie rozumiałam ludzi, którzy właśnie tego nie robili. Gdy jeszcze jeździłam na wypady z chłopakami, często nie zapinali pasów, a ja zawsze zmartwiona mówiłam, by to zrobili. Gdy dystans do przejechania jest mały to i tak sądzę, że trzeba zapinać pasy, nigdy nie wiadomo co się stanie, więc lepiej po prostu nie prowokować losu.
Chłopak odpalił auto i ruszył z podjazdu.
- Minęło dziewięć minut - odparł z cwanym uśmiechem.
- Och, nie marudź! Ostatnio czekałam na Ciebie dwadzieścia minut - powiedziałam.
- Wypraszam to sobie. Babcia chciała, bym pomógł upiec jej ciasto... - spojrzał się na mnie, lecz szybko powrócił wzrokiem na drogę.
- Eh, te wymówki... - parsknęłam.
Oparłam głowę o szybę, lekko się uśmiechając.
- Jedziemy na plażę, tak? - zapytałam.
CZYTASZ
Cześć, jestem Ruby i umieram
Romance"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się ironicznie, mając łzy w oczach." Dla wszystkich, którzy kogoś stracili I dla tych, którzy boją się st...