You mustn't know it

77 14 3
                                    

Pov. Karl Jacobs

Ja i Quckity straciliśmy poczucie czasu i chyba trochę zagalopowaliśmy się w narkotykach. Miałem przyjechać do Karoliny Północnej max na tydzień, a byłem już tutaj ponad dwa. Stało się też to czego się bałem, nie odstąpywałem od narkotyków nawet na 30 minut.

Twierdziłem teraz jedno, nie będę mógł bez nich żyć. Prawie dwa tygodnie życia na narkotykach (inaczej się tego ująć nie da). Quackity oczywiście to zrozumiał i doradził mi aby nie zostawiać narkotyków tak od razu, a zmniejszyć ich ilość zażywania. Powiedział też że będzie mi wysyłał coś od czasu do czasu.

Big Q: Nie chcesz tam wracać prawda?

Karl: Nie mam innego wyjścia, muszę. Wolałbym zostać jeszcze na chwilę tak aby odstawić narkotyki, nie chcę żeby Nick o tym wiedział

Big Q: Jesteśmy tylko ludźmi, każdy ma chwilę słabości. Powinien to zrozumieć

Karl: Nie mam stamtąd dobrych wspomnień i tak dalej. Dla nas narkotyki to zawsze były coś złego

Big Q: Powiem ci żebyś nie miał rządnych problemów. Wczoraj kiedy byłeś w łazience zawinąłem w twoją bluzę małą puszkę z narkotykami. Dałem tam jeszcze jakieś bryloczki i inne pierdoły żeby Nick myślał, że to zwykłe pudełko

Karl: Przecież gdyby otworzył to pudełko to i tak by zauważył co jest w środku

Big Q: Nie zauważy. Na dnie znajduje się dodatkowa podstawa pod którą są woreczki. Wiesz chyba o co chodzi

Karl: Jednak jesteś trochę mądrzejszy niż mi się wydawało oczywiście nie żebym brał cię za idote, ale jednak

Big Q: Dobra, koniec bez sensownego gadania. Za godzinę masz samolot, odwiozę cię

***

Otworzyłem drzwi, które były zamknięte na klucz. Nikogo nie było w środku, ale na stole znalazłem lis.

Miałeś wrócić tydzień temu, nie dzwoniłeś i nie odpisywałeś. Kiedy to widzisz jest pewnie wieczór, a ja ostatnio wychodzę wieczorami. Nie wiem kiedy wrócisz, ale codziennie robię gofry na kolację więc jeśli jesteś głodny to w szafce obok piekarnika w plastikowym pojemniku są twoje gofry.
Spokojnie, wrócę jutro rano.
S

apNap“

Otowrzyłem szafkę, wyciągnąłem gofry i poszedłem do salonu obejrzeć jakiś film. Nie chciało mi się spać, ale jednak po jakimś czasie zasnąłem.

***

Usłyszałem głośny krzyk z mojego pokoju. Zanim zorientowałem się co się dzieje Nick jak szalony wbiegł do salonu trzymając pudełko od Alex'a w ręce.

Nick: MOŻESZ MI DO CHOLERY WYJAŚNIĆ CO TO JEST!

Karl: Co to nic takiego, jakieś pierdoły z miejsca gdzie mieszka Alex

Nick otworzył pudełko, rzucił na stół woreczki z narkotykami.

Nick: JAKIEŚ PIERDOŁY? TAK?!
Kiedy chciałeś mi o tym powiedzieć, o ile wogóle chciałeś

Karl: Ja.. nie wiem co powiedzieć..

Nick: Może najlepiej żebyś wreszcie powiedział mi prawdę

Karl: Dobra, tak brałem narkotyki. Na początku ja i Alex świetnie się dogadywaliśmy, ale jeszcze tego samego dnia zaczęliśmy ćpać i tak przez dwa tygodnie. Uzależniłem się, ale nie ma sensu zostawiać tego od razu więc Alex dał mi trochę tego żebym mógł się odzywaczaić

Nick: To brzmi nie dorzecznie i absurdalnie. Wyprowadzam się, mieszkanie jest opłacone do następnego miesiąca, a i nie pisz do mnie, nie dzwoń i nawet się do mnie nie zbliżaj

Karl: ale..

Zabrakło mi słów, Nick poszedł do swojego pokoju zabrał większość swoich rzeczy i wyszedł. Nie wiedziałem nawet gdzie idzie.. to była moja wina.. znów go straciłem...

Buy, Bye friend - KarlNapOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz