Rozdział 48 - Bal bożonarodzeniowy

98 12 2
                                    

Z powodu mnóstwa prac domowych zadanych im na ferie świąteczne Latona nie próżnowała i od razu zakasała rękawy, aby wziąć się do pracy. W Slytherinie było równie tłoczno, jak podczas semestru, bo mieszkańcy lochów, nawet ci młodsi, nie wpisali się na listę wracających do domu. Grupki świergoczących między sobą Ślizgonów rozsiały się po całym pokoju wspólnym, a słowo "bal" było nierozłącznym towarzyszem wszystkich rozmów, których strzępki wpadły Latonie do ucha.

Śnieg prószył gęsto całymi dniami, okrywając zamek, powóz z Beauxbatons oraz wielki jacht Durmstrangu grubą, puchową warstwą.

W dzień Bożego Narodzenia Latona obudziła się cudownie wyspana i odprężona. Gdy odsunęła kotary, przywitały ją szerokie uśmiechy Tracey i Dafne, które uznały, że skoro Latona już się obudziła, mogły odpakować swoje prezenty.

Na Latonę czekały trzy paczki. Pierwsza z nich, od Aurory i Alexandra, była bardzo obfita. Rodzice podarowali jej piękny, szmaragdowy wisiorek, który idealnie komponował się z jej balową suknią, oraz mnóstwo słodyczy.

— A niech mnie! — krzyknęła Latona. — Malfoy przysłał mi prezent!

Rzeczywiście. Druga paczuszka, owinięta w elegancki, czarny papier, była od Dracona. Latona przez chwilę myślała, że to żart i gdy rozerwie papier, coś wyskoczy jej na twarz, ale bardzo się myliła. Jej oczom ukazała się przepiękna para długich, czarnych rękawiczek, wyszywana srebrną nicią. Do jednej z nich przyczepiona była notka:

Gdy dowiedziałem się, że nie nie udało ci się sprawić sobie nowych, pomyślałem, że ci je sprezentuję. Wesołych świąt.

— Miło z jego strony — powiedziała z uśmiechem Dafne. — Jestem głodna jak wilk! Idziemy na śniadanie?

— Znakomity pomysł — odpowiedziała Tracey.

— Nie czekajcie na mnie, przyjdę, jak tylko doprowadzę się do porządku. — Tracey i Dafne kiwnęły głowami, a po chwili Latona została sama.

Chwyciła ostatnią paczuszkę. Była mała i niepodpisana. Latona rozerwała papier i zobaczyła jej ulubioną tabliczkę orzechowej czekolady, a przy niej małą notatkę:

Zjedz, poczujesz się dobrze

Latona miała nieodparte wrażenie, że gdzieś już słyszała podobne słowa, ale nie potrafiła sobie przypomnieć gdzie. Obejrzała kartonik ze wszystkich stron. To była zwykła, orzechowa czekolada. Tylko kto ją przysłał i dlaczego chciał zachować anonimowość? Latona natychmiast nabrała podejrzeń. Nie była na tyle nierozsądna, aby ją otworzyć, a co gorsza zjeść, więc wrzuciła ją razem z opakowaniem do kufra.

Już miała wychodzić z dormitorium, gdy kątem oka dostrzegła dziwny kształt obok kosza na śmieci. Tego dnia to jej wypadał dyżur na opróżnienie kosza. Co prawda jeszcze tego nie zrobiła i mogło znajdować się w nim dosłownie wszystko, ale to coś przykuło jej uwagę. Schyliwszy się, Latona zobaczyła małą paczkę owiniętą jutowym sznurkiem. Ostrożnie chwyciła ją i gdy obejrzała ją ze wszystkich stron, zobaczyła, że paczuszka była opatrzona jej imieniem.

Latona zmarszczyła brwi, nie mogąc zrozumieć, dlaczego skrzaty domowe roznoszące bożonarodzeniowe prezenty zostawiły ją właśnie tam. Po raz kolejny przesyłka była anonimowa, co więcej, wyglądała, jakby przeleżała w ciemnym i mokrym miejscu parę ładnych miesięcy, gdyż papier był poplamiony czymś, co przypominało wino, był pogięty i naderwany w kilku miejscach.

Gdy Latona otworzyła paczkę, wyleciały z niej dwa kawałki szkła, ale najbardziej zainteresowała ją cienka, stara książka zatytułowana "Portale na wielką skalę". Latona usiadła. Otworzyła ją na pierwszej stronie i przeczytała:

"Portale to zawiły i tajemniczy rozdział w księgach z dziedziny filologii magicznej. Zostały one wynalezione wieki temu przez anonimową czarownicę i służyły do znikania i pojawiania się w wybranym miejscu. Portale powstały niezliczenie wiele lat wcześniej niż system teleportacji i odeszły w niepamięć wraz z jego udoskonaleniem.

Istnieją dwa typy portali — tunelowe i lusterkowe. System tunelowy polega na wyczarowaniu tunelu poprzez uprzednie złożenie ofiary Wszechświatowi jako formę opłaty za zachwianie w nim równowagi (jak podają średniowieczne źródła). System lusterkowy wymaga zaś współpracy dwóch czarodziejów: magowie, posiadający lusterka dwukierunkowe, tworzące klucz i wejście (więcej w rozdziale pierwszym), wymawiali odpowiednie inkantacje i przenosili się jeden do drugiego.

Lesser evil || Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz