Rozdział 37 - Rozmowa z dyrektorem

189 16 2
                                    

Wszyscy wiedzieli, kim jest Wiktor Krum — najlepszy szukający na świecie, gwiazda tegorocznych mistrzostw świata w quidditchu — ale bynajmniej nikt nie przypuszczał, że był jeszcze uczniem. Latona nie jako jedyna przyglądała się mu się z uwagą, kiedy tuż za uczniami Durmstrangu szli przez salę wejściową, zmierzając do Wielkiej Sali. To Blaise jako jedyny z ich świty nie mógł się powstrzymać i wyciągał szyję, aby lepiej mu się przyjrzeć.

— Nie mogę, to jest KRUM! — Blaise wydał z siebie coś pomiędzy szeptem, a krzykiem.

— Nie miałam pojęcia, że jesteś jego fanem — powiedziała Dafne. Spoglądała na niego tak, jakby widziała go po raz pierwszy i Latona nie miała pojęcia, dlaczego.

Ślizgoni, nawet jeśli chcieliby od razu wejść Krumowi na głowę i poprosić o autograf, musieliby liczyć się z niepohamowaną złością profesora Snape'a, a tego woleliby uniknąć. Kiedy razem z innymi przeszli przez salę wejściową, doszli do stołu Slytherinu i pozajmowali swoje miejsca, Latona zauważyła, że Bułgarzy usiedli przy ich stole, a uczniowie Beauxbatons przy stole Krukonów.

Uczniowie z Durmstrangu pościągali swoje ciężkie futra i patrzyli z ciekawością na gwiaździste, czarne sklepienie. Kilku wzięło do ręki złote talerze i puchary i oglądało je z bliska z wyraźnym podziwem. Latona nie mogła się powstrzymać i parsknęła w ramię Tracey, kiedy zauważyła, jak Malfoy wychylił się, aby zagadać do Kruma.

— A ciebie co tak bawi? — zapytał Teodor.

— Malfoy — odpowiedziała bez osłonek Latona. — Malfoy i jego nieudolne próby zwrócenia na siebie uwagi.

— Hej, ja cię znam.

Wszystkie głowy w tym samym momencie odwróciły się w kierunku uczennicy Durmstrangu siedzącej obok Milicenty Bulstrode. Miała krótko przystrzyżone, brązowe włosy, czarne oczy i krótki, szpiczasty nos. Cała jej twarz była posiekana małymi bliznami i przypominała stare, kuchenne sito.

Dziewczyna patrzyła na Latonę, na którą wkrótce wszyscy przenieśli swoje spojrzenia. Marszcząc brwi, powiedziała:

— Ty jesteś Latona Warell.

Uczniowie z Durmstrangu wytrzeszczyli na nią oczy i zaczęli szeptać coś do siebie. Ku jej zdziwieniu tylko Krum i nieznana dziewczyna popatrzyli na nią, lekko się uśmiechając (Latona odniosła wrażenie, że zapał Malfoya nieco przygasł i teraz mówił coś bardzo szybko do Crabbe'a i Goyle'a).

— Tak, to ja — powiedziała Latona, czując, jak duma łaskocze ją od środka.

— Jestem Zorka Bogdanow — przedstawiła się. Latona uścisnęła jej rękę. — Uczyliśmy się o tobie na lekcjach historii magii. To prawda, co o tobie gadają? Uciekłaś Blackowi?

Latona spodziewała się, że Zorka zapyta raczej o jej tytuł klątwołamaczki, ale uśmiechnęła się i kiwnęła głową. Chwilę później ich uwagę przykuł woźny Filch. Miał na sobie staroświecki, wyświechtany frak i dostawił aż pięć krzeseł do stołu nauczycielskiego.

— Przecież jest ich tylko dwoje — zastanowiła się Latona. — Czekamy na kogoś?

— Może będzie ktoś z ministerstwa — powiedział Teodor, obracając w dłoniach swój złoty puchar.

Kiedy weszli wszyscy uczniowie i zajęli miejsca przy swoich stołach, wkroczyło grono pedagogiczne, zasiadając przy stole profesorów. Na widok swojej dyrektorki uczniowie z Beauxbatons poderwali się z krzeseł i stali, dopóki madame Maxime nie zajęła miejsca po lewej ręce Dumbledore'a.

— Witam was wszystkich serdecznie, a w szczególności was, drodzy goście — rzekł, z dobrocią spoglądając na zagranicznych uczniów, kiedy w Wielkiej Sali zapanowała już cisza. — Mam wielki zaszczyt powitać was w Hogwarcie! Ufam, że będzie wam tutaj miło i przyjemnie. Turniej zostanie ogłoszony przy końcu tej uczty, a za ten czas: częstujcie się i czujcie się jak u siebie w domu!

Lesser evil || Harry Potter fanfictionOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz