- Dziękuję za miło spędzony czas! - mówiła do nas ciotka, która żegnała nas przy aucie. - Przyjedziecie do nas jeszcze w najbliższym czasie? - zapytała uradowana.
- Taa, raczej nie - mruknął ojciec, wchodząc do pojazdu i zamykając za sobą drzwi.
- Och, nie słuchaj go Cassandro! Na pewno przyjedziemy! - uśmiechnęła się mama do ciotki, przytulając ją na pożegnanie.
- Bardzo w to wątpię! - krzyknął mój ojciec, przez uchyloną szybę od auta.
Kiedy wszyscy pożegnaliśmy się z ciotką, weszliśmy do auta i odjechaliśmy z podjazdu.
- To co, żonko? Robisz nam jutro czekoladowe ciasto? - uśmiechnął się mężczyzna.
- Nie zasłużyłeś - odburknęła widocznie zła.
- Jak to nie! - oburzył się. - Twoja ciotka jest dziwna, a ja starałem się być miły - odparł.
- Przysięgam, że moja ciotka jest normalniejsza od twojego wujka Thomasa - burknęła.
- Co masz do Thomasa? - zmarszczył brwi.
- Raczej nie jest to normalne, że hoduje w domu ziemniaki i z nimi rozmawia - parsknęła.
- A nie jest to normalne, że twoja Ciotka daje nam do jedzenia, obrzydliwą zapiekankę. Mogę się założyć, że odchody naszego psa, lepiej smakują! - odparł sfrustrowany.
- A jakoś ją zjadłeś i nie narzekałeś - odparła.
Mężczyzna zamilkł, a ja próbowałam nie wybuchnąć śmiechem, przypominając sobie, że mój ojciec wrzucał kawałki zapiekanki do torebki mamy.
- Widzieliście może mój telefon? - zapytała się blondynka po kilku minutach, zaglądając do schowka auta.
- Nie - odparłam zgodnie z prawdą.
- Pewnie jest w torebce - mruknęła, biorąc na kolana swoją skórzaną torebkę, otwierając ją.
Przerażona spojrzałam na ojca, który udawał, że nic nie wie.
- Willamie! - krzyknęła kobieta, zaglądając do torebki.
Razem z Charlie wybuchnęliśmy śmiechem.
~
- Wyobrażasz sobie, że dostałem od twojej matki, szlaban za jej torebkę? - odparł mój ojciec, siadając na krześle obok mnie.
Spojrzałam się na niego, wyczekując, aż wyjaśni, co to za szlaban. Wiedziałam, że oboje nie brali tego zbyt poważnie i robili, to tylko po to, by sobie dogryźć, ale śmiesznie było patrzeć na ich sprzeczki.
- Mam przez najbliższe dwa tygodnie spać na kanapie, gdzie ona ma nasze całe łóżko sypialniane do dyspozycji! To nie fair! - burknął zirytowany.
- I tak nie jest najgorzej, mogła cię wyrzucić z domu - zaśmiałam się.
Mężczyzna westchnął, opierając brodę o swoją rękę.
- Czasami się zastanawiam, dlaczego ją poślubiłem - mruknął, wpatrując się w sufit.
- O czym tak rozmawiacie? - zapytała się moja rodzicielka, wchodząc do kuchni.
Miała na sobie czarne jeansy i niebieską, zwiewną bluzkę typu hiszpanka. Pewnie zaraz wychodzi do pracy. Mimo że rodzice pracują w tej samej firmie, to czasami dostają inne godziny pracy.
- Rozmawiamy o tym, jak bardzo cię kocham - wyszczerzył się.
Pokręciłam głową z rozbawieniem.
CZYTASZ
Cześć, jestem Ruby i umieram
Romansa"-Czemu mi nie powiedziałaś! - krzyknął ze złością i ze łzami w oczach. -A co miałam ci powiedzieć? "Cześć, jestem Ruby i umieram"? - zaśmiałam się ironicznie, mając łzy w oczach." Dla wszystkich, którzy kogoś stracili I dla tych, którzy boją się st...