Wszyscy wiedzieli, kim jest Wiktor Krum — najlepszy szukający na świecie, gwiazda tegorocznych mistrzostw świata w quidditchu — ale bynajmniej nikt nie przypuszczał, że był jeszcze uczniem. Latona nie jako jedyna przyglądała się mu się z uwagą, kiedy tuż za uczniami Durmstrangu szli przez salę wejściową, zmierzając do Wielkiej Sali. To Blaise jako jedyny z ich świty nie mógł się powstrzymać i wyciągał szyję, aby lepiej mu się przyjrzeć.
— Nie mogę, to jest KRUM! — Blaise wydał z siebie coś pomiędzy szeptem, a krzykiem.
— Nie miałam pojęcia, że jesteś jego fanem — powiedziała Dafne. Spoglądała na niego tak, jakby widziała go po raz pierwszy i Latona nie miała pojęcia, dlaczego.
Ślizgoni, nawet jeśli chcieliby od razu wejść Krumowi na głowę i poprosić o autograf, musieliby liczyć się z niepohamowaną złością profesora Snape'a, a tego woleliby uniknąć. Kiedy razem z innymi przeszli przez salę wejściową, doszli do stołu Slytherinu i pozajmowali swoje miejsca, Latona zauważyła, że Bułgarzy usiedli przy ich stole, a uczniowie Beauxbatons przy stole Krukonów.
Uczniowie z Durmstrangu pościągali swoje ciężkie futra i patrzyli z ciekawością na gwiaździste, czarne sklepienie. Kilku wzięło do ręki złote talerze i puchary i oglądało je z bliska z wyraźnym podziwem. Latona nie mogła się powstrzymać i parsknęła w ramię Tracey, kiedy zauważyła, jak Malfoy wychylił się, aby zagadać do Kruma.
— A ciebie co tak bawi? — zapytał Teodor.
— Malfoy — odpowiedziała bez osłonek Latona. — Malfoy i jego nieudolne próby zwrócenia na siebie uwagi.
— Hej, ja cię znam.
Wszystkie głowy w tym samym momencie odwróciły się w kierunku uczennicy Durmstrangu siedzącej obok Milicenty Bulstrode. Miała krótko przystrzyżone, brązowe włosy, czarne oczy i krótki, szpiczasty nos. Cała jej twarz była posiekana małymi bliznami i przypominała stare, kuchenne sito.
Dziewczyna patrzyła na Latonę, na którą wkrótce wszyscy przenieśli swoje spojrzenia. Marszcząc brwi, powiedziała:
— Ty jesteś Latona Warell.
Uczniowie z Durmstrangu wytrzeszczyli na nią oczy i zaczęli szeptać coś do siebie. Ku jej zdziwieniu tylko Krum i nieznana dziewczyna popatrzyli na nią, lekko się uśmiechając (Latona odniosła wrażenie, że zapał Malfoya nieco przygasł i teraz mówił coś bardzo szybko do Crabbe'a i Goyle'a).
— Tak, to ja — powiedziała Latona, czując, jak duma łaskocze ją od środka.
— Jestem Zorka Bogdanow — przedstawiła się. Latona uścisnęła jej rękę. — Uczyliśmy się o tobie na lekcjach historii magii. To prawda, co o tobie gadają? Uciekłaś Blackowi?
Latona spodziewała się, że Zorka zapyta raczej o jej tytuł klątwołamaczki, ale uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Chwilę później ich uwagę przykuł woźny Filch. Miał na sobie staroświecki, wyświechtany frak i dostawił aż pięć krzeseł do stołu nauczycielskiego.
— Przecież jest ich tylko dwoje — zastanowiła się Latona. — Czekamy na kogoś?
— Może będzie ktoś z ministerstwa — powiedział Teodor, obracając w dłoniach swój złoty puchar.
Kiedy weszli wszyscy uczniowie i zajęli miejsca przy swoich stołach, wkroczyło grono pedagogiczne, zasiadając przy stole profesorów. Na widok swojej dyrektorki uczniowie z Beauxbatons poderwali się z krzeseł i stali, dopóki madame Maxime nie zajęła miejsca po lewej ręce Dumbledore'a.
— Witam was wszystkich serdecznie, a w szczególności was, drodzy goście — rzekł, z dobrocią spoglądając na zagranicznych uczniów, kiedy w Wielkiej Sali zapanowała już cisza. — Mam wielki zaszczyt powitać was w Hogwarcie! Ufam, że będzie wam tutaj miło i przyjemnie. Turniej zostanie ogłoszony przy końcu tej uczty, a za ten czas: częstujcie się i czujcie się jak u siebie w domu!
CZYTASZ
Lesser evil || Harry Potter fanfiction
Hayran KurguCZĘŚĆ PIERWSZA Latona wiedziała, że ciąży na niej duża odpowiedzialność za dalsze losy swojej rodziny, od kiedy nauczyła się odróżniać jeden koniec różdżki od drugiego. Przeszła do historii, to fakt, a historia kocha się powtarzać. Gdy Czarny Pan o...